W poprzednim poście wspomniałam o projekcie związanym z Reginą i Grecją. Nie idzie mi najlepiej, bo wszystko jakby się sprzysięgło przeciw mnie. Po pierwsze remont, a właściwie zmiana systemu ogrzewania domu. Miało być kilka dni, a trwa już trzy tygodnie. Do tego nieznośne dla mnie upały. Większą część dnia zdycham z gorąca.
Żeby zrobić projekt potrzebne są greckie gadżety, a zdobyć je nie jest łatwo. O grecką kolumnę, a właściwie dwie poprosiłam syna, który ma drukarkę 3D. Na razie mam jedną kolumnę. Przemalowywałam na biało ( marmurowo). Wyszła całkiem fajnie.
W lumpku zdobyłam ramkę na zdjęcie, w stylu greckim oczywiście. Kiedy poszperałam trochę, ramka okazała się być miniaturą steli nagrobnej.
Zdj. Greckie Muzeum Narodowe
Tamże znalazłam naczynie przypominające amforę, ale nią nie jest, bo amfora znaczy "naczynie z dwoma uszami".
Postanowiłam zrobić drugą , już z uszami. Mocno zadufana w swoje zdolności kupiłam glinkę, wzięłam styropianowe jajko i uściboliłam. Greccy ceramicy przewracają się w grobach, pod tymi swoimi stelami . Glinka była szara i musiałam pomalować, zamiast koloru terakoty wyszło coś takiego.
Wtedy przypomniałam sobie, że gdzieś w domu powinnam mieć flakonik od perfum, które dostałam od koleżanki. Znacie prawo Muphy'ego? Znalazłam w ostatnim pudle, choć oczywiście mogłam zacząć właśnie od tego. Na "czerwonej" ceramice dwa greckie, złote sfinksy.
Obok widzicie harfę, drugą złotą dostałam od synowej.
Naczynko ze sfinksami dało mi lekcję prawdziwej archeologii, a wykopaliska trwają, bo sobie przypomniałam, że miałam jeszcze talerzyk z sową Ateny. Niestety archeolodzy także ponoszą klęski. Do talerzyka się nie dokopałam. Za to postanowiłam spróbować drugiego, greckiego rzemiosła, a mianowicie mozaiki. Mozaiką z sową Ateny ozdobiłam stolik. Tu poszło chyba lepiej niż z amforą.
Ponieważ Regina ma być Afrodytą, wygrzebałam, z czeluści archeo, małoletniego synka bogini, Erosa, śpiącego w muszli .
Muszla, gołąb i róża to atrybuty Afrodyty.
Z tymi gadżetami nie będzie kłopotu, ale do całego projektu brakuje jeszcze sporo. Myślałam, że dam radę zakończyć projekt w sierpniu, ale teraz obawiam się, że termin się wydłuży. Należy uzbroić się w cierpliwość. To cecha dobrych archeologów, tych szufladowo- strychowych też.