Obiecałam post o moich gwiazdkowych, lalkowych prezentach. Dziś przedstawiam Wam dwie z trzech lalek, które dostałam pod choinkę.
Oto Leloo i Monia.
Lale już przebrane. Leloo w dresik od cioci Marzenki, a Monia w kombinowany strój: rajstopki od Pamelki, bluzeczka od MH i spódniczka od Lottie baleriny.
Monia przybyła w takim pudełku wraz ze swoim skuterkiem.
To O.M.Girly, Travel Time od DAZHONG MODEL TOYS z Chin.
Ma taki skuterek, a obok kapelusz, który chyba przerobię na koszyk.
Sukienka Moni to porażka totalna, dlatego od razu szukałam zastępczego ubranka. Musze się postarać dla Moni o ruchome ciałko, bo na tym sztywnym i chudym dużo traci, a ma taką śliczna buzię.
O Leloo natomiast nic nie mogę znaleźć. Po za tym, że pochodzi z Aliexpress. Wyglądała tak. ( zdj. z Ali.)
Sami zobaczcie, że ciuszek wygląda jakby z dwa razy grubszej osóbki.
Dlatego zaraz przebrałam ją w bardziej pasujące ubranko.
Leloo jest słodka, to moja druga bjd.
Na sanki dostała jeszcze spodenki i czapeczkę od Marzenki. Czerwony szaliczek, a butki pożyczyła od Moni, która dostała wysokie różowe kozaczki, co jako posiadaczce sztywnych nóg nie szkodziło.
Monia na sanki dostała żółte spodenki i zielony kapelutek od Marzenki ( nie widać spodni, bo suknia Barbie zasłania) i kurtkę od Evi .
W tytule nazwałam je dziećmi smoka, bo obie pochodzą z Chin. Miały być córkami smoka, ale książka pod tym tytułem opisuje losy koreańskich "agentek" towarzyskich i to zupełnie do moich niewiniątek nie pasowało. Co raz trudniej o tytuły do postów, jak i o imiona dla lalek. Monię chciałam nazwać Dziunią, ale Metka mnie oświeciła, że "Dziunia" to taka pusta laska i musiałam skapitulować. A ponieważ jest ruda to została Monią. Imię Leloo wymyśliłam, a nie było łatwo, myślę, że sama zainteresowana mi je podszepnęła . ;)
Ależ z nich słodziaki! Śliczne i pięknie im w nowych ubrankach :-)
OdpowiedzUsuńFajne prezenty znalazłaś pod choinką, pewnie byłaś bardzo grzeczna ;-)
Pozdrawiam serdecznie ♥
Tego nie wiem, ale może Mikołaj w tym roku uznał, że dosyć kar i trochę marchewki też trzeba ludziom rzucić. ;)
UsuńSłodki obie :)
OdpowiedzUsuńRuda Moni? Hihihi...
OdpowiedzUsuńDziękuję ;0)
Wiem, że to nie ma nic wspólnego ze mną, ale bardzo mi się spodobało ;0)
Śliczne maluszki :0)
Pozdrawiam serdecznie :0)
Też jesteś ruda? To mój ulubiony kolor włosów u lalek i nie tylko. Choć mój kolor włosów zawdzięczam chemii. ;)
UsuńA myślałam, że Leloo to na cześć bohaterki Piątego Elementu. Jeśli rajty od Pamelki pasowały, to Monia musi być malutka! Wydaje mi się, że ona jest klonikiem Blythe z Littlest Pet Shop.
OdpowiedzUsuńPrzyznaje się bez bicia, że o Piątym Elemencie nie słyszałam ( nie czytałam czy też nie oglądałam ). A w dodatku nigdy przedtem nie słyszałam tego imienia i byłam pewna, że je wymyśliłam :( Podobno czasem podświadomość notuje sobie pewne sprawy bez naszej woli. Monia jest wielkości Leloo czyli 16 cm, to od Littlest Blythe sporo większa.
UsuńCieszę się,że prezent się podoba:)))
OdpowiedzUsuńPewnie, że się podoba. ♥
UsuńObie dziewczynki śliczne i urocze. Imiona tez bardzo mi się podobają, podobnie jak nowe stylizacje.
OdpowiedzUsuńMikołaj był chojny, widać zasłużyłaś, z czym się w 100% zgadzam!
Mikołaj o mnie dba, pewnie pamięta jak go nie raz wyręczałam w robocie ;)
UsuńSą przesłodkie! Szczególnie mocno podoba mi się Leloo ^_^
OdpowiedzUsuńLeloo podbiła serca lalkozbieraczek w naszej rodzinie. Ashoka ma jej siostrzyczkę, a druga za jakiś czas przyjedzie do Metki. :)
UsuńSłodziaki z nich!
OdpowiedzUsuń