Dzień horrorów lalkowych, postanowiłam uczcić, strasząc Was kolejnym moim opowiadaniem.
Nad jeziorem
Spokojna toń jeziora
połyskiwała w księżycowej poświacie. Czasem sprawiała wrażenie wypolerowanego
lustra z czarnego onyksu, odbijając nocne niebo ze wszelkimi szczegółami. Czasem płat czarnego jedwabiu
marszczonego w delikatne kręgi, ujawniając miejsca żerowania ryb.
Na wysrebrzonym blaskiem księżyca pomoście skulona postać
wpatrywała się w taflę wody z jakimś niesamowitym uporem.
Blada twarz nie zdradzała żadnych uczuć,
szeroko otwarte oczy nie mrugnęły ani razu. Choć wpatrywałem się w nią od
dłuższego czasu, nie zauważyłem żadnego ruchu. To dziwne zachowanie sprawiło,
że nie poszedłem dalej. Stałem i czekałem. Mijały minuty. Odległość, która
dzieliła mnie od pomostu nie była duża. Jakieś pięćdziesiąt metrów, może mniej.
Musiało minąć jednak sporo czasu, zanim zorientowałem się, że nie patrzę na żywą
osobę. Ciarki przeszły mi po plecach. Nie jestem bojaźliwy, ale ta niesamowita
sceneria sprawiła, że odwaga mnie opuściła. Czułem na przemian zimno i gorąco.
Ręka bezskutecznie szukała w kieszeni komórki, trzęsące się palce nie mogły jej
namierzyć. Wreszcie, kiedy już się udało i błysnął kolorowy wyświetlacz ekranu
usłyszałem komunikat – „Bateria rozładowana, podłącz urządzenie do ładowarki.”
Po trzecim komunikacie ekran zgasł. Zakląłem siarczyście. To mi przywróciło
zimną krew. Nie mogłem liczyć na niczyją pomoc. Trzeba było wziąć byka za rogi.
Cofnąłem się do ścieżki prowadzącej wokół jeziora i skierowałem się w stronę
pomostu.
Księżyc oświetlał wszystko jak najlepsza latarnia. Podszedłem
do skulonej postaci. Zdecydowanym ruchem ująłem za ramię. Było zimne i sztywne.
Przesunąłem twarzą ku sobie i oniemiałem. To była lalka!
Sklepowy manekin,
wszystkimi detalami udający kobietę. Stałem nad nią, a w mojej głowie demony
walczyły o lepsze. Uczucie ulgi mieszało się ze wściekłością na autora tego
dowcipu. Chciałem zaśmiać się głośno, ale w gardle coś mnie dławiło. Podniosłem
kukłę w górę i z uczuciem wszechogarniającej złości cisnąłem w jezioro. Nie obejrzałem się, odwróciłem się
na pięcie i odszedłem w kierunku namiotów. W księżycowej poświacie manekin kołysał się na
fali.
Zawsze chciałam posiadać w swoich lalkowych zbiorach sklepowego manekina, najlepiej z lat 60tych. Cóż na razie się nie udało. A jedynymi lalkowymi horrorami na jakie się przez ten rok załapałam były dwie lalki z byłego ZSRR.
...a wymyśliłaś strachacza, że przez moment pomyślałam, że to prawda :P
OdpowiedzUsuńTen tylko na papierze. Żebyś Ty była ze mną na obozie i widziała, co wymyślali moi harcerze, to byś dopiero gęsiej skórki dostała :)
UsuńPół biedy, że to manekin kobiety, ale jakby był manekin dziecka to byłoby jeszcze bardziej przerażająco. Sasza faktycznie wygląda przeraźliwie.
OdpowiedzUsuńTak wyglądał bidulek, a teraz jest takim słodziutkim chłopaczkiem.
UsuńŚwietne opowiadanie. Lalki jak horroru faktycznie. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki. Ciągle nie mogę znaleźć odpowiedniej wielkości oczu dla Żeni.
UsuńPiszesz obłędne teksty!
OdpowiedzUsuńLalki, niestety, wyglądają dość "halołinowo" a o posiadaniu przez Ciebie manekina z lat 60 nie miałam pojęcia!
Serdeczności!
Olu, ja nie mam manekina, tylko o nim marzę.
UsuńTo ostatnie zdjęcie mega creepy. :P
OdpowiedzUsuńZa to teraz wygląda mega sweet :)
UsuńDobry tekst. :) Choć horrorów nie lubię, to przeczytałam. Ciarki po plecach...
OdpowiedzUsuńTen jest delikatny, ja chyba zawsze lubiłam horrory. Wyjątek stanowią horrory o potworach.
Usuńhorrory jako film nie,
OdpowiedzUsuńale takie opowastki jak
najbardziej TAAAK!!!
o manekinie i ja marzę,
choć podszyte to lękiem
typu "one mogą ożyć i nie
koniecznie być przyjazne"
Hi hi hi ... Ja tam lubię filmy, byle nie oglądać sama w nocy. Z książek najbardziej Kinga. A manekin? czemu ja nie marzyłam o tym np. w 1998 r.
Usuńfilmy nie - za bardzo zapadają w pamięć
Usuńobrazy, których potem nie można przecież
odzobaczyć - ale lektura a i owszem ;P
czasem żartujemy, że mamy hallowyn cały
rok w naszym Archiwum X - co i rusz z szaf
wypadają "trupy" tj. nieciekawe sprawy,
którymi w odpowiednim czasie nikt się nie
zajął i już cuchną na kilometr...
To już wolę fikcję
UsuńHehehe urocze opowiadanie. Chociaż dla ludzi, którzy boją się lalek takie spotkanie mogłoby być na prawdę przerażające :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie tylko. W takich okolicznościach byłoby przerażające dla większości.
UsuńHorrory w każdej formie, to mój chleb powszedni, byle to jakieś "piły", czy inna bezsensowna rzeź nie była, bo takich nie lubię! Owszem, książki wolę od filmów, a pierwszego Kinga, "Miasteczko Salem", przeczytałam jako 15 - latka. I od tamtej pory wielbię Mistrza :-)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że w takiej scenerii i mnie by włos powstał na głowie, choć znając siebie, wbrew rozsądkowi, sięgnęłabym instynktem reporterskim po aparat. No chyba, że bohater opowiadania też chciał zrobić zdjęcie, a nie wzywać policję ;-)
Ba, i ja w dzieciństwie marzyłam o sklepowym manekinie. Wtedy jakże często i naturalnie gościły w sklepowych witrynach...
Ba, nie każdy włóczy się po nocach z aparatem. ;)Bodźcem do napisania tego opowiadania były wyczyny moich harcerzy na obozie. Zrobili sobie noc prawdziwych horrorów, z trupem wstającym z leśnego grobu i wisielcem w starej stodole opuszczonej leśniczówki .
UsuńUwielbiam horrory! Super opowiadanie!
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńFajna historia!! Buziaki:))
OdpowiedzUsuńDzięki, ściskam :)
Usuń