Jeszcze nie wiem kim jest i skąd przybyła. Miała wraz z dwiema innymi lalkami trafić na śmietnik.
Ocaliła ją moja koleżanka, przedkładając właścicielce, że jeśli nawet nie uda mi się nic z tym zrobić, to lalki posłużą na części. Dwie z nich to potłuczone porcelanki. Odzyskałam dwie peruki, dwie pary rączek, dwie różne nóżki, oczy, jeden but, jedną sukienkę i stojak.
A oto ona.
Wiem, wiem, dziecko mogłoby się przestraszyć.
Najciekawsza z tego wszystkiego jest maska. Takie płócienne malowane i wytłaczane maski były w użyciu od lat 20tych XX w. i praktycznie są do dziś. Z jakiego okresu i kraju pochodzi ta?
I tu jest problem. Lalka kupiona była w SH, bo pani potrzebowała na zajęcia na studiach. Odkryłam, że wełniana peruka była przeszywana przez angielskojęzyczną gazetę (zachował się we włosach strzępek). Maska nie jest oryginalną częścią tej lalki, a może trzeba powiedzieć, że to korpus i peruka nie są. Korpus uszył ktoś samodzielnie. Częściowo maszynowo, a częściowo ręcznie z tkaniny zwanej bistorem albo krempliną, w latach 70tych. Być może oryginalny korpus był już zniszczony. Perukę uszyto z wełnianej włóczki i przyszyto niezbyt profesjonalnie do głowy. Natomiast sama maska wykonana jest z tkaniny chyba bawełnianej, barwionej na cielisty kolor i ręcznie malowanej. Jest też wytłaczana. Niestety po przeklejeniu spłaszczyła się, zwłaszcza nos. Pod policzki coś podklejono.
Na razie nie mam pomysłu jak się zabrać za przywrócenie jej teoretycznie pierwotnego stanu. Wiem, że trzeba uszyć korpus z porządnego starego prześcieradła i zrobić ładną perukę. Ale nie wiem, czy potrafię. Chyba zostawię to sobie na później, kiedy będę miała czas i odpowiednie przygotowanie.
Chwilowo, żeby nie straszyła gości, zmieniłam uczesanie i ubrałam jej sukienkę jednej z porcelanek.
Wygląd się zmienił bardzo na korzyść. Uwierzyłam, że można zrobić z niej zupełnie ładną lalkę.
Pozdrawiam wszystkich wiosennie i jak zwykle proszę o wszelkie wiadomości i porady dotyczące mojej Ocalonej.
Zapomniałam napisać, że dostała na imię Marta.
Bardzo ciekawa panienka !!! Jeść nie woła i może spokojnie poczekać na ratunek :) Mam wrażenie, że pod takie malowane buzie był podkładany sztywny szary papier odpowiednio "wyprofilowany" ale nie wiem czy przez przypadek nie wprowadzam Cię w błąd :/ Tak czy owak na pewno Martusia warta jest czasu i uwagi :)
OdpowiedzUsuńNa razie nawet nie będę odklejać maski. Chciałabym jej przywrócić dawny blask, a do tego trzeba się odpowiednio przygotować, także teoretycznie.
UsuńUbrana i uczesana wygląda znacznie lepiej.
OdpowiedzUsuńPoczekam na pełną metamorfozę Marty...
Pozdrawiam!
Uczesanie i ubranie dały mi wgląd w potencjał lalki. Już się nie raz przekonałam, że niecierpliwość nie popłaca.
UsuńKiedy ją ubrałaś i uczesałaś zupełnie nie ta lalka:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńPrawda,że wygląda zupełnie inaczej? Pozdrawiam :)
UsuńZapowiada się bardzo interesująco. Mam nadzieję, że znajdziesz dla niej chwilę. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie wymagała więcej niż chwilę, dlatego nie będę się spieszyła.
UsuńBiedna panienka i w efekcie bardzo śliczna! Dobrze, że wrażliwe serce ja dojrzało, bo poszłoby dziewczę na zmarnowanie. Szacunek za uratowanie laleczki <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak już będzie po renowacji, to będzie widać całą jej urodę. :)
UsuńNo se como sería la original, pero tu has logrado darle una segunda oportunidad,felicidades.Buena semana:-)
OdpowiedzUsuńTodo el mundo merece una segunda oportunidad. Tienen una gran semana.
UsuńHmm... mogłaby straszyć razem z moją Tutti :P
OdpowiedzUsuńNie jest tak źle, jeszcze będzie z niej piękna lala. :)
UsuńBardzo lubię tę technikę wykonania twarzy lalkowych. Niemal rękodzieło. Wciąż jest b. często wykorzystywana do produkcji lalek azjatyckich - Wietnam, Tajlandia, Indie...
OdpowiedzUsuńO, tego nie wiedziałam. Tylko w necie znalazłam nowe maski. :)
Usuńpięknie wygląda! dobrze, że ją ocaliłaś!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po renowacji zabłyśnie prawdziwym blaskiem.
UsuńLalka niezwykle interesująca i sympatyczna. Na pewno ktoś mocno się napracował, aby w ogóle powstała :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda byłoby ją dać na zmarnowanie, bo jak widać na kolejnych zdjęciach, można zdziałać naprawdę cuda w odnawianiu lalek!
Gościna u Ciebie wielce jej posłużyła :-)
A ja jeszcze nic nie zrobiłam, tylko uczesałam i ubrałam w sukienkę :)
UsuńAle ciekawe znalezisko! Taki składak-zagadka. Już taka drobna metamorfoza jak zmiana uczesania i nowa sukienka zrobiły z niej bardzo sympatyczną dziewczynkę, więc jak się już kiedyś za nią zabierzesz to będzie na pewno przepiękna :)
OdpowiedzUsuńMam taka nadzieję. :)
UsuńNaprawdę ciekawa laleczka. Uczesana od razu lepiej wygląda. :)
OdpowiedzUsuń