Obserwatorzy

sobota, 28 lipca 2018

DESZCZOWE MANEWRY

          Dziś miały się odbyć wspólne manewry Obrony Terytorialnej i  NATO     METO. Długie przygotowania i zapał obydwu grup wojskowych pokrzyżowała pogoda. Zwyczajnie, po tygodniu zapowiedzi w TV, właśnie dziś lunął deszcz. Ponieważ wszędzie było mokro pułkownik Charles po naradzie z kilkoma wyższymi oficerami, postanowił przełożyć termin manewrów na sierpień. Może i dobrze? Może w końcu Antoś jakiś sprzęt podeśle? 
          Na załączonym zdjęciu grupa oficerów i podoficerów OT i METO, w tym dwie urocze przedstawicielki Korpusu Medycznego.  Po minach widać, że niektórzy byli rozczarowani. (Kenyś już marzył o płomiennym romansie z  rudowłosą). 


          Cała grupa pozdrawia Was z deszczowego obozu .

czwartek, 26 lipca 2018

CO KROPELKA SKLEI, SKLEI...

     Z pamiętnika chirurga plastycznego plastykowego.

           Na oddział ratunkowy traumatologii i transplantologii plastykowej trafiła Tanja.



Śliczna dzieweczka z ZSRR, z miasta Dniepropietrowsk.  (Co potwierdza stosowny znaczek na pleckach). Na główce ma swoje imię Tanja.



Lalka na wskutek zmęczenia materiału straciła obie nogi. 


         Żeby nie było niedomówień. Nie winię sprzedającego, bo zupełnie nie mógł wiedzieć, że po wyjęciu z paczki nogi pękną i odlecą. Nie winię też poczty, bo to nie wina przewoźnika. Zwyczajnie tworzywo stare, pod wpływem upałów nie wytrzymało i pękło. 
          Lalka nie była tzw. odnawiana, ale za to w pełnym rynsztunku sukienka, majtki i buty oryginał. Niestety ciuszki po latach (około 50) spłowiały, gumki sparciały. Wyprałam i zachowam.


            No a teraz ratujmy nogi.
Najpierw klej do plastyku produkcji niemieckiej - niestety po 24 godzinach nogi odpadły.
Potem klej do plastyku Dragon , rezultat ten sam. 
Ostatnia deska ratunku Kropelka.  Rezultat widoczny, niestety wszyscy wiemy, że po tym kleju robi się biały nalot. Robiłam, co mogłam, trochę widać.


        Nogi i ręce lalki połączone gumkami razem na krzyż. Ciekawy pomysł, bo nie ma luzów po naciągnięciu nowej gumki.


Włosy Tanja ma cieniutkie i niezbyt geste, wyglądały kiepsko. Po umyciu i zakręceniu tyłu na wałeczki uzyskałam ładną puszysta fryzurkę. 


A czysta buzia jest naprawdę urocza. Główka mocowana na kulkę, więc bez problemów.
Po złożeniu Tanja wygląda tak.


         
        Lalka dostała nową sukieneczkę, przerobioną, z zapasów. Trzeba było przerobić rękawki, bo były ciasne.



                                 Mała sesyjka w ogrodzie.

                                          Tanja z Lenoczką


                             I w gronie moich staruszek. 

poniedziałek, 23 lipca 2018

POWRÓT DO ZSRR

            Odkąd Ewa zerwała z drzewa figowy listek rozpoczęła się era mody.
            Może to nie wszystkim mieści się w głowie, ale w ZSRR też była moda.


                                   Dziś Dzień Mody lalkowej.



         To i moda będzie lalkowa  i na dodatek szkolna.


           Niedawno na Allegro kupiłam dwie poradzieckie lalki. Dziś przedstawiam  Lenoczkę. Nie ma sygnatury i na próżno szukałam takiej na Dollplanet. Ale znalazłam kilka wskazówek, które uprawdopodobniają pochodzenie z Dniepropietrowskiej Fabryki Zabawek.  Jeśli nie było (podobno) sygnatury na plecach, mogła być pod pokrywą głowy, która jest dwuczęściowa. ( Ja bałam się sprawdzić)

Sonia , zdjęcie z Dollplanet
           Różnic jest kilka np. rzęsy, ustawienie rączek. Ale są też podobieństwa buzia, butki.

         Lenoczka ma ciemno brązową sukienkę z białymi koronkami, szkolny, biały fartuszek i bieliznę. Nie tylko majteczki, ale i haleczkę przybraną tiulem. No i białe buciki. Nie wiem czy miała skarpety, ale jeśli tak to bardzo cieniutkie, bo butki ciężko się ubiera. Takie lalki nazywano "Pierwokłaśnicami" czyli Pierwszoklasistkami. Ten strój był  "modny" w szkołach ZSRR w latach 70tych.


             Lalka była ogólnie brudna, starty makijaż, ale ogólny stan można powiedzieć, że bardzo dobry, jak na swoje lata, a może ich mieć około 50!
            Umyłam, odszczurzyłam, oprałam i poprawiłam makijaż.



                          Teraz Lenoczka wygląda tak: 

         Jeszcze zbliżenie buzi przed i po. Różnica w kolorze włosów to także efekt umycia, były bardzo brudne, aż sztywne.

           Lenoczka trochę przypomina nasze lalki ze Spółdzielni Miś.

wtorek, 17 lipca 2018

KRÓLEWNA Z DREWNA

                 Dziś Dzień Lalki Drewnianej.


          W ubiegłym roku wiele o drewnianych lalkach pisałam. A przy okazji pokazywałam pewną drewnianą laleczkę. Nie była to królewna, tylko hoże dziewczę ze wsi w ludowym odzieniu.


         
          Przy okazji  innego posta biadałam, że nie posiadam laleczki projektu Anny Narzymskiej Prauss.


          Moja ludowa drobinka ( 7 cm) nie miała metki, a raczej miała, tylko w szczątkowym stanie i nieczytelną. Przypuszczałam, że pochodzi z SP Gromada, ale nie byłam pewna. Internet jest niezastąpiony, teraz mam pewność. Anulka jest laleczką ze Gromady według projektu pani Anny. Hura! 

Tu z Wojtkiem i Malwinką innymi lalkami z Gromady.
 

poniedziałek, 9 lipca 2018

ZAKOCHANI - LES AMOUREUX DE PEYNET


           


           Do napisania tego posta zainspirowała mnie właścicielka niemieckiego bloga o domkach dla lalek „diePuppenstubensammlerin”.  Kolekcjonuje od wielu lat niemieckie domki, mebelki, a także lalki 1:12. Ostatnio przedstawiła laleczki wyprodukowane na podstawie rysunków francuskiego artysty R. Peynet’a



       Raymond Peynet  urodził się w Paryżu w 1908 r.  Ukończył szkołę plastyczną i zaczął pracę jako ilustrator współpracujący z gazetami i wydawcami książek.
W 1942 r. zainspirowany jedną z paryskich altanek muzycznych, narysowała zakochaną parę. Skrzypka i dziewczynę.   


          Po jakimś czasie Skrzypek został zastąpiony Poetą.  Wkrótce ta zakochana para zaczęła żyć swoim , niezwykłym, życiem. Ukazywali się już nie tylko na rysunkach, ale na porcelanie, biżuterii, perfumach, ubraniach,  również jako figurki (Rosenthal). „Les amoureux de Peynet”,   stali się we Francji symbolem miłości. 


         Pamiętam te rysunki z lat mojego dzieciństwa, chyba ze stron popularnego „Przekroju”.  W 1958 r. w Polsce została wydana książka „Zakochani” z ilustracjami R. Peyneta.


         Nie miałam jednak pojęcia, że były też lalki.
W latach 50tych firma Technigom wypuściła na rynek lateksowe laleczki. Reklamowane jako przynoszące szczęście.


         Miały 16 cm wzrostu i przedstawiały nie tylko ową pierwszą zakochaną parę, ale pary w różnych strojach.  Od codziennych, przez ludowe i historyczne, np. Józefina i Napoleon.





         Potem także lalki pojedyncze. 


         Od razu stały się pożądane przez kolekcjonerów w różnym wieku. 


            Pojawiły się równocześnie serie pocztówek z tymi lalkami, również do kolekcjonowania.



           Dziś oryginalne lalki Peynet z Technigomu osiągają wysokie ceny.
           W 2002 r. Pojawiły się winylowe figurki Zakochanych od firmy Medica Toys.


           W 2007 r. wydawnictwo DeAgostini reedytowało laleczki we Francji. Można je kupić na ebay’u w różnych cenach, nawet od 5 euro.


          Niestety nie posiadam żadnej z nich. Wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu. Szkoda, bo chętnie bym przygarnęła takiego uroczego maluszka, a zwłaszcza parę. Dopisuję do wishlisty. A może ktoś z Was posiada w swoich zbiorach lalki Peynet?