Jedni powiadają, że imię Jurata
pochodzi od litewskiego jurate – syrena, co u Litwinów jednoznaczne jest z
bałtycką boginką. Jurata była królową wszystkich bałtyckich syren. Mieszkała w
bursztynowym pałacu na dnie morza. I odtąd legendy są bardzo rozbieżne. Jedne
mówią , ze boginka była łagodna i dobrotliwa, chętnie pomagała rybakom,
współczując ich ciężkiej pracy na morzu, inne, że całkiem odwrotnie. Podobno
gniewała się na rybaków, że łowili ryby – jej służki. Aż pewnego dnia zobaczyła
pięknego, młodego rybaka i zakochała się w nim. I znowu legendy nie są ze sobą
zgodne, bo jedna mówi, że w Juracie zakochał się też Perkun – odpowiednik Neptuna,
a inna, że Perkun był ojcem Juraty. W każdym razie rozgniewał się bardzo
dowiedziawszy się o romansie Syreny ze śmiertelnikiem. W przypływie gniewu roztrzaskał piorunem
bursztynowy pałac Juraty pozbawiając życia kochanków. W innej wersji tylko
rybaka.. Odtąd w czasie sztormu Bałtyk wyrzuca na brzeg szczątki jantarowego
pałacu. W innej zaś wersji bursztyny to łzy Juraty po stracie ukochanego.
Poznajcie Juratę.
Przybyła do mnie od Ewy. Ewuś serdeczne dzięki raz jeszcze. Przesyłkę
odebrał mój M, bo ja akurat leżałam w szpitalu.
Zadzwonił
i mówi „Przyszedł list z jakąś czerwoną Barbie w środku”.
Szczerze mówiąc nie mogłam doczekać się
zobaczenia lalki. Ale musiałam poczekać prawie tydzień.
Czerwona Barbie okazała się być Disnejowską
Arielką. Podobno we Wrocławiu bardzo tęskniła za morzem. Podobno nie mogła tam
nosić ogona, żeby nie wzbudzać sensacji.
Dlatego
przyjechała w sukience i butach na wysokim obcasie. Ewa na drogę zaopatrzyła ją
w śliczny sweterek.
Jak to tylko było możliwe zabrałam Syrenkę
nad morze i tu okazało się, że nie jest to wcale żadna Arielka, tylko nasza
swojska Jurata – Pani Bałtyku.
Perkun czy też Neptun powitał ją
wietrzną pogodą i wysoką falą. (Wiem coś o tym, bo musiałam zmieniać spodnie
:) ) Wiatr był zimny, więc sweterek się
przydał.
Jurata długo wpatrywała się w morze,
pewnie rozmyślając o swoim ukochanym.
No, i po co nam jakieś amerykańskie bajki, kiedy takie piękne legendy opowiadano tak niedaleko. Od teraz bursztyny znalezione na plaży zawsze będą mi się kojarzyły z tym pałacem. Włoski Juraty ładnie kontrastują z taką szarą pogodą.
OdpowiedzUsuńLegendę o Juracie pierwszy raz czytałam chyba w "Płomyczku" albo "Świerszczyku". To były naprawdę fajne i mądre pisemka dla dzieci.
UsuńCudne są zdjęcia nad morzem, a zwłaszcza kiedy są tam piękne panny :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie tego mi brakowało - Juraty która wraca do domu :)))
Wiesz, ja też znam tą legendę o Juracie :)))
Pozdrawiam i bardzo cieszę się, że ją tam zabrałaś :)))
Pozdrawiam :)
Jurata serdecznie pozdrawia Cię znad morza.
UsuńZgadzam się z Anią, ta legenda porywa za serce! Arielka to odpowiednia kandydatka na Juratę! Zdjęcia prześliczne!
OdpowiedzUsuńZdrówka życzę!
Dzięki. Miałam już jedną Arielkę - porcelankę, gdy zastanawiałam się czy dać lalce na imię z francuska Arielle, przyszła mi na myśl nasza swojska Jurata.
UsuńWitam, przedstawienie Arielki jako naszej syrenki Juraty to dopiero genialny pomysł i ma takie piękne okoliczności przyrody do prezentowania swoich wdzięków, zdjęcia piękne. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńWitam i dziękuję za komentarz. Zaraz do Ciebie zajrzę.
UsuńZgadzam się z Anią, nasz lokalny folklor dostarcza dużo piękniejszych historii, niż hollywoodzkie produkcje:) Jurata wygląda przepięknie:)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Szkoda, ze nasz rodzimy przemysł lalkarski nie chce tego wykorzystać , filmowy zresztą też. Przecież jest tyle legend i baśni, można powiedzieć temat podany na tacy. Zaczynam się zastanawiać nad OOAKami. A może by tak zamiast Winx jakąś Świteziankę, albo inna Goplanę sfabrykować?
UsuńJurata ze skrzydłem mewy ujmuje za serce -
OdpowiedzUsuńjako i opowieść, którą nas uraczyłaś :)
dobrze, że powróciła nad wody panienka...
W naszych legendach mewa jest duchem zaginionego na morzu rybaka lub marynarza. Nic dziwnego, że Jurata piórko mewy przygarnęła.
UsuńPamiętam te legendę z dzieciństwa. Strasznie ryczałam przy zakończeniu, ale właśnie dlatego tak mocno zapadła w głowę.
OdpowiedzUsuńArielka całkiem dobrze sprawdza się w roli syreny z Bałtyku :) A ukochany jeszcze ją odnajdzie, jestem tego pewna.
Może, może...
UsuńMi zawsze opowiadano wersję, która kończyła się śmiercią Juraty, przywiązaniem rybaka do skały i porzuceniem przed nim trupa ukochanej, żeby musiał na nią patrzeć. Czemu nikt mi nie opowiadał normalnych bajek? :p Śliczne zdjęcia, rzeczywiście prawdziwa z niej Jurata :)
OdpowiedzUsuńAkurat tej wersji nie słyszałam.
UsuńDzięki za uznanie, ale fotograf ze mnie baardzo przeciętny.
Kiedy pierwszy raz oglądałam z dziećmi disneyowską "Małą syrenkę" miałam wrażenie, że skądś znam już tę historię... Dobrze, że przyjęłaś do siebie Juratę. Syrena powinna żyć w pobliżu morza :-)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że następnym razem zabiorę ją nad morze w syrenim stroju.
UsuńJest śliczna. Ładne ma te czerwone włosy. :)
OdpowiedzUsuńPorównałam z Twoją i ... różnią się!
UsuńTa historia całkiem podobna do tej disneyowskiej. Ale zgapili. :P
OdpowiedzUsuńŁadna Arielka. Nie ma to jak ruda lala. :D
Sama jestem ciekawa, kto komu podkradł tę historię. Chociaż różnice są znaczne. U Andersena ukochany jest księciem, a nie prostym rybakiem.
UsuńMiło ,bo to ciekawa legenda. Ja własnie nad morzem i odtąd bursztyny będą mi sie z nia kojarzyły. Lalka ma bajeczne włosy. A w morskiej scenerii wygląda cudnie. Obserwuje:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam także do mojego miniaturowego świata.
Witam. Chętnie zajrzę.
UsuńPodoba mi się twoja naukowa interpretacja legendy o Juracie.Świetnie się to czyta. Dobrze, że Jurata trafiła na właściwe dla jej królewskiej mości miejsce
OdpowiedzUsuńCiii. Bo jak usłyszy to zażąda bursztynowego pałacu, albo chociaż bursztynowej komnaty.
UsuńJeden z ładniejszych Arielkowych buziaków:)
OdpowiedzUsuńDzięki za legendę, a właściwie jej różne wersje ... Co prawda syrenę wyobrażam sobie trochę inaczej, ale Twoja też jest świetna ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :-)
Bardzo lubię wszelakie legendy, dzięki za podzielenie się piękną opowieścią i zdjęciami z naprawdę olśniewającą modelką.
OdpowiedzUsuńŚliczna Jurata pozdrawiam Anita z Pucka
OdpowiedzUsuńWitaj Szara Sowo :) Mam nadzieję, że ze zdrowiem już lepiej?
OdpowiedzUsuńPięknie opowiedziałaś nam historię o Juracie!
Pozdrawiam ciepło! N.
Kocham słowiańskie legendy. Od małego są mi bardzo bliskie :) Legenda o Juracie jest bardzo piękna :) No i lalka śliczna :)
OdpowiedzUsuń