Podobno historia mechanicznej lalki, zwanej dziś
interaktywną, jest tak stara jak ludzkie cywilizacje. Wywodzi się z marzeń o
zastąpieniu człowieka człekopodobnymi machinami, które by za nas pracowały.
Tak, tak marzenia o robotach są tak stare, a i próby ich wykonania niezbyt
młodsze. Drugi bodziec do wykonywania podobnych do człowieka , a może raczej do
bóstwa figur czy lalek związany jest z religią.
Już w starożytnym Egipcie powstawały proste zabawki
mechaniczne do przedstawiania cudów w świątyniach, takich jak mówiące i
poruszające głową figury bogów. Przyczyniając się do wzrostu znaczenia stanu
kapłańskiego. Takie sztuczki opisuje B.
Prus w Faraonie. I nie są to jego wymysły, ale udowodnione i opisane przypadki
z dziedziny badań nad archeologią Egiptu.
W mitologii greckiej znajdziemy opisy złotych sług
wykonanych przez Hefajstosa, obdarzonych nie tylko ruchem, ale i głosem, a
nawet pewną inteligencją.
rekonstrukcja sługi z III w. p.n.e. |
Z czasów hellenistycznych znajdziemy świetne opisy np.
teatru Herona, gdzie różne mechanizmy poruszały lalkami występującymi w
przedstawieniu.
Lalki mechaniczne znane były też w Chinach i w Japonii –
sławne Karakuri.
Japońska lalka podająca herbatę |
Interesowali się nimi także Arabowie, do dziś zachował się
rysunek mechanicznego sługi.
Rozkwit Renesansu przyniósł także wzrost zainteresowania
automatami, które najczęściej przybierały postacie ludzkie, czyli były
mechanicznymi lalkami.
Tu możemy zaliczyć np. mechanicznego rycerza Leonarda Da
Vinci.
Rekonstrukcja żołnierza Leonarda - działa! |
W końcu XVI w. wielu arystokratów poczytywało sobie za punkt
honoru posiadanie mechanicznego teatru ogrodowego. Jeden z najsłynniejszych
należał do Stanisława Leszczyńskiego w Luneville.
Legenda głosi, że Kartezjusz, po śmierci ukochanej córeczki
skonstruował lalkę – automat, przypominający pięcioletnią dziewczynkę i nigdzie
się bez niej nie ruszał. Lalka pomagała mu opanować żal po ukochanej Francine.
W XVIII w zainteresowania automatycznymi lalkami, jeszcze
się nasiliły.
Do najsłynniejszych twórców należeli: Fr. Von Knaus czy Jacquesa
de Vaucanson.
Lutnistka , muzeum we Wiedniu |
Najsłynniejszy był jednak Pierre Jaguet – Droz, którego
mechaniczne lalki piszący chłopiec, rysujący chłopiec i klawikordzistka
zachowały się do dziś.
Klawikordzistka |
Piszący chłopiec |
Nie były to lalki przeznaczone bynajmniej dla dzieci, ale
dla dorosłych, aby ich zadziwiać. Temu służyły też ruchome szopki w kościołach,
będąc specyficznym rodzajem teatru mechanicznego.
Najstarsza i największa zachowana taka szopka w Polsce
znajduje się w Wambierzycach. Pochodzi z II połowy XIX w.
Szopka z Wambierzyc |
A co z lalkami dla dzieci? Przyniósł je , tak jak i cały
skierowany ku dziecku rozwój zabawkarstwa, wiek XIX. Były to nie tylko proste mechaniczne figurki
poruszających się
drwali piłujących drewno,
kowali uderzających młotem
czy
pajaców ruszających rękami i nogami przez pociąganie sznurków,
ale i wspaniałe
lalki francuskiej firmy Jumeau.
Lalka wystawiona w 1890 r. przez tę firmę grała na
instrumencie i poruszała się, a cały mechanizm ukryty był w stołeczku, na
którym siedziała.
Jak i innych francuskich i niemieckich wytwórni.
Rowerzystka |
Prządka pozytywka |
Mniej „wypasione” lalki miały wbudowany aparat imitujący
płacz lub umożliwiający poruszanie nogami tzw. lalka chodząca.Zdjęcia pochodzą z Internetu.
Na tym zakończę, bo dalej było tylko co raz lepiej i więcej
i tak aż do dziś.
Chodzą, mówią, śpiewają, jedzą, sikają i robią kupkę, a
nawet pływają. To dziś dla dzieci nic nowego.
Sama przyznam, nie przepadam za lalkami mechanicznymi,
zwłaszcza mówiącymi i śpiewającymi. Bo
to nic miłego obudzić się w środku nocy i usłyszeć niesamowity, cichy śpiew.
Zanim człowiek sobie uświadomił, że to lalka spadła z półki, to wszystkie włosy
na ciele stanęły dęba.
Posiadam jednak jedną lalkę chodzącą,
jedną śpiewającą Evi
jedną Mattelkę, produkującą naklejki, ale mechanizm zepsuty
i
kilka z piszczkiem imitującym płacz. U Mary Lu i Julki piszczki są sprawne. Ale Was zanudziłam.
Nie mam żadnych takich ale fajnie,
OdpowiedzUsuńże mogę podpatrzeć u Ciebie :D
Jak pisałam, za mechanicznymi lalkami nie przepadam i omijam jak mogę, a cuda z pierwszej części posta raczej w SH się nie trafiają.
UsuńNie zanudziłaś... Nie posiadam żadnej takiej lali.
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiłaś interaktywne lalki i ich historię, jestem pełna podziwu.
I wśród Barbioszek były śpiewające, machające skrzydłami, czy pływające syrenki.
Usuństrasznie ciekawy P♥ST!
OdpowiedzUsuńrównież nie zbieram lal
z mechanizmami - chętnie
jednak popatrzę u Innych :)
Ja też chętnie popatrzę, może znajdzie się ktoś, kogo właśnie takie lalki kręcą.:)
UsuńWcale nie zanudziłaś! Przeczytałam od deski do deski, bo napisałaś wspaniały post! Tyle ciekawostek i informacji, o których nie miałam nawet pojęcia! Lalki mechaniczne...nie miałam żadnej, ale koleżanka miała dużą lalę, która chodziła prowadzona za rękę i bardzo mi się podobała:)))
OdpowiedzUsuńGorąco Cię pozdrawiam :-)
Pewnie niektórych dzisiejszych wytwórców zabawek zdziwiłoby, że nie oni to wymyślili. :)
UsuńSwietne <3 Nigdy zadnej ani nie mialam ani nie widzialam osobiscie ale podziwiam bo sa niesamowite <3 szczegolnie te antyczne <3
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że porównanie antycznego bobasa z tym, które sprzedają na targowiskach, wypada na korzyść tego pierwszego. XVIII wieczny działa do dziś, odpustowy psuje się góra po kilku dniach.
UsuńOj, taką mechaniczną lalkę naszych pradziadków to bym przyjęła do siebie, nawet gdyby mi miała wyśpiewywać w nocy. Nowsze rzadko wpadają mi w oko.
OdpowiedzUsuńBo to tak jak z Rolexem i zegarkiem elektronicznym za 9.90. :) Klasa! No ale chyba zostają nam tylko marzenia, wszak to eksponaty muzealne. :)
UsuńBardzo ciekawy post !
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za lalkami mechanicznymi , ale kilka mi się trafiło to przygarnęłam i zamieszkały :)
Te cuda z pierwszej części postu to ja chociaż zobaczyć na żywo bym chciała :)możne kiedyś się uda :)
Najbliżej chyba do Wiednia. Ale być może i w jakimś naszym muzeum coś by się znalazło. :) Swoja drogą nie wiem, czy mamy muzeum automatyki.
UsuńBardzo sympatyczny wpis. Z racji posiadania Potworków mam masę "zautomatyzowanych" zabawek w domu i pewnie dlatego w moim zbieractwie nie ciągnie mnie do takich, ale miło pooglądać. :)
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać. :)
UsuńZ przyjemnością czytam te wszystkie lalkowe wiadomości - masz niesamowitą kolekcje - pozdrawiam Szara Sowo serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję. Mojej kolekcji dużo brakuje i często żałuję, że nie zaczęłam zbierać lalek choć kilka lat wcześniej. :)
Usuń...I tu przychodzi na myśl film pt. "Surogaci"...
OdpowiedzUsuńJak zawsze dowiedziałam się czegoś ciekawego :-* Dziękuję :)
Miło mi, że znalazłaś coś ciekawego. Filmu nie oglądałam, niestety.
UsuńPolecam, film z Brucem Willisem. Całkiem realistyczna niestety wizja przyszłości z robotami pracującymi za ludzi... od razu ten film przyszedł mi na myśl czytając Twoje pierwsze zdania.
UsuńNiektóre z tych lalek nadawałyby się do horroru. Osobiście nie przepadam za mechanizmami w lalkach.
OdpowiedzUsuńTwoja gromadka jest słodka.