Obserwatorzy

czwartek, 26 września 2019

IDZIE ŻOŁNIERZ BOREM LASEM

         W Obronie Terytorialnej poruszenie. Antoś niespodziewanie zarządził jednodniowe ćwiczenia  w leśnej głuszy. Trzeba przećwiczyć kamuflaż. Chłopaki mocno ospali ucieszyli się nawet, że wreszcie się gdzieś ruszą. 
           Angela jednak nie bardzo była zadowolona z takiego obrotu sprawy. Planowała wyciągnąć Ralfa na weekend nad morze.  Ale Ralf obiecał jej grzyby, które bardzo lubi. 



           Ale najpierw obowiązki, a potem przyjemności. Trzeba było w lesie znaleźć kilka kryjówek, tak, żeby koledzy nie wytropili.



        Choćby taki wykrot pod korzeniami wywróconego drzewa , albo sąg brzeziny.



          Potem jak w znanej zabawie w chowanego, ciebie szukali, teraz ty szukasz.



                                  A z wysokości lepiej widać.



         Po ćwiczeniach był także czas na grzybobranie.



          Popatrz skarbie ile grzybków ci przywiozłem :)


                                       (Zauważyliście kto się załapał na zdjęcie?)


                                         Ten najmniejszy.




               A ten największy. A może raczej najwyższy.


             Może następnym razem wybierzemy się oboje?

środa, 25 września 2019

W NASZEJ GROMADZIE

         Gdzie szukać ślicznych lalek  na dzisiejsze święto? Oczywiście w naszej Gromadzie.


     Na jakie święto? A to przecież Dzień Lalki Etnicznej!

          Oczywiście lalki etniczne to nie tylko polskie i przeróżnych ludowianek mam wiele.  Choćby te portugalskie - Lucinda i Antonio.


                                Czy te urocze szkockie laleczki.

         
           Ale ja największy sentyment mam do naszych. Tego Góraliczka - Klimka, dostałam od szwagierki i choć nie jest Góralem podhalańskim tylko beskidzkim, to z samego Zakopanego go przywiozła z 50 lat temu. Ale do Zakopanego trafił oczywiście z kieleckiej Gromady. Tak jak Kurp Wojtek.


            I prześliczna Opocznianka, projektu pani Anny Narzymskiej- Prauss.


 Tych laleczek ludowych Spółdzielnia Gromada wysłała w świat mnóstwo i bardzo żałuję, że wcześniej nie zwróciłam na nie baczniejszej uwagi, ale teraz będę się za nimi mocno rozglądać, bo mają trzy wielkie zalety. Są polskie, są małe i są śliczne. :)

środa, 18 września 2019

DOM LALKI

         Niedawno pokazywałam Wam Pokój na poddaszu. Pani Smith po latach miała mieć swój kącik, gdzie wreszcie zamieszka z ojcem - Panem Wilsonem i młodszą siostrą Molly.  Ale tak się nie stało, bo...         Pani Smith otrzymała spadek! Czy Maggie zostanie bez służby? Pani Smith zdecydowała, że pracy u Maggie nie porzuci. Pan Wilson przejdzie na emeryturę, a Molly zajmie się ogrodem.
        Otóż spadkiem jest dom położony niedaleko Wichrowego Wzgórza.   


         Nic wielkiego, ot domek wiejski w stylu tyrolskim i w dodatku do remontu.



          Wypatrzyłam domek w meblowej części znajomej Graciarni. Domek jest z NRD, Albin Schönherr. Myślę, że z końca lat 60tych. Mebelki, które wcześniej kupiłam pochodziły prawdopodobnie z tego domku.





               Pracy będzie mnóstwo. O ile elewacja jest całkiem w porządku i niewiele trzeba pracy, o tyle wnętrze wymaga: wymiany tapet, podłóg, wstawienia brakującego okna, wymiany zasłon.



         A wreszcie trzeba go będzie umeblować, a mebelków nie starczy. Ale coś się wymyśli. Pomieszczenia będą cztery, bo dól zamierzam przegrodzić.  Jak widzicie będzie się działo...
Postaram się co jakiś czas zdać relację z postępów w remoncie. :)

niedziela, 15 września 2019

ŚLADAMI ŻYWIECKIEJ HISTORII


          Chciałabym Wam z okazji Dnia Lalki Polskiej przedstawić lalkę niezwykłą. 

 
zdj. Album Mieszczański

            Nigdy nie była przeznaczona do zabawy, ale miała promować szczególną tradycję stroju obywatelskiego. To strój mieszczański noszony w Żywcu.  Ile lalek powstało, dokładnie nie wiadomo, ale nie więcej niż kilkanaście. Ich pomysłodawczyniami i wykonawczyniami były seminarzystki  i nauczycielki ze szkoły przy ulicy Zielonej w Żywcu, pod przewodnictwem Stanisławy Matuszkówny. Pierwsza lalka powstała  w roku 1921, jako dar dla Stanów Zjednoczonych w podziękowaniu za pomoc dla mieszkańców Żywca po I Wojnie Światowej. Lalka, z woskową główką i rękami, została ubrana w bardzo starannie odtworzony strój  tzw. obywatelski. Następne lalki powstawały jako podarunki dla ważnych osobistości odwiedzających Żywiec. I tak w 1929 r. jedną z lalek podarowano prezydentowi Ignacemu Mościckiemu, któremu lalka bardzo się podobała. Zachowało się wiele zdjęć z tej uroczystości. 
 
zdj arch z fb
 
zdj.archiwalne z fb

         Dwie z tych lalek możemy dziś podziwiać w  Muzeum Miejskim w Żywcu. Na stałej wystawie „Historia i tradycja Żywca”, w sali poświęconej strojom mieszczańskim. To Stasieńka i Zosieńka. 

zdj. zywiecinfo.pl

                      Stasieńka prezentuje strój mężatki.

zdj. zywiecinfo.pl

                                     A Zosieńka panny.

zdj. P. Chudecki, radiobielsko.pl

           Lalki są darem rodziny państwa Molińskich, których przodkowie związani są z Żywcem od pokoleń. Jedna z lalek przez lata była ozdobą w ich rodzinnej piekarni od czasów przedwojennych.

           Bardzo jestem ciekawa, czy zachowało się więcej tych lalek. Możliwe, że ich posiadacze nie znają historii ich powstania i nie orientują się jaki strój lalka nosi.

         Jak wpadłam na lalkę żywiecką? Otóż właśnie próbując zidentyfikować strój zakupionej na pchlim targu lalki.

Kupiłam Krawalkę w opłakanym stanie i wydawało mi się, że ponieważ strój jest niebieski z białymi elementami, to będzie związany z Wielkopolską.



           Po przewertowaniu wielu stron Internetu okazało się, że to strój obywatelski z Żywca.




          Lalka dostała na imię Klementyna i jest prawdziwą ozdobą w moim zbiorze polskich lalek. Strój Klementyny nie jest tak piękny jak Stasieńki, ale i tak cieszy oko.


wtorek, 10 września 2019

TALES Z MILETU, SEDES Z BAKELITU ;)

       Znacie tych filozofów? ;) Tym razem to nie sedes, a lalka z                               
                               b a k e l i t u

       Przynajmniej tak określają ten rodzaj tworzywa na  większości portali aukcyjnych. Różni się od celuloidu w każdym razie. 

      Lalkę wypatrzył i zafundował mi mój M na Targach Ogrodniczych w Starym Polu. Taki kwiatek ;)
     Stan lalki mnie przeraził, toteż pokazuję fotkę już po zdjęciu i wyrzuceniu tego, co miała na sobie. Zgroza, lepiąca się od brudu i śmierdząca , w dodatku wcale nie lalkowa.

           
           Bez tego lalka wygląda o wiele lepiej, choć uszkodzenia są spore. U każdej ręki brak po jednym palcu, zamiast pięt są spore dziury.



        Brud wszechogarniający. Włosy moherowe przyklejone bezpośrednio do głowy, brudne i zniszczone.


           W brzuchu dziura, a w niej znalazłam uszkodzony 
 piszczek. Ma ktoś doświadczenia z naprawą piszczka?





            Dobrze, że był bo choć lalka miała sporo oznaczeń , to sygnatury nie było.  (70 na karku to wysokość lalki.)  Dzięki temu wiem, że to Folli. Na podobnych piszczkach jest napis ALDO FOLLI & FIGLIO, to znaczy, że to starsza lalka, kiedy jeszcze syn nie był w firmie. Nie wiem natomiast, jak to się ma do nazwy firmy ATHENA. Bo lalki są identyczne.  


     Na razie lalka została domyta, Zdjęcie pokazuje różnicę.



 

          Całe szczęście rzęsy są w dobrym stanie. Dały się umyć i wyczesać, są miękkie. Lalka tymczasowo dostała sukienkę z zapasów , kupiłam jej też butki niemowlęce. Choć stópka ma  8 cm, to butki 10 cm są dobre. 


           Nowa panna, zgodnie z krajem pochodzenia dostała na imię Livia. Przed nami mnóstwo pracy. Najbardziej obawiam się, czy poradzę sobie z włosami. Ułożenie tak kunsztownej fryzury z moheru to nie lada wyzwanie. A w dodatku u mnie w sklepie włóczka czesankowa tylko w nieodpowiednich kolorach i muszę czekać na dostawę. 

czwartek, 5 września 2019

MÓJ PIERWSZY RAZ


         Niektórzy się rozczarowali?  Cóż wszak to blog lalkowy ;)
Jak sobie "niektórzy" już poszli ;) to mogę się pochwalić.

           Pierwszy raz uszyłam sukienkę na podszewce!                          
                                Jak się Wam podoba? 
           Sukienkę prezentuje Zuzia. Niedawno znaleziona na targowisku w niezwykłym ubranku.


          Zuzia to panienka ze SP MIŚ w Siedlcach. Mierzy 32 cm i nie był to jej oryginalny strój. O czym świadczą różowe majteczki. Chyba Zuzia posłużyła do Jasełek. Nie mniej szatka uszyta bardzo starannie, myślę, że zaraz po zakupieniu lali. Materiał szatki używany był w latach 70tych.
         Postanowiłam Zuzi uszyć sukienkę z nowego - starego woreczka, bo materiał z którego go zrobiono bardzo mi się spodobał. A w dodatku podejrzewam, że też pochodzi z podobnego przedziału czasowego. Jako podszewki użyłam cieniutkiego bawełnianego batystu z chusteczki.


            Jak Wam się podoba Zuzia i jej kreacja?

          Pozdrawiam stałych i nowych czytelników bardzo serdecznie. Cieszę się, że ciągle tu zaglądacie i zostawiacie miłe komentarze. ♥



wtorek, 3 września 2019

POKÓJ NA PODDASZU

          Kto nie marzył o własnym mieszkaniu, choćby najmniejszym? Rodzina Pani Smith, gospodyni Maggie, marzyła od dawna. I wreszcie marzenie się urzeczywistniło, ale po kolei.
            Lalkowe szczęście mnie nie opuszcza, czasem jest mniejsze, czasem większe, pojedyncze lub zbiorowe.  Wczoraj objawiło się reklamówką niemieckich mebelków w znajomej Graciarni.
          Za cenę dosyć symboliczną nabyłam owe dobra, a pani sprzedawczyni lojalnie uprzedziła, że meble maja połamane nóżki , ale większość nóżek jest luzem. Meble są drewniane! Z lat od 50tych do 70tych.   Tak przedstawiały się po wypakowaniu.





                                   W skład łupu wchodziły: 
           Salon, dotychczas nie zidentyfikowany.  Składa się z  Szafki - kredensu, szafki z telewizorem, ławy, kanapy i 2 foteli. Na zdjęciu widać połamane nóżki i brak niektórych, blat ławy jest luzem, w telewizorku zastąpiono oryginalny obraz wycinkiem z gazety.


         Sypialnia Altman lata 60te: 2 łóżka pojedyncze, 2 nocne stoliki, które najpierw wzięłam za szuflady, szafa - drzwi wyrwane, toaletka bez lustra.


        Kuchnia. Kredens - chyba Altman kompletny, stół nie wiem czy od tego kompletu, kuchenka "elektryczna" Bodo Hennig z początku lat 60tych, większa i nie pasująca do kredensu.




                 Trzy dywany, w tym jeden żakardowy.




           Huśtawka, skrzynka na kwiaty ze szczątkami owych, gramofon uszkodzony Modell 1972, lampa uszkodzona i 2 łóżeczka plastikowe + elementy pościelowe.


 
                   Jest jeszcze regał Rilke z lat 50tych


            Oczywiście renowacja mebli miała potrwać. Ale ja jestem zbyt niecierpliwa i dziś sprawy przedstawiają się tak:

            Salon: dodałam kilka moich ozdób w klimacie, obraz w telewizorze zmieniłam na bardziej właściwy czasom wydruk czarno-biały.


                                                Sypialnia

 
           Ponieważ jednak brak mi stendów Pani Smith musiała całe swoje mieszkanko zmieścić w jednym.








          Co do innych elementów to skrzynka na kwiaty i kuchenka elektryczna znalazły miejsce w kuchni, a regał w salonie Maggie.


Stół kuchenny i kredens jeszcze nie znalazły zastosowania.