Postanowiłam, że Krakowiacy z mojej kolekcji będą nosili imiona królów. Pierwszy dostał imię Kaziu po Kazimierzu Wielkim. Drugi będzie Zygmusiem – po Zygmuncie I Jagiellończyku zwanym Starym.
Zygmuś trafił do mnie z samiuśkich Kielc, w stanie trochę sfatygowanym i właściwie to powinien się nazywać Jasiek, bo zgubił „copke z piór”, ale jak się raz rzekło, to zmieniać zdania nie wypada. Czapkę na wzór dostałam od Kamila i zaraz Zygmusiowi nową, śliczną zrobiłam.
Zygmuś wymagał naciągnięcia gumek. Po naciągnięciu, okazało się, że ma 19 cm wysokości. Prania ubranka, z wybielaniem koszuli włącznie. Trzeba też było wymienić zetlały pas i sczerniałe cekiny. Odnowiłam też buty. Teraz chłopak jak „świca”, panny się za nim oglądają.
Ale on widzi tylko ją – Jadwisię.
Zygmuś zaprzyjaźnił się z Kaziem i razem po Krakowie hulają.
Podziwiam Twoje umiejętności Sówko. Krakowiacy jak się patrzy. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDzięki. Grunt to się odważyć. Teraz poluję na następną golaskę, żeby z niej zrobić Ślązaczkę, pannę dla Górnika.
UsuńOjej... po raz pierwszy zobaczyłam drewnianego faceta nago ;)
OdpowiedzUsuńI co? Piorunujące wrażenie ;)
Usuńno... kobiety ubawiłyście mnie do łez!!!
UsuńHm, ja też zwróciłam uwagę na tę drewnianą nagość... 🙈
UsuńZygmuś wspaniale odnowiony! Masz wielki talent. Teraz chłopak może śmiało imprezować na krakowskim rynku. A Jadwisia robi do niego maślane oczy. :)
OdpowiedzUsuńPiękny Zygmuś i jaką udaną parę tworzy z Jadwisią! Idealnie do siebie pasują 💓
OdpowiedzUsuń