Obserwatorzy

piątek, 29 stycznia 2021

SZWEDZKI STÓŁ

        Kończy się karnawał. My ludzie musimy spuścić nos na kwintę i zapomnieć o wielkich balach, ale lalki? Te mogą balować do woli! No i też obżerać się bez konsekwencji tzw. boczków. Zapraszam do obejrzenia szwedzkiego stołu na balu jaki wydali Charles i Maggie dla swoich przyjaciół.


           Niektóre z dań już widzieliście, inne są całkiem nowe. No i jedzonko, że tak powiem, dla każdego podniebienia. Dla smakoszy i młodzieży.


       I bateria napojów też o charakterze rozweselającym.


                           Dla młodzieży wiadomo pizza.


 

           Dla smakoszy homar, krewetki i bliny z kawiorem.


 




                               Łosoś zapiekany w porach.


            Dla łasuchów tarta z owocami i różne owoce.


 

          A kto się na przyjęcie nie załapał może pocieszy się tym daniem ;) Na prośbę Metki zrobiłam "Fish and chips", oryginalnie w gazecie ;)


          

                Tak mnie wciągnęły te ulepki, że co dzień muszę coś zrobić. :)

piątek, 22 stycznia 2021

IDZIE LUTY, OBUJ BUTY

           Styczniowy mróz sprawił, że moje lalki cieplej się poubierały. Sorine choć Skandynawka, także ubrała płaszczyk, czapkę i ciepłe pończochy, ale nie miała bidulka butów.


            Smętnie spoglądała na koleżanki baraszkujące na śniegu. Zaczęłam więc grzebać w przydasiach, z czego by te butki zrobić i znalazłam. Podeszwy od butów chodzącej chińskiej lalki, którą dostałam na części. Plastikowe wytłoczki, na które były nałożone niemowlęce skarpetko - buciki. Kawałki sztucznego zamszu. I wyszło coś takiego.


              Teraz Sorine ma nowe butki zimowe. I luty może sobie przyjść.


                                 Jeszcze butki w zbliżeniu. 


         Buty to coś, czego najbardziej nie lubię robić.

              Za to lubię robić ciuszki z rękawiczek. Prezentuję sukienkę dla Diany.  To sukienka dla lalek z łatwo zdejmowaną głową, bo głowa przez otwór na szyję nie przejdzie.


 

niedziela, 17 stycznia 2021

RĘKAWICZKA

           Tym razem rycerz nie skoczył i rękawiczka została tylko jedna. A w dodatku z  "poobgryzanymi" palcami, za to długaśna. Ale od początku. Od Gwiazdki moje lale maja nową koleżankę Benię. Najbardziej zaprzyjaźniła się z nią Paolka. I bardzo chciała pójść z nią na zimowy spacer.

 


             Benia jak widzicie ma spodnie, zimowa kurteczkę i czapkę, tylko bidulka odpowiednich butów nie ma. Paolka natomiast nie miała spodni. I tu wkracza do akcji rękawiczka, a raczej mitenka, za to bardzo długa, chyba do łokcia. I spodnie dla Paolki są.



           A z paluszków wyszły jeszcze getry dla Igi i Reginy. Getry to fajny wynalazek, jak są problemy z długością cholewki butków.



          Paolka włożyła swoje futerko i czapkę i już gotowa na spacer z Benią.


         Spacer po ogrodzie był dosyć krótki, bo mróz nie żartował. Ale kilka fotek udało się zrobić.








          Teraz dziewczyny grzeją się przy kaloryferze i wyglądają oknem na gromadę ptaszków.


          Benia nie ma żadnych sygnatur. Będę wdzięczna za każdą informację.

niedziela, 10 stycznia 2021

WIELKIE ŻARCIE

               Kiedy wygrałam nagrodę w konkursie firmy MASTERBOO, postanowiłam wrócić do robienia miniaturek jedzenia. Teraz trochę ambitniej. Już z okazji świąt pokazałam kilka potraw na Wigilię, a także  pudding i keks.


         Metka poprosiła mnie o kilka potraw włoskich, hamburgera i frytki. I tak się zaczęło.


 

                                                Lazania


                                                 Spaghetti


 


                                                  Tagliatelle

                            Zupa pomidorowa z makaronem


 


                                      Hamburger i frytki, potem dorobiłam jeszcze do nich pudełko.


 Frytki z sześcioma sosami, talerzyk to wierzchnia część korka od szampana.

                  Dla Ashoki zrobiłam danie azjatyckie.


                  A teraz robię dania dla moich lalek, zwłaszcza dla Magggie i Angeli.

                                               Owoce morza


 


                                Wołowina z kolorową papryką

 

                                       Naleśniki z dżemem


 


                  Udko z indyka z ziemniaczkami i pieczarkami

 


                                    Faszerowane pomidory 


                                           Smażony łosoś

 

                                 Na deser lody malinowe


                    Oraz ciasteczka w różnych smakach

Pomysły czerpię ze zdjęć do przepisów, z gazet i książek kucharskich. Ciasteczka są zrobione za pomocą foremki silikonowej, reszta wszystko ręcznie. Zaczyna mi brakować talerzy i półmisków.


czwartek, 7 stycznia 2021

DZIECI SMOKA

             Obiecałam post o moich gwiazdkowych, lalkowych prezentach. Dziś przedstawiam Wam dwie z trzech lalek, które dostałam pod choinkę.

 

                                    Oto Leloo i Monia.

          Lale już przebrane. Leloo w dresik od cioci Marzenki, a Monia w kombinowany strój: rajstopki od Pamelki, bluzeczka od MH i spódniczka od Lottie baleriny.

Monia przybyła w takim pudełku wraz ze swoim skuterkiem.


 


                 To O.M.Girly, Travel Time od DAZHONG MODEL TOYS z Chin.


      Ma taki skuterek, a obok kapelusz, który chyba przerobię na koszyk.

 

          Sukienka Moni to porażka totalna, dlatego od razu szukałam zastępczego ubranka. Musze się postarać dla Moni o ruchome ciałko, bo na tym sztywnym i chudym dużo traci, a ma taką śliczna buzię.



           O Leloo natomiast nic nie mogę znaleźć. Po za tym, że pochodzi z Aliexpress. Wyglądała tak. ( zdj. z Ali.)


 Sami zobaczcie, że ciuszek wygląda jakby z dwa razy grubszej osóbki.


 Dlatego zaraz przebrałam ją w bardziej pasujące ubranko.

                  Leloo jest słodka, to moja druga bjd. 

        Na sanki dostała jeszcze spodenki  i czapeczkę od Marzenki. Czerwony szaliczek, a  butki pożyczyła od Moni, która dostała wysokie różowe kozaczki, co jako posiadaczce sztywnych nóg nie szkodziło.


            Monia na sanki dostała żółte spodenki
i zielony kapelutek od Marzenki ( nie widać spodni, bo suknia Barbie zasłania) i kurtkę od Evi  .

 

        W tytule nazwałam je dziećmi smoka, bo obie pochodzą z Chin. Miały być córkami smoka, ale książka pod tym tytułem opisuje losy koreańskich "agentek" towarzyskich i to zupełnie do moich niewiniątek nie pasowało. Co raz trudniej o tytuły do postów, jak i o imiona dla lalek.  Monię chciałam nazwać Dziunią, ale Metka mnie oświeciła, że "Dziunia" to taka pusta laska i musiałam skapitulować. A ponieważ jest ruda to została Monią. Imię Leloo wymyśliłam, a nie było łatwo, myślę, że sama zainteresowana mi je podszepnęła . ;)