To całkiem prawdopodobna cena, jeśli
wziąć pod uwagę wartość ówczesnego lira.
Znowu padało i mój M, (ponieważ nie
mógł murować) , wspaniałomyślnie zaproponował mi wypad do Tczewa. Już w
pierwszym SH trafiłam na dostawę i moim łupem padły dwa Zelfy, śliczna różowa
filiżanka, torba od Huntera i laleczka z Geobry (obecnie Playmobil). To jednak
drobiazgi w porównaniu z Laurą.
Laura mierzy sobie 51 cm. Została wyprodukowana w 1974 r. w firmie
Gabar we współpracy z Michele Martine.
Ma stosowne sygnatury. Na plecach GABAR, a na główce MICHELE MARTINE oraz
w dwóch ośmiokątach znak graficzny lalka i napis gabar bambola italiana.
Laura pochodzi z serii Dama. Seria
składała się z lalek w strojach dam o różnych imionach, choć często lalka o tym
samym imieniu miała różne fryzury, kolor włosów i suknię.
Lalki
miały charakterystyczne pudełka opatrzone imionami. Wykonana jest z winylu –
głowa i rączki oraz polietylenu korpus i nogi.
Moja Laura przybyła do mnie w całym
swoim stroju, ale straszliwie brudna, choć wcale nie zniszczona.
Za to z
ubranka, spód wyglądał tak
udało się ocalić tylko suknię.
Szukając w necie znalazłam inną lalkę w
sukni mojej Laury
I Laurę
w zupełnie innej sukience.
Po zdjęciu ciuszków Laura prezentowała
się tak. Włosy były skudlone niemożliwie i byłam pewna, że połowę powyrywam.
Użyłam do mycia trzech misek wody!
Włosy z koloru stalowoszarego zmieniły się w platynowy blond.
Okazały się też bardzo podatne na
kręcenie na zwykłe papiloty.
Sukienkę prałam w pięciu wodach, ale
też się prawie udało. Prawie, bo Laura uczestniczyła chyba w malowaniu
mieszkania i na sukience znajdują się zaschnięte plamy po białej farbie, nie do
usunięcia.
Myślę, że z czasem wykombinuję jej
jakiś inny strój. Na razie prezentuje się tak w całej okazałości.
Jeszcze słówko o firmie. Istnieje ona
od 1950 r. Pierwsza nazwa brzmiała
Cabar, a w 1974 zmieniono na Gabar. Oprócz sygnatury przeze mnie zamieszczonej
używała jeszcze takiego znaku graficznego.
Firma działała do 1992 r.
Wyprodukowała wiele pięknych lalek we współpracy z włoskimi artystami.
Gratuluję zdobyczy oraz niesamowitego odnowienia i ukazania jej piękna!
OdpowiedzUsuńDzięki, to naprawdę piękna lalka.
UsuńAleż z niej elegantka:) Suknia przepiękna, taka wiktoriańska:)
OdpowiedzUsuńMiała bardzo ciekawe buciki, uszyte jak skarpetki i jakby na wierzchu pomalowane farbą, która niestety się skruszyła.
Usuńprzepiekna! faktycznie warta miliona, bo wygląda jak milion dolarów!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mi się trafiła. Włosi do dziś mają sporo swoich wytwórni i robią naprawdę ładne lalki.
UsuńŚliczna kobietka z niej i pięknie odziana. Jak na pannę już w słusznym wieku wygląda na prawdę świetnie :) Gratuluje zdobyczy.
OdpowiedzUsuńNo taka panna po czterdziestce, ale od czego cały przemysł kosmetyczny ;)
UsuńŚliczna jest pozdrawiam Anita z Pucka
OdpowiedzUsuńDzięki, również pozdrawiam.
UsuńPięknie ją odnowiłaś! Prawdziwa z niej dama!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc to tylko umyłam i oprałam. Włosy są podatne na zakręcanie i wcale nie wyłaziły przy czesaniu.
UsuńPiękna zdobycz! Lalka jest niesamowita i szalenie dopracowana! Po odnowie wygląda wspaniale :-)
OdpowiedzUsuńPrzymarzam eis do reanimacji butków, fanie gdyby miała własne.
UsuńNie do uwierzenia, jak można odnowić lalkę! Jest cudna! Gratuluję znaleziska, bo jest naprawdę piękna!
OdpowiedzUsuńDzięki, nie było przy niej wiele pracy. A mimo skromnych zabiegów wygląda jak nowa.
UsuńOj narzekałam na ten Tczew ostatnio a tu taka niespodzianka - piękna:)
OdpowiedzUsuńTeż byłam zdziwiona, tym bardziej, że na nic nie liczyłam.
UsuńO, kurczę, woda czyni cuda :O
OdpowiedzUsuńO tak, i dodaje urody ;)
UsuńPiękne znalezisko. Od razu widać, że to nie typowa chińszczyzna. Lala ma słodki buziak i śliczną tę suknię, szkoda zamieniać na inną nawet pomimo plam od farby... :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, choć dawniej i chińszczyzna wyglądała inaczej.
UsuńNo cóż, miliona bym chyba nie dała ... zresztą nie mam.
OdpowiedzUsuńAle lala jest fajna i świetnie ja odszykowałaś. Ciekawy ma kolor włosów.
Masz szczęście do różnych fajnych polowań.
Pozdrawiam ciepło :-)
Milion to sprawa otwarta, bo milion czego? Liry włoskie kiedyś miały niewielką wartość i płaciło się miliony za zwykłe rzeczy. Zresztą pamiętasz chyba i nasze "stare" miliony.
UsuńNo właśnie .... milion to może nie, ale pół miliona :)))
OdpowiedzUsuń:)
UsuńBardzo ładna. Do twarzy jej w tych lokach. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna zdobycz ,a piszesz, że nie masz szczęścia.Urocza dzięki Tobie.
OdpowiedzUsuń