Obiecałam wrzucić zdjęcia Marusi, a tu
ruter mi padł. Przez trzy dni nie mogłam wyczaić co jest grane, a Internetu nie
miałam i już. Dziś zaczęłam grzebać przy
sieci Lan i podkusiło, żeby kabel od Internetu przełączyć bezpośrednio do
kompa. I co? Działa. Guła jestem i tyle, powinnam zrobić to od samego początku.
Na swoje usprawiedliwienie mam tyle, że z informatyki jestem dwadzieścia lat za
... przedszkolakami.
A oto Marusia w roli Anny Kareniny. (No
dobrze, nie rzuciła się pod Orient Express, ale nie miałam neta, żeby ściągnąć
zdjęcie Kolei Transsyberyjskiej)
Dwa dni temu mrozik skosił mi cały
ogród i pokrył szronem trawę, liście, a nawet iglaki. Taki przedsmak zimy.
Marusię odziałam w ciuch porcelanki. Taka mała zamiana.
Jako, że dziewczyna do mrozów
przyzwyczajona, cierpliwie i z uśmiechem pozowała w tej zmrożonej scenerii.
Przesliczna!!! :)
OdpowiedzUsuńMiło, że Ci się podoba. :)
UsuńJest naprawdę bardzo ładna i ubranko jej pasuje, tak świątecznie już wygląda!
OdpowiedzUsuńI tak zimowo.
UsuńCudo, nie masz wrażenia że lalki z dawnego ZSRR mają w sobie taką jakąś szlachetność w wyglądzie, gadam głupoty ? Piękna z niej panienka, taka delikatna, nostalgiczna panienka :)
OdpowiedzUsuńPo prostu są ładne i buzie maja dziecinne. Takie samo mam wrażenie, gdy oglądam obrazki w radzieckich książeczkach dla dzieci.
UsuńUrocze wdzianko ! Adekwatne do obecnych temperatur :-)
OdpowiedzUsuńAdekwatne, adekwatne, "a mnie jest szkoda lata"...
UsuńCudna, bardzo klimatyczna! Super zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
Usuńmądra ta Marusia - ma rację - żadnego rzucania
OdpowiedzUsuńpod pociągi - cudnie się prezentuje w oszronionych
okolicznościach przyrody i tym stroju!
No właśnie , lepiej do Paryża niż pod pociąg.
UsuńUwielbiam tę książkę, i choć lalunia wydaje mi się zbyt niewinna i delikatna, jak na Annę, to ciuszkiem i scenerią pięknie wpisuje się rosyjski klimat :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, buzię ma zbyt dziecinną jak na Kareninę, ale jakoś żadna rosyjska bohaterka książkowa nie pasowała mi do tego stroju.
UsuńNo, no.. jak prawdziwa :)
OdpowiedzUsuńCudo lalka! I ten warkocz! Przepiękna!
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że włosy mają taki dziwny "śliwkowy" kolor, wolałabym rude.
UsuńJak dobrze, że lalki nigdy nie dorastają i tej małej ślicznotce nigdy nie będzie pisany los Anny. Książkę czytałam kilka razy. Może stare radzieckie lalki mają w sobie ułamek magii rosyjskiej literatury?
OdpowiedzUsuńI to jest właśnie piękne w lalkach.
UsuńChyba wolę lalki w klimatach letnich, nie znoszę zimy :(
OdpowiedzUsuńale Twoja Marusia świetnie wygląda w tej zimowej stylizacji :)))
Ty To masz szczęście. Mieszkasz sobie w kraju gdzie lato nawet cztery miesiące trwa. A wiesz, co mówią na Syberii? "U nas odinadcat miesiency zima, a potem wsio lieto i lieto.
UsuńŚliczna Marusia.Serdecznie pozdrawiam Anita z Pucka.
OdpowiedzUsuńDzięki. Miłego weekendu.
UsuńW każdej kreacji Marusia jest prześliczna
OdpowiedzUsuńMarusia pięknie dziękuje.
UsuńZnakomite zdjęcia. Kreacja jest świetna i pasująca do tej zimnej jesieni.
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję.
UsuńNiesamowite ma te zielone oczy...
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście wychowałam się na radzieckich kreskówkach i książeczkach. Te ostatnie mam do tej pory. Za każdym razem mogę powiedzieć - to była taka piękna animacja działająca na wyobraźnię! A i treść nieodzownie chwytała za serce...
Oj, ostatnie czteromiesięczne lato, to mieliśmy w Polsce, gdy byłam na początku studiów... A od tego czasu trochę wody w Wiśle upłynęło...
Zwyczajowo - słońce nam daje żaru od 4. do 8. tygodni. A śniegu o połowę krócej. Do kitu taki nijaki klimat!
Ja tam za śniegiem nie tęsknię. Ma być do Wigilii do Trzech Króli, a potem to już może być wiosna. A lalki o zielonych oczach to jest to co Sowy lubią najbardziej.
UsuńInki też... :DDD
UsuńIdealnie się wpasował w klimat:) Bardzo jej te ciuszki pasują:)
OdpowiedzUsuńI w dodatku nie chce oddać ;)
UsuńJej zielone oczy urzekają .Śliczna, Na rosyjskich bajkach i książeczkach i ja się wychowałam .Mam jeszcze kilka ,ilustracje są bajkowe.Były kupowane w specjalnych księgarniach z literaturą radziecką i kosztowały grosze .W latach 80-tych kupowałam je jeszcze dla moich córek . Szczególnie lubiane były kolorowanki na wodę.Swoją drogą trochę szkoda minionych lat.
OdpowiedzUsuńKolorowanki na wodę też pamiętam. Parę książeczek się zachowało, ale najbardziej wspominam filmy. Cudowne baśnie realizowane z rozmachem : Sadko, Królewna ze złotym warkoczem, Dziadek Mróz, Konik Garbusek , Baśń o carze Sałtanie, czy Błękitny Ptak z Mają Plisiecką.
Usuńksiążki z tamtymi ilistracjami bardzo lubiłam -
Usuńale baśnie filmowe z przemieniającymi się na
naszych oczach postaciami - kochałam!!!
Marusia jest przecudowna! Ma piękną buzię. Prawdziwa słowiańska dusza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie sęrdecznie, Sowo!
To też się od razu w niej zakochałam. Również ślę pozdrowionka.
UsuńJest piękna !!!!!! - pozdrawiam Szara Sowo serdecznie
OdpowiedzUsuńPrawda? Ujęła mnie tą słodką buzią. Również pozdrawiam.
UsuńŚlicznie jej w tych ciuszkach i w takiej scenerii. :)
OdpowiedzUsuń