A tu deszcz i niepogoda, niby lato, a
pora deszczowa. Właściwie siedzieć w domu by należało. A mojego M, nie wiedzieć
czemu, ciągnęło na Jarmark Dominikański.
Deszcz jeszcze padał po drodze, ale w
Gdańsku wyjrzało słońce. Dzień powszedni, to i tłumów nie było. Sprzedawców w
ulubionej części, na pchlim targu, też nie za wielu. Za to lalek jak nigdy. Aż
strach o ceny pytać, tu dwieście, tam trzysta.
W jednym z namiotów, gdzie pan sprzedawał różności, mój M wypatrzył
lalkę. Siedziała sobie na ziemi w kątku, smutna, bo też i powód miała. Dziurę w
głowie.
Dopiero w domu mogłam się lalce
przyjrzeć dokładniej. Ma około 55 - 56 cm.Ubrana była w niemowlęce ciuszki z lat 60tych. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia w czapeczce, ale poszła do prania. Do
koszulki doszyty był kawałek koronki jako spódniczka.
Ma swoje oryginalne
buciki, tylko sznurówki zastąpiono wstążką.
Te buciki to chyba nawet ściągane
nie były, sądząc po przebarwieniu stópek, widać wyraźny ślad butów.
Po rozebraniu okazało się, że lalka jest cała, po za tą
dziurą w głowie. Już zastanawiałam się jak uzupełnić ubytek, kiedy w główce coś
zagrzechotało. Nie mogłam opanować radości, w środku były dwa brakujące
kawałki.
Ach, Agnieszko, Agnieszko, nie będziesz
miała dziury w głowie.
Nóżka była dziwnie klejona,
przypuszczam, że to nie domowa naprawa, lalka pewnie była wybrakowana i
sklejano ją w fabryce zalewając szparę celuloidem. Nogi były rozchwiane,
Musiałam wymienić gumkę, za to głowa i ręce trzymają się dobrze.
Z tyłu główki MADE IN , a pod spodem zupełnie starty
znaczek trójkątny, właściwie widać zarys tego trójkąta tylko pod odpowiednim
kątem padania światła, niestety ni dało się uchwycić na zdjęciu. Tak więc to
moja pierwsza Kaliszanka.
Dla porównania |
Następnie wzięłam się za klejenie
pęknięć i ubytków. Dwa dni mi to zajęło i nie jestem do końca zadowolona, ale
dziury już nie ma.
W SH znalazłam śliczną sukieneczkę
rozmiar 59.
Pasuje jakby na Agnieszkę szyta i w
dodatku pod kolor oczu. Oto Agnieszka w pełnej krasie.
Miała szczęście że na Ciebie trafiła, ślicznie teraz wygląda.
OdpowiedzUsuńDzięki, będzie u mnie miała godne dożywocie.:)
UsuńPiękna dziewczynka :) i tak super poradziłaś sobie z uszkodzeniem :) oby więcej takich skarbów trafiało w Nasze ręce i to za takie fajne pieniądze :)
OdpowiedzUsuńZwłaszcza te pieniądze. Myślę, co się stanie z lalką, której nikt nie kupi? Przecież uszkodzenia będą się powiększać. Szkoda.
UsuńO Sowo świetna robota! Nawet nie widać, że lala miała takie kuku we fryzurze!
OdpowiedzUsuńPiękna naprawa! Dawniej o lalki dbano- mam taką pannę po łataniu nosa- widać dopiero pod światło :) Sukieneczka idealnie dobrana!
Dzięki, na zdjęciu wygląda to lepiej niż w rzeczywistości. Z sukieneczką też miałam szczęście. Często zaglądam do kosza z dziecinnymi ciuchami, czasem znajdę faje maleństwo.
UsuńCudna gratuluje !!!! :) Alez ja pieknie naprawilas <3
OdpowiedzUsuńDziękuję. :)
UsuńWow, gratuluję zakupu. Wiesz co, jak byłam małą to bawiłam się identyczną lalką (tak myślę) i do tej pory się ostała, tylko trochę wyblaknięta jest od słońca. Jak Ty tak ładnie skleiłaś tą głowę?? Czym i w ogóle, chyba magii użyłaś, co?
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
Blisko, blisko, użyłam Magika. To klej podobny do Wikolu w działaniu. Celuloid blaknie od słońca, buzia, część raczek i nóżek różni się kolorem od brzuszka, który cały czas był pod ubrankiem.
UsuńWrzuć zdjęcie swojej lalki na bloga, chętnie obejrzę.
Hihi, no kurczę, prawie trafiłam:)))
UsuńTu są zdjęcia tej lalki mojej z dzieciństwa:
http://happyafterblog.blogspot.fr/2015/12/wspominki-ze-swiatecznego-wyjazdu-do.html
Buziaki!:))
ooo Brawo dla M- który jest niezwykłym tropicilem okazji! Piękna Anieszka prosto z Kalisza- to rarytas! i Brawo dla Ciebie- za bardzo udaną naprawę i dobór odzienia!
OdpowiedzUsuńBrawo ja ;)
UsuńMój M niby to ględzi, że lalek nie lubi, ale często coś mi wyszuka.
Mój ględzi na tematy lalkowe- ale podejrzewam, że tym maskuje zainteresowanie lalkami. Po tych glęzeniach zawsze pomaga w naprawach i przy okazji lubi posłuchać coś ciekaweo o lalce którą naprawia.
UsuńMój nie chce naprawiać, mówi, że ma za ciężką rękę.
UsuńAle narzędzi użycza. :)
ale miała Aga farta :)))
OdpowiedzUsuńA jaka teraz dumna siedzi.
UsuńBardzo ładna lalka i cieszę się, że trafiła w tak dobre ręce :-)
OdpowiedzUsuńJestem z niej bardzo zadowolona, jeszcze jedno marzenie spełnione.:)
OdpowiedzUsuńUrocza historia, no i lalka po Twoich zabiegach renowatorskich, ślicznie się prezentuje!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, co prawda na zdjęciu lepiej wygląda niż w rzeczywistości. :)
UsuńLalka miała szczęście że do Ciebie trafiła. Jest naprawd€ bardzo ładna.
OdpowiedzUsuńJa też miałam szczęście. :)
UsuńNie będę oryginalna i też napiszę, że lalunia jest prześliczna! Ten ogrom szczęścia, które ją spotkało zawarte jest w poklejonej główce, cudnej sukienusi, wygodnym miejscu na wspaniałym fotelu i uśmiechu na jej twarzy! Brawo!
OdpowiedzUsuńNajbardziej się cieszę, gdy trafiają do mnie lalki mojego dzieciństwa, szkoda, że będąc dzieckiem nie myślałam jak będę je cenić za pięćdziesiąt lat. :)
UsuńŚliczna:))
OdpowiedzUsuńNiestety nie utrafiłam w jarmarkowe cuda - pogoda odstraszyła:(((
A to szkoda. :(
UsuńWspaniały zakup , wspaniały !! Gratulacje :):)
OdpowiedzUsuńMój Syn twierdzi, że ZAWSZE trzeba pytać o cenę :)
Ma chłopak rację :)
UsuńŚliczna! Świetnie, że udało się ją naprawić! ;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńGratulacje dla męża .Lalka po renowacji jest śliczna ,będzie następną perełką w Twojej kolekcji.Szkoda ,że nie mogłam być przy naprawie lalki .Przydała by mi się taka lekcja.
OdpowiedzUsuńAch Ulu, to prędzej ja bym się przy Tobie czegoś nauczyła.:)
Usuń