.... ślepy szał kobiecy? (Seneka
Młodszy)
Z tą odwaga, to u mnie krucho. Ciągle się boję, że coś
zepsuję, że nie uda mi się naprawić. Bezpowrotnie zniszczę.
Ponad rok temu udało mi się zdobyć Pussy cat 22, od Madame Alexander. Laka była dosyć
dobrze zachowana, ale zapach piwnicy nie chciał zniknąć mimo wielu zabiegów. Korpusu nie dało się zdjąć, bo
ręce i nogi są przyszyte maszynowo, tylko głowa mocowana podobnie jak w
porcelankach. Wypełnienie się
przemieściło i w pewnych miejscach było go zbyt mało, a w innych zbyt dużo. Lalka
nie chciała siedzieć prosto, głowa leciała jej w przód lub w tył, a czasem na
boki. Korpus był trochę popruty w dwóch miejscach. Ale bałam się cokolwiek
zrobić, żeby nie zniszczyć. Rok minął, a zapach został. Wreszcie w te wakacje
nie wytrzymałam. Rozprułam korpus na siedzeniu, wyrzuciłam wszystko „nadzienie”
ze środka. Całą lalkę namoczyłam w proszku i wybielaczu. Potem w płynie do
płukania przez jakąś godzinkę i na słońce.
Jakaż była moja radość, gdy MaryLu
wyschła. Zapach się ulotnił. Teraz pachnie delikatnie brzoskwinią (płyn do
płukania).
Teraz może pięknie siedzieć i głowę trzyma prosto. Dostała też niemowlęcy czepeczek i
starą PRLowską grzechotkę.
Dzieli wózek z
niemowlakiem Dudusiem od Simby i różowym misiem .
Duduś (Simba) |
Świetne podejście do tematu! Ja też jak trafię coś cennego lub trudnego do zdobycia długo obmyślam jak się zabrać za naprawę, żeby nie zepsuć. A zepsuć jest bardzo łatwo. Jedyne czego bym się "czepiła" to przy praniu materiału z winylem/gumą uważałabym na wybielacze- lepiej nie stosować bo może zareagować tworzywo- lepiej już drobne plamy zostawić albo zatrzeć tylko plamy a do prania całości wybielacz wypłukać. Teraz lalka wygląda świetnie- i z poprawionym "nadzieniem" ładnie siedzi :)
OdpowiedzUsuńUżyłam Vanisha , a taka blada to ona już była, no i nie jest z winylu czy gumy. To twardy plastik. Nie wiem dokładnie co, bo taki różowy, celuloid jest pomarańczowy.
UsuńA to vanish technicznie nie powinien kuku zrobić - teoretycznie przynajmniej :) ja z przyzwyczajenia dmucham na zimne ;) zwłaszcza przy takich okazach - może to efekt odszczurzania sierocińca w różnym stanie usyfienia :)
UsuńŚliczna laleczka! Wybielacz i płyn do płukania u mnie to podstawa bo przy moich skarbach z lamusa nieźle muszę się nagimnastykować aby nie ,,,pachniały,,przeszłością! ;)
OdpowiedzUsuńNajgorzej było z wózkiem, choć stał tylko na strychu, ale za to z piętnaście lat minimum.
UsuńNie no MaryLu teraz promienieje:) Niby tylko korpus uzupełniony, a i jakaś taka żywsza się na buźce zrobiła:)
OdpowiedzUsuńJa też mam czasem takie obawy, że coś zepsuję, ale jak to mówią "potrzeba jest matką wynalazku", więc nawet jak coś popsuje, to i tak można spróbować to naprawić;)
Ale strach zawsze jest. Popsuć łatwo - naprawić trudno.
UsuńNo i wyszło pięknie! :) tak z tym naprawianiem to jest trochę strach.. ale jak widać warto! a pomysł z wypchaniem jej od nowa świetny :-)
OdpowiedzUsuńDzięki. Już po strachu i w przyszłości pewnie odważę się sama uszyć korpus (wg wzoru oczywiście).
UsuńZakochałam się w jej stopach i dłoniach :-) Niestety, towarzystwo TAKIEJ lalki tylko podkreśla jak bardzo nijakie są Simbowe Baby Born.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu wyglądają lepiej niż w rzeczywistości, są trochę toporne, ale to prawda, tępe gęby BB i nijakie łapki. Rożnica jest ogromna.
UsuńPłyny do płukania są najlepsze na piwniczne zapachy. Szkoda, że z książek nie da się tak wywabiać smrodu :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze daje się też wywabić z lalek, niektóre odsmradzałam dwa lata.
UsuńTeż tak robię - jakoś trzeba sobie radzić:) trochę dziwnie tylko wyglądają wystające z miski kończyny :)
OdpowiedzUsuń...i głowa, wygląd jest dosyć kripi. Ale cel uświęca (odśmierdza) środki.
UsuńAleż ma słodką twarzyczkę! Dobrze zrobiłaś, że się za nią zabrałaś, bo szkoda, gdyby takie słodkie bobo śmierdziało piwnicą... :-)
OdpowiedzUsuńSłodką? No nie każdy tak uważa. To jedyna moja lalka, która na kilku osobach zrobiła wrażenie. Komentarz zaś brzmiał: "ja bym jej w sypialni nie trzymała".
UsuńHi Zsara, you did a great job , Maryla looks wonderful now and she can sit without falling aside.
OdpowiedzUsuńI love here cute dress and the beautiful hat.
You must be very happy that the bad smelling is gone :)
Hugs Mieke
Hi Mieke! I'm very happy , MaryLu is one of my favorite.
Usuń... i można było ?? Można !! Pięknie teraz wygląda !!! :):)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńWitam z tej strony puck się klania lalka przesliczna mam troszke podobną moja lalka ma sygnaturke z tyłu glowy the leonardo pollection serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKiedyż wreszcie dasz się namówić na założenie bloga, żebyśmy mogły zobaczyć Twoje lalki?
UsuńTo dobrze, że udało się wywabić ten zapach. Dobrze, że nie miała gumowego korpusu, bo pewnie w ogóle byłby problem, żeby się pozbyć smrodku.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nic gumowego nie miała.
UsuńNa pewno jest wdzięczna za nowe wnętrze. :D Od razu ładniej pozuje do zdjęć. :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie pomyślałam o drutach, łatwiej byłoby pozować.
UsuńOj druty zawsze można wsadzić :)
OdpowiedzUsuńFantastyczna robota, dałaś jej normalnie drugie życie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Nie wiem jak to się stało, że nie ma mojego wpisu :)
Nic nie usuwałam. Mnie też się zdarzało,że coś napisałam i wcięło.
UsuńZ tymi drutami to muszę pokombinować, ale najpierw znaleźć odpowiedni drut.
śliczniutka !!! chyba nie tylko grzechotkę ma z PRL - u, wózeczek też wydaje się być epokowy :))) (więcej zdjęć wózeczka proszę błagam !!!), a Duduś to chyba brat bliźniak mojego Grzesia :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia wózka w tagach - wózek dla lalek. Wózek jest mojej córki, z początku lat 90tych ubiegłego wieku (jak to starożytnie brzmi, hihi)
Usuń