Obserwatorzy

poniedziałek, 23 marca 2020

AGATKI I AMELKI


            

zdj. za Muzeum w Iłży


          Krótka historia Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Chałupnik” w Iłży.

                  Dnia 19 maja 1950 roku odbyło się Zgromadzenie Założycielskie Spółdzielni o nazwie: „Chałupnik”, Spółdzielnia Przemysłu Ludowego i Artystycznego  w Iłży. Terenem działalności obejmował  powiaty iłżecki i opatowski, w późniejszym czasie został rozszerzony. Przedmiotem działalności Spółdzielni było wytwarzanie: ceramiki dekoracyjnej i użytkowej, tkactwo ludowe, zabawkarstwo, koszykarstwo i miotlarstwo. 
 
zdj. G.Rutowska 1975r.

          Działalność oparta była na pracy nakładczej jej członków.  Spółdzielnia została zarejestrowana w Sądzie Okręgowym w Radomiu 30 sierpnia 1950 roku. Została też członkiem Krajowego Związku Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego „Cepelia”. W 1974 roku zmieniono nazwę Spółdzielni na: „Chałupnik” Wojewódzka Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Ludowego w Iłży.  
 
Zdj. G.Rutowska 1975
 Data ta jest dla nas ważna ze względu na datowanie wyrobów, bo w 1979 usunięto słowo „Wojewódzka”.. 
 
zdj. G. Rutowska 1975

           Przemiany ustrojowe 1989 roku i trudna sytuacja gospodarcza kraju oraz brak zainteresowania wyrobami Spółdzielni odbiły się niekorzystnie na kondycji finansowej. Zmusiło to jej członków do podjęcia decyzji o likwidacji Spółdzielni i 9 listopada 1995 roku postanowieniem Sądu Rejonowego w Radomiu została wykreślona z rejestru .
 
autor lalek G. Kutera
             Nas najbardziej interesują oczywiście lalki ze Spółdzielni w Iłży. Najpopularniejsze to oczywiście Agatki i Amelki z charakterystycznym drewnianym stelażem.

zdj. IT Iłża

 
autor lalek M. Kowalczuk


             Wytwarzano bardzo różne. Np. te z główkami z celuloidu
 
lalka Ziemowit
zdj. z internetu

                            Wiele w strojach regionalnych.

 
zdj. IT Iłża

                O Spółdzielni , lalkach i kulturze tego regionu wiele można dowiedzieć się z książeczki Pani Rozalii Siwiec „Rękodzieło, moja pasja”.
 
zdj. z lokalnej prasy
             Pani Rozalia pozostała wierna lalkom nawet po zamknięciu Spółdzielni. Wystawia na jarmarkach, prowadzi warsztaty z dziećmi w muzeum.

 
zdj. z lokalnej prasy

                     A na koniec moje Iłżanki. Mam tylko dwie.


                         Większa to Lublinianka z 1986 r.




                         Mniejsza chyba starsza. Była w okropnym stanie i jest po renowacji.


                  Tak się przejęłam rolą, że lalka ma teraz zeza ;)

czwartek, 19 marca 2020

WYJATKOWO DUMNA DUNKA

                 Tytuł zaczerpnęłam z piosenki J.Młynarskiego, śpiewanej prze J. Gajosa o miłosnych perypetiach w Skandynawii. A Dunki podobno są bardzo dumne ze swojej urody. Moja Sorine też chciałaby być bardzo dumna, ale z taką buzią trudno.



           Brak brwi i rzęs nie dodaje dziewczynie urody, bez względu na wiek.Dlatego Sorine zarządzała makijażu. 
 Znalazłam najpierw zdjęcie oryginalnego.



          
               Rzęsy pochodzą z Chińczyka i są dla człowieków, ale je troszkę przycięliśmy. Natomiast brwi zostały narysowane węgierską kredką z lat 60tych, świetnie rysującą na celuloidzie. Ponieważ pojedyncze kreski niezbyt  mi się podobały, podpatrzyłam brwi u mojej Agnieszki z PPMK. Troszkę też podkolorowałam usta. Oto jak wygląda teraz.


 Na koniec zdjęcie z Agnieszką, polską koleżanką, niewiele różnią się wzrostem.



 

sobota, 14 marca 2020

ZDĄŻYĆ PRZED APOKALIPSĄ

                 13 w piątek listonosz przyniósł mi bardzo dużą paczkę. To już chyba ostatnie jakie doręczamy, powiedział.  Paczka dotarła, bo Pan Tomek, od którego kupiłam lalkę nie czekał, aż przelew będzie na koncie tylko wysłał. Dziękuję Panie Tomku serdecznie. Wiem, że pieniążki już dotarły, a ja mogę się cieszyć lalką.
                     

                                        Poznajcie  Sørine.

 


            Mam taki zwyczaj, że lalki dostają najczęściej imiona z kraju swego pochodzenia. Sorine jest Dunką. Pochodzi ze słynnej duńskiej firmy Johan Kofod z Koge. Sygnowana jest muszelką i liczbą 49 oznaczającą wielkość.



              Sorine przybyła do mnie w samych bucikach. Nie ma żadnych ubytków i wymagała tylko nowej gumki w nóżkach, no i umycia. Na razie jeszcze nie domyłam buzi porysowanej we wrażliwych miejscach ołówkiem.


 Oczy są nieruchome i chyba pokuszę się o dodanie jej rzęs.


              Dostała sukieneczkę i czerwone, pasujące do bucików koraliki.


             
                A ponieważ nasza nadworna fotografka właśnie przyjechała, to od razu Sorine załapała się na sesję. Niestety tylko domową. U nas nieoczekiwanie, w środku wiosny, spadł śnieg i zrobiło się zimno.




 

niedziela, 1 marca 2020

DUMKA NA DWA SERCA

                I doczekała się moja Ksenia narzeczonego. Wrócił sokolik, wrócił. Skąd? Tajemnica.



        "Czapkę sprzedał, pas zastawił", ale na bilet starczyło ;) 
Lalek - Wasylko, nareszcie trafił pod dach, w którym mieszka ukochana Ksenia. Teraz już będą na zawsze razem, a czapkę mu sprawimy nową.


              Wasylko jest moją dzisiejszą giełdową zdobyczą. Jak twierdzi Kida, laleczki były oficjalnymi zabawkami z Igrzysk Olimpijskich MOSKWA'80.  I zostały wyprodukowane w Moskwie.

Kiduś mam nadzieję, że nie pogniewasz się za pożyczenie zdjęcia metki.
        Jak może pamiętacie sukienka/koszula Kseni została przeze mnie wyprana i stało się nieszczęście.

                                                  Przed 


                                                        Po



                           Koszuli Wasyla prać nie będę. 

               
                      Ciuszki zostały wyprasowane żelazkiem, tak gorącym jak się dało. To myślę, że mikroby nie przeżyły.


                Z dzisiejszej giełdy przytargałam jeszcze  takie fanty, w tym 5 Sylvanianów.







                               Dwa garnczki z pokrywkami.
I Świerszczyk z 1951 r. Kompletny, w dobrym stanie, też został wyprasowany .




              Ucieszył mnie ten Świerszczyk, bo przez całe dzieciństwo byłam jego wierna czytelniczką.