Obserwatorzy

sobota, 12 kwietnia 2014

NA KOŃCU TĘCZY




            Siedzę sobie i tęsknie wyglądam przez okno. Moje sąsiadki skrzętnie ryją w ogródkach. Była burza. Pierwsza wiosenna burza, a po niej tęcza. Przecudna, podwójna. A na końcu tęczy, jak wszystkim wiadomo, krasnoludki zakopały garnek złota. Toteż moje sąsiadki wzięły w dłonie motyki i grabie, i niby to wiosenne porządki w ogrodach robią, kwiatki sadzą. Acha, nie dam się nabrać, nic tylko tego krasnoludkowego złota, po burzy szukają. 


            A niech szukają, ja sprytniejsza byłam i zrobiłam zdjęcia, odkąd dokąd ta tęcza sięgała. Jak tylko choróbsko przegonię, to skarb znajdę.
            A póki co, prezentuję Wam inny skarb. E, ktoś powie, zwykła porcelanka, jakich nie brak na tym świecie. Żeby to Jameau, albo choć Mint, no nawet Alberonka. A tu na szyjce jakieś zamazane cztery literki i cyfry, że nawet odczytać się nie da.


            Lakę wykopałam, nie na końcu tęczy, tylko w ogromnej skrzyni w SH, pełnej zabawek. Była bosa, brudna , rozczochrana, w sukience od trzydziestu lat niemodnej. 


            Karnacja zdradza afrykańskie lub afroamerykańskie pochodzenie, jednym słowem – czekoladka.
            Buzia domagała się gruntownego szorowania, a włosy fryzjera.


            Przypomniała mi się czytana w dzieciństwie powieść „Chata wuja Toma” i jedna z bohaterek – mulatka Eliza. Postanowiłam takie imię nadać mojej lalce.
            Myślałam nawet o odpowiednim image, kiedy Eliza oświadczyła, że żadnych przedpotopowych kiecek nosić nie będzie. Wystarczająco długo musiała nosić te brązowe szmaty. Że ma zgrabne kolanka i domaga się czegoś współczesnego, że chce mieć kitki i różowe gumki. 

            Będzie trudno, oświadczyłam, bo w zasobach ubraniowych, jednego tylko nie brakuje – przedpotopowych kiecek!. 


            Wyszperałyśmy jednak krótkie spodenki w kratkę i różową bluzeczkę z misiem.
            Na razie może być, ale musisz mi potem uszyć coś innego, zastrzegła Eliza.


            Na pociechę pozwoliłam jej przygotować świąteczne dekoracje i koronkowe pisanki.


18 komentarzy:

  1. Jejku... jaka Ona śliczna !!! Bardzo mi się podoba ... i co z tego , że nie sygnowana ? Niektóre sygnowane porcelanki mają bardzo pospolite a nawet głupawe mordki , a Twoja Eliza jest taka ładna :):) .
    Zdrowiej szybciutko :) . Czytając tytuł posta pomyślałam : na końcu tęczy ukryty jest ogromny karton z lalkami ..... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, dla jednych skarb to garnek złota, a dla drugich karton lalek.

      Usuń
    2. Właśnie !:) Takie kartony śnią mi się po nocach , garnki ze złotem nie ;)

      Usuń
  2. Z taką interesującą buźką logo firmy na plecach nie potrzebne:) Ciekawa jestem co dla niej wydumasz:)

    I zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. W pantalonach była saszetka z silikatem, a na niej angielskie napisy, dlatego myślę, że lalka jest z Anglii. Na razie będzie musiała trochę poczekać na nowe ubranko.

      Usuń
  3. Masz szczęście na prawdziwe perełki,mulatka jest bardzo ładna nawet w tym zastępczym odzieniu.Słodka.Zdjęcie z tęczą cudowne.,jak w bajce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęcza była zupełnie bajkowa, szkoda, że aparat jednak nie oddaje tego, co widzi ludzkie oko. Eliza jest bardzo miła laleczką.

      Usuń
  4. Ale piękna tęcza! A nawet dwie. To pewnie dwa skarby będą. :)
    Eliza jest urocza. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety skarbów będę mogła poszukać dopiero po świętach.

      Usuń
  5. Fajna lala. I fajna tęcza. :D U nas też ostatnio podwójna była. I też mam foty. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, pewnie Twoje foty ładniejsze, ja ciągle jeszcze nie mogę dogadać się z aparatem tak na 100%.

      Usuń
  6. La muñeca te ha quedado preciosa después del lavado y peinado, la ropa que la has puesto esta muy guapa. Un arco iris impresionante :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gracias por el buen comentario. Les deseo una feliz Pascua de resurrección.

      Usuń
  7. Niedawno śniło mi się, że jestem zarządcą tęczy. Odkręcałam wielki zawór i wtedy tęcza wychodziła jak wyciśnięta z tubki. A miałam tę fuchę dlatego, że Leprechaunowi się nie chciało i wymawiał się koniecznością pilnowania garnka ze złotem. I wcale nic nie brałam przed położeniem się spać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fantastyczny sen. Fajnie robić tęczę, nawet we śnie. Tęcza zawsze nastraja mnie optymistycznie i potrafi pokonać największego doła. Nie wiem czemu tak jest, ale to fakt. Niby zwykłe zjawisko optyczne, a jednak...

      Usuń
    2. U mnie zawsze wywołuje uśmiech na twarzy i pewien zachwyt, taki całkiem szczery po dziecięcemu. Piękna, niesamowita i ulotna. Fajne są zjawiska przyrody :)

      Usuń
  8. Ciepłych rodzinnych Świąt ....Pozdrawiam pa....

    OdpowiedzUsuń