Poniedziałkowy fart. Zdarzyło się Wam kiedyś kupić coś w zamkniętym lumpeksie? Wchodzę dziś do mojej ulubionej graciarni, a tam na części z ciuchami: "Dziś lumpeks nieczynny!" Trudno, to weszłam do części z gospodarstwem domowym (od szklanek, talerzy do żelazka i sokowirówki, przez ozdoby różnej maści). Nic ciekawego nie było. Już wychodzę, a sprzedawczyni woła. "Ale dziś dostałam lalkę!" Idziemy na ciuchy, bo byłam jedyną kupującą. A pani prezentuje mi taka sztukę.
Wypisz, wymaluj moja Paolka, tylko ciemniejszej karnacji i piegowata, a za cały strój ma gatki.
Patrze na główkę, a tam zamiast Paola Reina- Itsimagical.
Pytam o cenę - całe 7 złotych! Żadnych zniszczeń, plam, rzęsy na miejscu. Tyle co włosy potargane i brak ciuszków i butów.
Jak tu nie brać?
Dopiero w domu odkryłam napis Paola Reina na plecach i jeszcze coś. Panienka ma zamykane oczka!
Włosy i oczy mają tego samego koloru, Paolka ma jaśniejszą cerę, a Nicoleta (tak nazwał producent) ciemniejszą i piegi.
Jak tylko ogarnę Nicoletę, to pokażę obie. I jak tu nie lubić poniedziałku?