Obserwatorzy

poniedziałek, 29 grudnia 2014

PO FUTRZE


         Najpierw było futro  na zdjęciu i konkurs. Potem było opowiadanie o futrze,  a po futrze przyszła paczka z nagrodą od Mangusty. (Mangusta obiecała opublikować opowiadanie).
         Pan listonosz miał zły dzień i paczki nie dostarczył, trzeba było pojechać na pocztę w dzień przed wigilią.  Paczka wyglądała tak.


         Dopiero wieczorem mogłam uchylić rąbka tajemnicy. Nagrodą miała być lalka.



         Okazało się, że nie jedna.


         W paczce były szmacianki: Raggedy Ann i Andy (pozycja z mojej wishlisty) oraz
Murzynek Golliwog (podobno  czarny charakter)



         Topsy- turvy  ( Topsy i Eva)

       
         I para Holendrów w ludowych strojach.
         Bardzo dziękuję za tak hojną nagrodę. Lalki znalazły tu mnóstwo koleżanek.

piątek, 26 grudnia 2014

MARINA, MARINA, MARINA ...



         Przedstawiam Wam pierwszy z moich Gwiazdkowych prezentów. To Marina – porcelanka od mojego M. To chyba największa z moich lalek ma około 70 cm.
         Po zakupie prezentowała się tak. Trochę rozczochrana, trochę przybrudzona, w paskudnej sukience sieroty z przytułku i fartuszku . 


         Marina jest od Leonardo Collection, na rączce miała karteczkę z napisem My name is ..., ale imienia nie dopisano.


         Ma śliczne niebieskie oczka, a mnie się udało zdobyć fajne marynarskie ubranko dla niemowlaka i tak narodziła się Marina – czyli Morska.



          Marynarski ubranko niestety jest typowo letnie, a tu zima za pasem.



         Marina dostała rajstopki,  białą bluzeczkę i sukieneczkę z króliczkiem. 


         A ponieważ właśnie spadł śnieg i trzeba się cieplej ubierać, to założyła jeszcze biały sweterek i czapeczkę mikołajkową.



         Wybrała się na świąteczny spacer. Ogród przysypany śniegiem wygląda iście bajkowo.


poniedziałek, 22 grudnia 2014

JEST TAKI DZIEŃ





         Już po jutrze Wigilia. Dla mnie najpiękniejszy dzień w roku. Dzień dobrych myśli, dobrych wspomnień i dobrych życzeń. I choć w pamięci pozostają także te smutne wigilie, to co roku od nowa rodzi  się nadzieja. Chciałabym wszystkich odwiedzającym mojego bloga złożyć najserdeczniejsze życzenia Zdrowy, wesołych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Moc prezentów pod choinką, zwłaszcza lalkowych. Radości z przebywania w gronie bliskich osób. Niech nam wszystkim Pan Bóg błogosławi.


         Charles i Maggie także pragną złożyć życzenia wszystkim lalkowiczom i ich lalom.


         Zapraszają Was do swojego salonu, który w tym roku jest częścią mojego świątecznego wystroju werandy.


         Maggie na tę okazję założyła nową suknię prosto z Paryża . ( No dobra z Wrocławia, dzięki Ewuś za wspaniałą kreację)


         Tegoroczna choinka jest w stylu wiktoriańskim. 


         A teraz nieskromnie chwalę się moją własną choinką, jak mawia pewna część mojej rodziny –w styku śmietnikowym. W tym roku znowu doszło kilka nowych- starych bombek.
To prezent gwiazdkowy od przyjaciółki.



         I jeszcze kilka dekoracji. O prezentach napiszę oczywiście w postach poświątecznych.

środa, 17 grudnia 2014

NOSTALGIA





         ... czyli moje pierwsze repro.

         Firma  ARTE MODEL z Walencji powstała stosunkowo niedawno, bo w 1989 r. Produkuje przeróżne zabawki, w tym oczywiście lalki. W 1990 r. wydała serię pt. Nostalgia.
To reprodukcje celuloidowych hiszpańskich lalek z lat 50tych. Laleczki były wykonywane ręcznie (tak widnieje w opisie) i ręcznie malowane. Od oryginałów różnią się oczkami imitującymi prawdziwe tęczówki i źrenice oraz sposobem montowania kończyn.
         Moją laleczkę kupiłam od Ewy, która jak zwykle do zakupu dołożyła mnóstwo prezentów ( o tym w innym poście).


         Proszę Państwa oto Gucio. ( Ewo mam nadzieję, że się nie gniewasz, że zmieniłam imię). Gucio ma 9 cali czyli 22,5 cm. Główkę odlaną wraz z korpusem. A na niej sygnaturę
Arts Model. Włoski wmoldowane. Oczy opisałam wyżej. Usta otwarte widać języczek. 


         Rączki i nóżki montowane chyba na wcisk ( u oryginałów na gumkę). Nóżki nieco zgięte więc nie może stać.
         Gucio przybył do mnie w sweterku, majteczkach w kropeczki i drugich różowych na wierzchu. Nie wiem, czy któraś z części garderoby jest oryginalna.
         Jest z pewnością ciekawym okazem w mojej kolekcji. No i przy tym jest to bardzo słodki malec.


         Niestety zdjęć jest niedużo, bo pogoda obrzydliwa, a jak już jest trochę słońca to akurat jestem w pracy.
                                  

czwartek, 11 grudnia 2014

KEVIN SAM W DOMU




         Absolutnie nie będzie o filmie, choć nadchodzące święta podsunęły mi tytuł do posta.
Choć w moim domu Kevin wcale nie jest sam, to jest jedyną lalką firmy Rosebud.
         Kupiłam go w SH już w listopadzie, ale jakoś nie miałam okazji Wam go pokazać.
         Najpierw kilka słów o firmie. 
zdjęcie ze strony petalinadolls.co.ukgdzie można znaleźć ciekawe wiadomości o tych lalkach
         W latach 40tych Eric Smith odziedziczył po ojcu mały zakład produkujący tworzywa sztuczne. W 1947 r. rozpoczął w nim produkcję lalek pod nazwą ROSEBUD. Firma produkowała najpierw lalki z kompozytów, następnie z twardego plastiku, a kiedy uznano, że mogą być niebezpieczne, pojawił się, w 1955 r.,  winyl. Lalki Rosebud były bardzo starannie wykonane, przedstawiały najczęściej niemowlaki w pozycji siedzącej ze zgiętymi nóżkami. Miały też zamykane oczka. Włosy były wmoldowane, rzadko dodatkowo naklejano moherową peruczkę. Niektóre miały mechanizm płaczący. Były bardzo różnej wielkości. W 1967 r. Rosebud przejęła znana firma Mattel.
         Mój Kevin ma około 22 cm . Zrobiony jest z twardego plastiku czyli między 1947 a 1955 r.


         Włoski ma wmoldowane, lekko podkolorowane. Pomalowane są też usta , brwi i lekko policzki. Oczka ma zamykane , ale mechanizm jest troszkę niesprawny.
         Na główce i na pleckach ma sygnaturę Rosebud, Made in England, Pat. No. 667906.



    Tak wygląda jako golasek.

         A tak ubrany , w nieco przykrótkie śpioszki.

sobota, 6 grudnia 2014

MIKOŁAJKI



Mikołajki, Mikołajki ...

         Mikołaj osobiście nie mógł przybyć. Wysłał więc swojego pomocnika – małego Trolla.  Trollątko ma niebieskie włosy i bardzo wyłupiaste oczka. Oprócz czapki innego ubrania nie posiada i w dodatku twierdzi, że nie potrzebuje.


         Jest za mały, żeby coś przynieść ( 5,5 cm bez czapki) i kazał mi samej pofatygować się do skrzynki pocztowej.
         A w skrzynce czekał na mnie prezent od Bjork , czyli Asi z Lalova.  Karinka ARI.
        

         Możecie o niej przeczytać tu:     http://lalovo.blogspot.com/2014/11/panienka-z-okienka.html

         Poczta niestety nabroiła i musiałam skleić Karince nóżkę. Ale wszystko dobrze się skończyło. Karinka dostała rajstopki i buciki i jest zadowolona. Ślicznie się do Was uśmiecha.


czwartek, 4 grudnia 2014

MATYLDA I GIZELA



            Dziś trafiły do mnie dwie laleczki w niemieckich strojach ludowych. czyściutkie , jakby dopiero wyjęte z pudełka, choć swoje lata już mają.




         Matylda pochodzi z firmy Hans Volk.  Podejrzewam, że z lat 60tych. Mierzy 25 cm.  Ma sygnatury na głowie HV, a na plecach 25. Ciałko ma z celuloidu, a główkę z gumy lub winylu. Włosy rootowane popielaty blond. Oczka niebieskie, zamykane, ze ślicznymi rzęsami. 


           Ubrana w czarną sukienkę ozdobioną taśmami, kremowy fartuszek i chustę. Przód sukni zdobią czerwone kwiaty. Na głowie kapelusz z frędzlami. Ma też białe pantalony, pończochy i halkę . 


         Na nogach czarne buciki.

         Gizela, choć w niemieckim stroju, jest z Włoch. Na plecach Made in Italy i znaczek w środku jabłuszka drzewko. Jeszcze się nie doszukałam z jakiej jest firmy. Na rączce na przywiązane serduszko z napisem - Handcrafted with love in old Germany , po drugiej stronie napis Sweetheart  i rysunek,  dwie tańczące laleczki oraz kluczyk do nakręcania zabawek. Gizela zrobiona jest  dosyć dziwnie. 
       

       Głowa z bardzo twardego plastiku, oczka niebieskie zamykane, bez rzęs, co wygląda nieco niesamowicie. Na głowie peruczka z warkoczykami przyklejona. Tułów i ręce z miękkiego plastiku w kolorze cielistym, zaś nogi z podobnego plastiku, ale białe. 


       Mierzy 22 cm.  Strój nieco podobny do Matyldy. Fartuszek jest z białej koronki, a chusta czerwona, przód sukienki ozdobiony srebrna taśmą. Na głowie czepek czarny ozdobiony taśmą i koronką. Sukienka na białej halce, a elastyczne majteczki są przyklejone . Ma też gumowe, czarne półbuciki. 


         Myślę, że Gizela jest z lat 70tych.
         Podejrzewam, że oba stroje reprezentują Bawarię.