Znacie taki wierszyk o Tłustym Czwartku?
Powiedział Bartek,
że dziś Tłusty Czwartek,
a Bartkowa uwierzyła
kopę pączków nasmażyła !
Moje dziewuszki wczoraj wieczorem zamknęły się w kuchni i pichciły.
Przygotowały pączki
Faworki
Karnawałowe serca i róże.
A ponieważ Angela poszła na kawę do Maggie, a chłopaki z OT wyszli w teren, Chris zaprosił Monię i Leloo na Tłusty Czwartek do męskiej jaskini, w myśl "starych nie ma, chata wolna". Też przygotował trochę słodkości i soczki.
Mam tylko nadzieję, że po tym świętowaniu nie rozbolą ich brzuszki :)
A jak Tłusty Czwartek wygląda u Was? Bardzo się objadacie czy liczycie kalorie? Same smażycie pączki czy kupujecie?
Życzę wszystkim smacznego! Bo jak mówi kultowe powiedzonko: "Na życzenie raz można" ;)
Una comida fantástica de carnaval, tus muñecas están felices, besos
OdpowiedzUsuńMe alegro de que te guste. Besos :)
UsuńWspaniała kuchnia:)))a słodkości jak najprawdziwsze na świecie:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńMebelki do kuchni sama zrobiłam, cieszę się, że Ci się podoba. Pozdrawiam serdecznie ♥
UsuńŚwietne:) Dobrze, że lalki nie muszą dbać o linię:))
OdpowiedzUsuńDzięki. Też im zazdroszczę. :)
UsuńPrzepiękne, realistyczne smakołyki!
OdpowiedzUsuńU nas istniał prawdziwy kult pączków. Może dlatego, że kobiety były genetycznie chude, mogłyśmy żerować do woli. Na ogół kupne produkty po ostatnim rodzinnym smażeniu, które skończyło się sufitem do odmalowania :-) Ostatnią orędowniczką pączków, była Babcia. Jeszcze rok temu namawiała mnie do bezgranicznego obżarstwa i nie oglądania się na wydatki... Wczoraj z chęcią, lecz bez smaku wcisnęłam w siebie niecałe 2 pączki - resztę wymietli Północ, RecyDywa i Belzebub.
U nas zawsze były kupne. Za to mama robiła faworki i karnawałowe róże i jeszcze takie rozetki z naleśnikowego ciasta. Taką specjalną foremką na drucie. Pycha. Ja wczoraj zjadłam dwa paczki z przymusem (szkoda zmarnować) Były z Nutellą, a ja uznaję tylko z konfiturą z róży.
UsuńNo mnie chyba rozbolał... Ale ten talerz faworków to bym mu jeszcze wcisnęła ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba też ;)
UsuńIle smakołyków dziewczyny przygotowały... Kiedyś sama smażyłam pączki, robiłam faworki. W tym roku były kupne, ale może jeszcze kiedyś, nie wiadomo jakie scenariusz napisze życie.
OdpowiedzUsuńPączków takich tradycyjnych nigdy nie robiłam. Faworki i owszem, róże karnawałowe i takie karnawałowe rozetki z foremki. :)
UsuńAleż się dziewczyny postarały. Tyle smakołyków przygotować. I takich pysznych! Faworki chętnie bym zjadła, róże też, a jakże. I paczkami bym nie pogardziła, he he.
OdpowiedzUsuńU mnie paczki kupowane, bo do słodkości ręki nie mam. Zjadłam całe trzy. Takie małe specjalnie kupiłam, żebym mogła więcej...
Zjadłam dwa, nie bardzo mi smakowały. I znów się nasuwa wspomnienie "mama to piekła pyszności". Ja też za bardzo nie mam talentu do ciast i ciastek. Słone wychodzi mi dużo lepiej.
UsuńWspaniałe miniatury... wyglądają niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńDzięki Gosiu, w miniaturze to zawsze mi jakoś łatwiej ;)
UsuńJaki wspaniały kredens! Z zachwytem analizowałam jego detale. W takiej kuchni można pączki smażyć :) Ja niestety nie umiem robić pączków, ale sztukę smażenia faworków obiecałam sobie, że opanuję :)
OdpowiedzUsuńKredens zrobiłam z kartonu kilka lat temu. Cieszę się, że się podoba. Ja też nie umiem smażyć pączków :) Takie z modeliny robi się łatwiej ;)
UsuńMama dawno temu smażyła pączki :-) Uwielbiałam je jeść ze zbożową kawą z mlekiem...Super!
OdpowiedzUsuńTeraz kupuję, nigdy nie smażyłam, może z lenistwa 😋
Twoje panienki zaszalały, no ale co od nich wymagać? Tradycja to tradycja :)))
Smakołyki same na tych półmiskach 😅😆😁
Dziękuję Olu. Dużo frajdy sprawia mi robienie miniaturowego jedzenia :)
UsuńJakie pyszności. Aż bym sobie też takie dobre rzeczy zjadła. Cudne!
OdpowiedzUsuń