Dziś zamiast lalki przedstawiam Wam Pannę Myszkę. Panna Myszka to moja „podręczna”.
Tak kiedyś nazywano pomoc krawcowej. Marzyła mi się halfdoll w roli poduszeczki
do igieł, ale jakoś mi się nie przytrafiła. Za to upolowałam fantastyczną,
filcową Pannę Myszkę.
Arszenik oczywiście nie będzie używany,
jest be i fuj! Za to Panna Myszka nie ma nic przeciwko starym koronkom. Przeciwko
nowym też nie.
Zaprezentuje Wam kilka starych
przyborów służących podczas szycia. Czy
któraś z młodszych blogowiczek wie do czego służył ten drewniany grzybek?
Tak też myślałam. Grzybek służył co
cerowania. Za to stare nożyczki nie
różną się od tych nowych.
Mydełko, służyło do obrysowywania
wykroju, lub zaznaczania ważnych punktów na materiale.
Na takie drewniane szpulki (oczywiście
bez dekoracji) nawinięte były nici. Mam tylko jedną i swojego czasu ćwiczyłam
na niej dekupaż.
W moim słoiczku znajdują się koronki,
stare guziczki, zwłaszcza te z masy perłowej, haftki i różne zapięcia. Niestety
nie mam naparstka. Wszystkie oddałam synowej, która je zbiera.
A to Gryzli, który na szczęście nie
zwraca na Pannę Myszkę żadnej uwagi. Bo o ile arszenik można obejść z daleka, to
z kotem nie ma żartów.
P.S.
Obiecałam
sobie, że raz w miesiącu będę pisała o różach i porcelanie i jeden post
poświęcę dekoracjom shabby schic. Reszta
pozostanie póki co lalkowa.
Panna Myszka jest śliczna, na pewno świetnie się sprawdza w roili igielnika, wygląda na bardzo zaangażowaną :)
OdpowiedzUsuńJa akurat wiedziałam do czego służy grzybek, ale to tylko dlatego, że nie raz widziałam, jak babcia cerowała skarpety :))
Z kotem wolałabym nie zadrzeć, wygląda groźnie ;)
Nienawidziłam cerowania i cieszę się, że już nie muszę. Ostatnio cerowałam jak moje dzieci były małe, a w sklepach nic nie można było dostać.
UsuńPanna myszka wygląda na bardzo zaradną gospodynię :)
UsuńElegancki grzybek (z pomalowaną w kwiaty nóżką, o ile pamiętam) nadal rządzi w skrzynce-niciaku w moim rodzinnym domu, chociaż od lat nikt z niego nie korzysta. Moja babcia była mistrzynią cerowania, kończyła tuż po wojnie liceum plastyczne i tam nauczyli ją cerowania artystycznego - potrafiła wielką dziurę naprawić tak, że nie było widać śladu. Niestety, zostało tylko wspomnienie, i ona, i ja nie miałyśmy cierpliwości, żeby mnie nauczyć ;)
Drewniane szpulki to jedna z najwspanialszych okołolalkowych zabawek mojego dzieciństwa. Jak ja żałuję, że nie chomikowałam ich gdzieś na później...
Pomimo tego że do najmłodszych nie należę nie wiedziałam do czego służy grzybek. ;-) Panna myszka urocza.
OdpowiedzUsuńWnioskuję, że jestem dużo starsza, bo cerowania uczono nas w szkole.
UsuńPani myszka jest cudna :) Jakoś bardzo lubię te stworzonka... Nawet szyłam dla swoich myszek stroje -
OdpowiedzUsuńhttp://marilles-crochet.blogspot.com/
I też mam taki stary grzybek i jeszcze jakieś tam inne straocie.
Fajny wpis :)
Pozdrawiam ciepło !
Zaraz poszukałam Twoich myszek. Stroje są bardzo twarzowe (pyszczkowe?). No i jak zwykle zieleniałam z zazdrości, bo nie umiem robić na drutach i szydełku. Małe białe kwiatuszki do szala są przecudne.
UsuńŚwietna jest Panna Myszka i te wszystkie krawieckie gadżety! Grzybek do cerowania jest mi dobrze znany- mój dziadek lubi cerować skarpetki- i mnie nie było grzybka, tylko coś w stylu jakby mikrofonu. Zaglądnij na mail- wysłałam Ci tam foto bajerków do robienia koronek. Zdjęcia są mojego autorstwa. Jeśli chcesz, możesz je sobie wykorzystać.
OdpowiedzUsuńDzięki za maila. Zawsze marzyłam, że nauczę się robienia koronek. Jednak nigdy nie spotkałam nikogo, kto to robi i mógłby mnie nauczyć. Dziś nie wiem nawet czy moje oczy by sobie poradziły, bo właśnie przez wadę wzroku musiałam rzucić haftowanie.
OdpowiedzUsuńPanna Myszka jest naprawdę urocza. :) A Gryzli to już w ogóle słodziak. :)
OdpowiedzUsuń