Krążą
już dowcipy na temat postrzegania kolorów. Podobno mężczyźni
dzielą kolory na ładny, nieładny i ***. Kobiety potrafią wymienić
ze sto nazw dla odcieni każdego koloru.
Moje
Petry w dniu swojego święta, posprzeczały się o fiolet i purpurę.
Taka sprzeczka międzypokoleniowa. Z drugiej strony trudno
jednoznacznie orzec, czy kolor , który mamy przed oczami to jeszcze
fiolet, a może już purpura, albo vice versa.
„Formalnie
fiolet to najkrótsze fale światła widzialnego – to, co widzimy
na samym dole tęczy. Purpura to dowolny kolor między czerwienią a
niebieskim, który uzyskać by można z pewnych gatunków mięczaków
śródziemnomorskich (szkarłatników i rozkolców). „ - Monika
Mężyńska architekt wnętrz
Jednak i pani architekt nie
była do końca przekonana.
Obydwie jednak panny
(panie?) zdecydowały się wystąpić w odcieniach tego koloru, także
ze względu na wiosnę. Wszędzie w ogrodzie go pełno. Bratki,
fiołki, krokusy i pierwiosnki, trudno zgadnąć czy fioletowe czy
purpurowe.
Spotkanie Petry i Anjelicy
to jak napisałam spotkanie międzypokoleniowe.
Uwzględniając wiek
„lalkowy” można by rzec, że Petry von Plasty to babcie ( a może
nawet prababcie), a Petry Lundby to wnuczki.
Moja Petra von Plasty, jak
sami widzicie zaczęła doceniać arystokratyczne pochodzenie „von”.
I z byłej girlsy kabaretowej przeistoczyła się w dostojną damę.
Błądzi po zamkowych
wieżach.
Dostojnie kroczy po
ogrodowych alejach i łaskawym okiem patrzy na rozkwitające kwiaty.
Mimo upływu lat, nadal
pielęgnuje swoja urodę i chętnie nosi piękne suknie i romantyczną
biżuterię.
Petra Lundby – Anjelica,
z Anioła stała się wesołą dziewczyną z sąsiedztwa.
Lubi nosić rozpuszczone
włosy i kolorowe sukienki.
Opalać twarz w wiosennym
słońcu.
Rzucać się na trawnik,
aby podziwiać krokusy.
Obie jednak doceniają
wiążące je nici pokrewieństwa i mimo różnic lubią czasem
prowadzić długie pogawędki, nawet w sprawie różnych poglądów
na temat fioletu i purpury. :)
Fajne te Twoje Petry. Krótkowłosa romantyczka zdecydowanie mnie zachwyciła elegancją. Co do kolorów to nieraz źle je nazywam i powiem Ci, że purpura dla mnie to taki ciemny fiolet:) Zdjęcie w kapturze przy kwiatach jest moje ulubione, bo od razu sobie wyobrażam, co jest poza obiektywem i widzę niesamowicie pachnący, pełen kwiatowego przepychu ogród.
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
Przepychu to jeszcze nie ma. Na razie mgiełka barw, tu stokrotki, tam fiołki, delikatne cebulice, no nie będę wymieniać wszystkich, ale one są malutkie, tuż przy ziemi. Jenak co dzień pojawiają się nowe, co mnie ogromnie cieszy.
UsuńUn vestido fantástico y el color muy bonito:-)
OdpowiedzUsuńMe alegro de que te haya gustado. Saludos.
I znowu wspomnienia...Mojej Petry z dzieciństwa.poszła w świat z innymi lalami.Twoja Petra bon Plastyka ma przepiękną suknię.gdybym umiała taką uszyć...Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSuknia była na laleczce od Lucky. Też nie oryginalna, bo lalka się w nią nie mieściła. Pozdrowionka.
UsuńObie prześliczne! A ja się spóźniłam, bo myślałam, że dziś jest Dzień Petry. :/
OdpowiedzUsuńSpóźnić się jeden dzień to jeszcze nie taki wielki grzech. :)
UsuńHeh, ja wiem, jaki kolor ukrywa się pod tymi trzema gwiazdkami :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie dlatego są gwiazdki ;)
UsuńObie bardzo sympatyczne i tak różne!
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie jak ta blondyneczka rzuciła się na ten trawnik...?
No właśnie:) Wygląda jak wkopana w ziemię. Jak to zrobiłaś?:):)
UsuńZwyczajnie wygięłam nóżki do tyłu, tak na foczkę. :)
UsuńObie wspaniale pokazałaś w pięknych kreacjach :)))
OdpowiedzUsuńDługa suknia ma metkę "Simba", a krótka jest pożyczona od Barbie.
Usuńkrótkowłosa kojarzy mi się z panienkami
OdpowiedzUsuńz lat 60-70 - nade wszystko jednak z
młodziutką Ewą Szykulską :)))
Ale Ewa była blondynką.
Usuńno tak - ale mnie chodzi o sam wyraz twarzy -
Usuńjakoś tak widzę Ją jak wprost z planu filmu
"Dziewczyny do wzięcia" - to zdziwienie...
Sliczne te Twoje Petry <3 <3
OdpowiedzUsuńPiękne Petry , zwłaszcza starsza :) Świetnie jej w takiej fryzurce :)
OdpowiedzUsuń