Obserwatorzy

niedziela, 11 stycznia 2015

POŻEGNANIE CHOINKI


         No i nie wytrzymała do 2 lutego. Z wielkim żalem musiałam rozebrać choinkę. Wycięta tydzień przed wigilią, mimo trzymania jej w wodzie, tego roku szybko zaczęła tracić igły. A ja, żeby nie tracić bombek, przystąpiłam do niewdzięcznego zadania. Przy okazji, znowu zrobiłam przegląd stanu posiadania. Co roku coś przybywa i coś ubywa. Cieszę się szczególnie, gdy przybywają mi stare bombki, a najbardziej te od rodziny, bo przypominają mi dzieciństwo. Z mojej pierwszej choinki została już tylko jedna. Całe szczęście są jeszcze te trochę późniejsze. Nasza choinka pełna jest różności, od nuty religijno-patriotycznej


         do bombek reklamowych z lat 90tych.


         W rozbieraniu choinki towarzyszyły mi, a jakże lalki.
         Po pierwsze te, które siedziały w tym roku na choince Mikołajek i Mila  


         oraz Gloria

         Największe zainteresowanie bombkami wykazały dwa porcelanowe maluchy (same w sobie nie są małe około40 cm)

         Franek, jest prezentem od Ewy, nie ma sygnatur, za to jest bardzo ładny i ma niebieskie ślepka. Franek lubi koty
         i samochody.

          Jagoda jest prezentem gwiazdkowym.


 Ma buźkę troszkę nierozgarniętej dwulatki, za to jest sygnowana. 
 
Może ktoś to rozszyfruje
Kocha słonie i tygryski.



         Oboje zaś kochają ciasteczka i właśnie dobierają się do choinkowych pierników.


         Żegnamy się z choinką do następnych świąt, bombki już spakowane spoczną na strychu, a lale powędrują na półkę. A tymczasem trochę spamu.



36 komentarzy:

  1. Jaka ta bombka z Naszym Godłem jest piękna! Ja od dwóch lat mam w domu dużą betlejkę z dużymi (ponad 20 cm!) figurkami. Dał mi ją mój Dziadek, któremu już nie chce się tak "bawić" w ustawianie tych figurek (plus sporo baranków, krówkę, wielbłąda itd) Ułożenie jej zajmuje sporo czasu i miejsca... Ale ja zawsze znajdę na to czas i ochotę, bo przypomina mi się, jak byłam mała i razem z siostrą zawsze czekały na nas prezenty u Babci i Dziadka w domu, właśnie przy tych figurkach! Jeden Pasterz ma misternie sklejoną główkę... Mama mi opowiedziała, jak będąc nastolatkami - mój Tata zorganizował imprezę (szalone lata 70te) pod nieobecność rodziców Mamy i ktoś niechcący zahaczył o tego Pasterza, ten spadł i łebek pękł na trzy części. Wszyscy wpadli w popłoch, ale szybko skleili główkę. Dziadek rzekomo nawet nie zauważył szkody. Przynajmniej nigdy na ten temat nic nie powiedział. Ale ja wczoraj pakując te figurki do kartonu, przypatrzyłam się temu Pasterzowi - haha widać ślady pęknięcia i zaśmiałam się znowu wspominając ten sekret rodzinny. Do czego zmierzam? Do tego, że szkoda iż czar tych świąt trwa tylko parę dni... To zbyt mało aby naładować baterie na kolejne dni, tygodnie. Żywa choinka także powinna dłużej w naszych domach. Ma taki piękny zapach :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za historię Twojej szopki. Takie opowiadania tworzą historię rodziny. Fajnie jest, kiedy jest ją komu przekazywać.Ja dziś dostałam kilka starych bombek, które miały wylądować w śmietniku. Dla mnie są cudne. Nie ma już choinki, ale pozostały jeszcze stroiki, takie przedłużenie świątecznego nastroju.

      Usuń
  2. Szkoda, że choinka musiała już odejść:( Niby tylko choinka, ale tworzy klimat:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bombka - tygrysek jest niesamowita! Szkoda takie błyskotki chować, i to na cały rok. Uwielbiam rozświetloną choinkę, nic innego nie tworzy w domu takiego nastroju. Lubię też patrzeć w czyjeś okna wieczorem, kiedy w prawie każdym widać taką świecącą choinkę, ale jest ich niestety coraz mniej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bombki "formatki" pochodzą z Gdańskiej "Gedanii", to była wspaniała wytwórnia prawdziwych klejnotów. Oprócz tygryska, mam słonia, małpkę, orkę, biedronkę, kilka kotów, samochodzik, pociąg, kwitki, gołębia na gruszy i oczywiście Mikołajki. Było więcej, ale się potłukły.

      Usuń
  4. Kocham stare bombki! KOCHAM!
    Nie pozwoliłam mamie wyrzucić naszych z dzieciństwa, nawet nie chciałam o tym słyszeć!
    Ja musiałam rozebrać choinkę, bo moja kota zrobiła sobie pod nią "miejsce na zrzuty" ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... no całkiem przyzwoicie, po drzewkiem ;)

      Usuń
    2. U mnie nikt nawet nie pomyślał o wyrzucaniu. A nasze koty były zawsze przyzwoite, choć czasem łakome. Domel uwielbiał podgryzać ciasteczka z choinki i robił to bardzo delikatnie i cichutko. Ot następny pusty sznureczek i już.

      Usuń
  5. Piękny zbiór! Uwielbiam stare ozdoby! Mam kilka jeszcze po dziadkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, po babci mam tylko jedną, tę z wisienkami. Bombka obok pochodzi z końca XIX w., ale nie należała do nikogo z rodziny. Z mojej pierwszej w życiu choinki zachowała się malutka bombeczka z wytłoczonym znakiem Pik , w komplecie były cztery karciane bombki. Do dziś są trzy, jena u córki, jedna u syna i jedna u mnie.

      Usuń
  6. Moja jeszcze stoi ubrana (nie wiem jak długo bo i tak jest sztuczna),
    za to niektóre dekoracje już usunęłam :)))
    A to Ci się maluchy dobrały w jednym czasie :)))
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maluchy są słodkie, są bose, bo mają fajne stópki. Mam malutka sztuczną choinkę na werandzie, ta jeszcze postoi.

      Usuń
  7. Na mojej choince też mam parę starych bombek, jeszcze z dzieciństwa mojej mamy. A choinkę polecam trzymać w wodzie z węglem (takim zwykłym, do palenia w piecu). Moje choinki, pod warunkiem, że były kupione świeże, potrafiły wytrzymać wręcz do Wielkanocy i puszczały młode pędy. A znajomemu któregoś roku puściła nawet korzonki :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za poradę, muszę gdzieś zapisać i wypróbować w następnym sezonie.

      Usuń
  8. Nasza też nie wytrzymała:(
    Porcelanki tworzą świetna parkę - przywodzą na myśl rodzeństwo:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepadam za starymi bombkami i ozdobami choinkowymi. Mają niepowtarzalny klimat. Przypominają się Święta u babci, pachnąca choinka, mieniąca się kolorami i wygrzewanie się przy piecu kaflowym. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pieca kaflowego to mi czasem brak, nijak się przytulić do kaloryfera.

      Usuń
  10. Najsmutniejszy moment zimy - kiedy choinkę trzeba rozebrać, choć równie przygnębiające jest trzymanie takiej na wpół obsypanej. Przyjemnie jest mieć taką barwną i różnorodną choinkę, gdzie niemal z każdą bombką związana jest jakaś historia, jakieś wspomnienie. Choinki monochromatyczne, w stylu firmowo - hipermarketowym nie tworzą żadnego klimatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenie to mieć oranżerię, a w niej wielką choinkę w donicy, po rozebraniu ze świecidełek nadal byłaby piękna.
      Widziałam cudną choinkę monochromatyczną w galerii Almi Decor. Kolor co prawda jeden, ale za to różnorodność ozdób sprawiała, że choinka nie miała sklepowo-firmowego stylu.

      Usuń
  11. Ja mam sztuczną, nic się nie sypie. Co zaplanuję rozbieranie, to mi szkoda, bo tak lubię te kolory i światełka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na sztuczną się nigdy nie zdecyduję, nawet najpiękniejszym brak - zapachu lasu. Co prawda mogą stać cały rok, ale wtedy przestają być takie wyjątkowe.

      Usuń
  12. Nie lubię rozbierać choinki.. to zawsze przypomina mi o tym, że Święta tak szybko minęły.. Masz wiele ślicznych ozdób choinkowych - takie bombki to prawdziwy skarb :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wolę ubierać niż rozbierać. Bombki zbierane latami, to bardzo kruche skarby i często coś się stłucze. Niestety nie do odkupienia. Ale też ciągle przybywają nowe - stare bombki i czasem skuszę się na coś naprawdę nowego.

      Usuń
  13. takie bombki to skarby. Im starsze tym więcej wspomnień z nimi związanych. Są świadkami pięknych chwil spędzonych w gronie rodzinnym przy drzewku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, zawsze gdy je biorę do ręki wracają wspomnienia minionych świąt.

      Usuń
  14. Ja szczęśliwie mam większość naszych starych bombek, chociaż obdartych okropnie. Ciężko mi teraz trafić wśród nowych coś na tyle ładnego i oryginalnego, żeby nam wpadło w oko :c
    Swoją drogą moja babcia pracowała przy malowaniu bombek - kto wie, może jeden z Twoich "staroci" kiedyś przeszedł przez jej ręce! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy masz bombki malowane prze Twoją babcię? To dopiero bomb(k)owa pamiątka. Wczoraj udało mi się odzyskać dwie bombki, które jakieś dwadzieścia lat temu wyniosłam do szkoły, cudem przetrwały.

      Usuń
    2. Niestety nie i obawiam się, że i ona już nie ma żadnych... Będę musiała się skonsultować.

      Usuń
  15. Ile bombek! Bardzo fajne te porcelanowe maluchy niemaluchy. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porcelanki mnożą się nieprzyzwoicie szybko, a stojaków brakuje.

      Usuń
  16. Ładne bombki. A przed świętami w sklepach jest ich zawsze tyle, że czasami chciałoby się wszystkie kupić. :D Tylko skąd wziąć tyle choinek? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z lasu! Choć może fajnie byłoby raz taką w lesie ustroić.

      Usuń