Zimę mamy od kilku dni. A ja mam ferie
zimowe. I jak zwykle, dla mnie jest to czas – chorowania. Siedziałabym sobie w
domku, cichutko (oprócz kota – niezbyt rozmowne stworzenie, nie ma nikogo),
cieplutko, ptaki za oknem buszują wśród rozsypanej karmy. Nic tylko owinąć się
w kocyk i zdrowieć. Ale nie, nic z tego. Pewna niebieskooka pannica bez
zbędnych wstępów informuje.
Ona: Wiesz jest już lód! Ja: Czyżby? Ona: Mówię ci, że
jest!
Ja: No
może, ale jeszcze bardzo cienki. Ona: No przecież nie wybieram się na jezioro,
to niebezpieczne. Ja: No widzisz! Ona: Co mam widzieć? Ja: No cienki i
niebezpieczny.
Ona: To
zrób mi lodowisko koło domu! Ja: No a
skąd weźmiesz łyżwy? Ona: No przecież mi zrobisz! Ja: Ja? Ona: No a kto?
Przecież wiesz, że muszę mieć łyżwy i lodowisko, bo ja jestem Sonja! Ja: Ja ci
dałam takie imię? Nie przypominam sobie. Ona: No właśnie, tak długo się
zastanawiałaś, że sama je sobie wybrałam! Ja chcę być jak Sonja Henie! W tym
roku jest zimowa Olimpiada!.
Dalsza dyskusja była bezcelowa. Sonja,
to 35 cm
porcelanka, siostra Nikoli. Obydwie dostałam od mojej dawnej uczennicy
Patrycji. Ma niebieskie oczka i orzechowe włosy. (Dyskusja na temat, że Sonja
H. była blondynką była bezowocna). Ma też ładną niebieską sukieneczkę. Odkąd
dostała jeszcze zimową czapeczką, coś ją ciągnęło na śnieg i lód.
Cóż było począć. Na pierwszy ogień
poszły łyżwy. Rozbiłam je z powleczonego folią aluminiową kartonika.
Następnie
Magikiem przykleiłam do butków. Próbowałam to zrobić klejem na gorąco, ale nie
chciał trzymać, czemu?
Teraz trochę suchej zaprawy, wszak
panna dotąd nie jeździła na łyżwach.
Musieliśmy w tym celu pożyczyć większy
stojak.
A teraz lodowisko. Skąd ja jej wezmę
lodowisko? A po za tym, ani myślę wychodzić do ogrodu. Rozwiązanie się
znalazło. Stare lustro położone w śniegu na tarasie.
Teraz musiałam się ciepło
ubrać i idziemy na łyżwy.
Ja: Zaznaczam, że tylko na chwilkę.
Ona: Ja muszę trenować!
Ja: Tylko kilka zdjęć i wracam do
pokoju! Ona: Jak sobie chcesz, ja zostaję!
Wieczór
Ja: Masz już dość? Ona: Jeszcze trochę!
Ja: Robi się ciemno! Ona: Ale jutro znów tu przyjdę!
Aż trudno uwierzyć, ale ma chyba
talent.
A czy wiecie, że Sonja Henie (wielka
norweska łyżwiarka, 10krotna mistrzyni świata i 3krotna mistrzyni olimpijska)
miała swoją lalkę?
W latach 30tych produkowała ją firma Madame Alexander. Dziś
lalki w dobrym stanie i oryginalnych strojach osiągają ceny ponad tysiąca
dolarów.
No proszę jaka piękna no i rozmowna łyżwiarka Ci się trafiła! ;)
OdpowiedzUsuńO tak, moje lalki często się ze mną wykłócają. Muszą to robić, bo ja dosyć leniwa jestem i niektóre bardzo długo czekają na prezentację na blogu.
UsuńTo masz dobrze, ma kto Cię do pionu przywołać! ;) Moje bibeloty tylko mówią w mojej głowie weź mnie, kup mnie, chcę do twojego domu! ;)
UsuńAle jak już są u mnie to cichutko siedzą sobie i pozostają mi tylko moje pieski! ;) Z nimi zawsze mogę pogadać, hi,hi....
Prawdziwa z niej lodowa tancerka - zawsze lubiłam się przyglądać tancerzom na lodzie:)
OdpowiedzUsuńW dzieciństwie uwielbiałam oglądać jazdę figurową na lodzie. Miałam nawet łyżwy, ale jakoś wtedy zimy się skończyły i nie miałam gdzie na nich jeździć.
UsuńNanook ma już drugie oko.
Hi Szara, what beautiful little skates, they look so realistic and she looks wonderful on the ice with her lovely bleu dress .
OdpowiedzUsuńHugs Mieke
Thank You Mieke. Have a good day!
UsuńAle rewelacyjny pomysł z tym lustrem jako taflą lodu! No i łyżwy też wyszły Ci rewelacyjnie. Super sesja, szczególnie te zdjęcia, na których widać zimowe niebo.
OdpowiedzUsuńNiebo na nas niezbyt łaskawe, chmur, chmury, a słońca nie widać. Co do lustra, to o mało nie wymontowałam z łazienki, ale sobie przypomniałam, że jest jakieś stare w garażu.
UsuńBardzo ładna historyjka.Łyżwiarka świetnie sobie radzi.Zimowe zdjęcia fantastyczne.U nas śnieg od wczoraj ale jakoś nie nie kusi robić na nim sesji.
OdpowiedzUsuńO moje lalki nie podarują żadnego przejawu pogody sprzyjającej zdjęciom. Nawet odrobinka śniegu została wykorzystana.
UsuńU mnie w poniedziałek chodniki wygladały jak lodowisko Twojej panny. Musiałam wziąć wolne z pracy. Na łyżwach potrafię tylko jechać do przodu, choć wychowałam sie nad jeziorem. :) Sesja piękna. Łyżwiakra ma cudna czapeczke ...
OdpowiedzUsuńOd soboty nie wychodziłam z domu (przeziębienie). Dziś za oknem kusi słońce, ale na ganku okna pokrywają lodowe koronki i nie wiem czy mam wyjść czy nie.
UsuńA tu prezent na Dzień Babci (Eskimos od Regala) bardzo chce mieć sesję.
Czapeczka nie jest moją zasługą, kupiona w SH.
Jest urocza. I jaką ma ładną, niebieską sukienkę. :) A łyżwy świetne. Też bym sobie poszła pojeździć.
OdpowiedzUsuńDziś był wspaniały dzień na łyżwy, słonecznie i bez wiatru, ale wieczorem było już -18.
UsuńNiedługo wszędzie będzie lód, to sobie lala pojeździ. :D Taka podróż dookoła świata na łyżwach. :P
OdpowiedzUsuńNo wiadomo "efekt cieplarniany". Zapowiadają w lutym marne -35.
UsuńCudne zdjęcia, takie nastrojowe - jazda na łyżwach o zmroku :-)
OdpowiedzUsuńTak wyszły, ale robione były rano. taras jest od północno-wschodniej strony domu.
OdpowiedzUsuń