Moja Ronja to druga , obok Kapustki –
Wiesi , lalka uratowana z końskiego pyska.
Jej strój sugerował, że przybyła ze
Skandynawii. Może nawet z bardziej północnej niż córka zbójnika, bo ubrana była
w futro z renifera.
Niestety futro nie wytrzymało próby
czasu i oj, miałam ja się z tym futrem. Włos łamał się na kawałeczki i narobiło
się sporo bałaganu. A w dodatku kichania i prychania.
Cóż było robić. Trzeba było się
reniferowego przyodziewku pozbyć, a łatwo nie było.
Było przyklejony solidnym klejem do ciałka lali i na
nieszczęście także do włosów.
Po kilku
kwadransach wytężonej pracy usunęłam klej, przy okazji także trochę włosów.
Ronja ma
ciałko z „pustego” miękkiego plastiku i winylową główkę. Zamykane oczka i
rootowane brązowe włoski. Mierzy 34 cm. Nie ma niestety żadnych
sygnatur.
Z jej
oryginalnego ubranka zostały tylko buty, które dostał mały Eskimos Nanook.
Ronja
dostała tymczasową sukienkę w kratkę i białe plastikowe buciki z odzysku.
Polubiłam
ja bo ma bardzo subtelny i wdzięczny buziaczek i takie trochę sowie oczy
(tęczówki).
Wygląda tak delikatnie , nie jak córka zbójnika :):)
OdpowiedzUsuńKoń-lalkożerca .... toż to potwór .... :/
Och nie, koń też miał być ofiarą. Ofiarą głupoty właścicielki, która uważała, że należny dawać koniom zabawki. A co by było, gdyby się biedny udławił kawałkiem szmaty lub futerka?
UsuńTo prawda, że uroda całkiem nie zbójecka.
???!!! Koń bawiący się małą laleczką ...
UsuńTo za bardzo surrealistyczne nawet dla mnie ..:/
Fajniutki pysiak. I ma bardzo oryginalne imię!
OdpowiedzUsuńSkoro przybyła ze Skandynawii, to musiała mieć odpowiednie imię. A ponieważ Maggie lubi tytuły i cytaty, to właśnie taki tytuł nasunął mi się przy imieniu Ronja.
UsuńRośliny wyszły genialnie, gdybyś nie napisała, że są z plastiku to uznałabym je za prawdziwe! Nieźle musiałaś się napracować przy paprotce!
OdpowiedzUsuńWcale się nie napracowałam. Grunt to być leniwcem ( a musiałam nim być w poprzednim życiu). Znalazłam palemkę od drinków, obcięłam listki, pomalowałam i już.
UsuńŚliczny ten buziaczek. Ta krótka fryzurka podkreśla urodę, która nikła w tonach futrach. Kwiaty wyszły szałowo, paprotka jak żywa:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie jest sygnowana i nie wiadomo komu zawdzięcza taki słodki buziak.
UsuńSposób na paprotkę powyżej.
Jak tak na nią patrzę, to nie potrafię powiedzieć córka, a jedyne córusia zbójnika - taki z niej subtelny i delikatny słodziak :-)
OdpowiedzUsuńA może pozory mylą? Choć czasem i w zbójeckiej rodzinie przyjdzie na świat aniołek.
UsuńA może... Cicha woda brzegi rwie! :-)
UsuńKłaki z futra przy moich eskimoskach przeżywałam:) Laleczka ma bardzo przyjemny buziak - może kiedyś miała karteczkę z identyfikatorem, gdyz jej oryginalny strój wygląda na przemyślany.
OdpowiedzUsuńTeż sądzę, że to lalka etniczna, niestety kartka się nie zachowała i nie wiem, kto z północnych sąsiadów powinien się do niej przyznać.
UsuńBardzo ładna panienka. A kwiatki super! Wyglądają jak prawdziwe. :)
OdpowiedzUsuńKwiatki są bardzo proste do zrobienia.
Usuń