-Nareszcie wakacje- powiedziała
Malwinka. – Jak chcecie to sobie siedźcie w domu, a ja jadę odpocząć na tę
agroturystykę. Do samej Puszczy Kurpiowskiej, do Myszyńca jadę! - I pojechała.
Piękna ta puszcza i wielka. Kusi
zapachem sosen, cienistymi polanami pełnymi poziomek.
Wybrała się Malwinka do lasu, słonko świeci, ptaszki śpiewają, idzie Malwinka, idzie i jak to zwykle bywa zabłądziła. Drzewa w lesie jedno do drugiego podobne.
A tu ciemno się jakoś zrobiło, na burzę się zbiera. Siadła Malwinka pod drzewem na kamieniu i płacze.
Wybrała się Malwinka do lasu, słonko świeci, ptaszki śpiewają, idzie Malwinka, idzie i jak to zwykle bywa zabłądziła. Drzewa w lesie jedno do drugiego podobne.
A tu ciemno się jakoś zrobiło, na burzę się zbiera. Siadła Malwinka pod drzewem na kamieniu i płacze.
A przez puszczę raźnym krokiem Wojtek
wędruje. Kurp z dziada pradziada. Las zna jak swoją kieszeń, każde drzewo,
każdy krzaczek.
I zna głosy ptaków i zwierząt, ale takiego głosu, to nie zna.
I zna głosy ptaków i zwierząt, ale takiego głosu, to nie zna.
- Hej, płakać panno nie trzeba, kiedy
tu Wojtek jest i każdemu nieszczęściu wnet zaradzi. - Popatrzyła Malwinka, a przed nią chłopak jak
malowanie, w miejscowej odzieży, w kapeluszu. – O mój wybawicielu! – Malwinka hop z kamienia
prosto w Wojtkowe ramiona.
– Bo ja się zgubiłam. O, ale gapa ze mnie, Ty jesteś Wojtek to już wiem, a ja Malwinka. Na agroturystykę przyjechałam, poszłam na spacer i no wiesz jak to bywa tu sarenka, tam motylek. A na burzę się zbiera. – A gdzie ta agroturystyka, no w jakiej wsi? – W Myszyńcu. – W Myszyńcu, to ja tam mieszkam.
– Bo ja się zgubiłam. O, ale gapa ze mnie, Ty jesteś Wojtek to już wiem, a ja Malwinka. Na agroturystykę przyjechałam, poszłam na spacer i no wiesz jak to bywa tu sarenka, tam motylek. A na burzę się zbiera. – A gdzie ta agroturystyka, no w jakiej wsi? – W Myszyńcu. – W Myszyńcu, to ja tam mieszkam.
Teraz już razem wesoło przez las
wracali, a tyle sobie mieli do powiedzenia. A tu już zagrodę widać . Przysiedli
na murku, bo nijak się rozstać nie mogli.
Przy płotku Wojtek Malwinkę wziął za rączkę. – Jutro rano, będę czekał.
Przy płotku Wojtek Malwinkę wziął za rączkę. – Jutro rano, będę czekał.
I długo jeszcze za nią patrzył , gdy
odchodziła przez ogród.
Wojtek to moja dzisiejsza zdobycz.
Gdyby nie brak pudełka ( czy je miał?) to bym powiedziała stan pudełkowy. Przez
43 lata tylko kołnierzyk pożółkł nieco. Z tyłu spodni, nadal wisi na nitce karteczka:
SP. PRACY PRZEZM. ZABAWKARSKIEGO >>GROMADA<< KIELCE UL. GÓRNA 21,
ARTYKUŁ – Lalka drewniana 23
cm, DATA PROD. 70, SYMBOL (blablabla), CENA 43 ZŁ. Po drugiej
stronie stempel kontroli jakości informujący, że gat. I i odręczna notka" Kurp
Myszyniecki". Wojtek ma kurtkę czerwoną z haftowanymi ręcznie szlaczkami, lniane
portki z lampasami, skórzaną torbę, na głowie czarny kapelusz z kolorowym
sznureczkiem. Za jedyne 2 złote moja
Malwinka ma fajnego chłopaka. Za Puszczę Kurpiowską robił niestety mój ogródek i kudy jemu do puszczy ( no chyba, że pod względem chwastów, bo chora jestem i nie mogę zająć się pracą w ogrodzie).
Z tych lalek miałam parę Krakowiaków- jak ja ich uwielbiałam! Dziękuję, że te lalki pokazałaś- wywołały moje najmilsze wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWidok Wojtka w graciarni bardzo mnie ucieszył, a karteczka wręcz uniosła do góry. Taka identyfikacja to rzadkość. Pamiętam te lalki ze sklepu Cepelii, ale sama nigdy żadnej nie miałam.
OdpowiedzUsuńcudne te laleczki! Polska klasyka!:)lilavati112
OdpowiedzUsuńCieszę się z każdej polskiej lalki.
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńśliczna lalkowa miłość , zdjęcia cudne ...romantyczne pozdrawiam ;-)))
Myślę, że to był dobry temat na początek wakacji.
UsuńTo się nazywa prawdziwa miłość! ;)
OdpowiedzUsuńWojtek przystojniak, Malwinka urodziwa trochę już lata swoje mają ale jak młodo wyglądają! ;) Fajnie im...;)
Miłość jest wiecznie młoda.
UsuńPiękna historia ,właśnie tak rodzą się prawdziwe miłości.Gratuluję nowej zdobyczy.
OdpowiedzUsuńKażdej się marzy rycerz na białym koniu, a potem to może być nawet bartnik z puszczy, byle serce miał rycerskie..
UsuńKażdej się marzy rycerz na białym koniu, a potem to może być nawet bartnik z puszczy, byle serce miał rycerskie..
UsuńTo dzieweczka sobie chłopa zlapała. A właściwie -sam się dał zlapać. Sielska sceneria ich spotkania kazała mi podczas czytania notki nucic piosenkę "Szła dzieweczka do laseczka" :P
OdpowiedzUsuńJeden z ulubionych szlagierów mojej mamy.
UsuńNie ma to jak spotkanie bratnich dusz... Wiek chyba jednak też ma znaczenie w miłości... wiele wtedy łączy... ;)
OdpowiedzUsuńJakby nie patrzeć Ciociu Lusiu,oboje są po czterdziestce. Tylko w lalkowym świecie cóż to jest czterdziestka, prawie niemowlaki.
UsuńNigdy nie wiadomo gdzie może czekać na nas nasza bratnia dusza :) Bardzo zabawna historyjka i ładne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i zdrówka życzę :)
I nigdy nie wiadomo, co się z lumpka przytarga. pozdrowionka.
UsuńAle fajna parka to się dopiero dobrali:)
OdpowiedzUsuńCieszę się z tych lalek, bo identyfikacja jest na 100% i laleczki są polskie.
UsuńŚwietny facecik, ma super ciuszki. :)
OdpowiedzUsuńBardzo się postarali.
UsuńFajna z nich para. :P
OdpowiedzUsuńSą bardzo sympatyczni.
UsuńŁadne te laleczki. Też tradycyne Polska robota "Gromada" która od dawno produkuje w strojach ludowe i bajkowe. Fajna ta Twoja bajka co napisałas.
OdpowiedzUsuńŻycze Ci piękny lato!
Dziękuję za miły komentarz. Mam nadzieję, że Ty też będziesz miała udane wakacje.
UsuńNo to masz piękny okaz! Miałam kiedyś jedną z tych lalek, robiła za młodszą siostrę Barbie :)
OdpowiedzUsuńAch, gdyby tak jeszcze trafić Milicjantkę. Ale oczywiście każdą inną z Gromady też nie pogardzę.
UsuńOooch, miałam takie laleczki w dzieciństwie... Twoje są przecudne ;-)
OdpowiedzUsuń