Obserwatorzy

poniedziałek, 31 lipca 2017

KALENDARZ LALKOWY - SIERPIEŃ


                  Oto nowa odsłona kalendarza. Jutro już sierpień. 



                             U nas Miesiąc miniatur i domków dla lalek. 

      W tym miesiącu, do głównego tematu przytuliły się lalki NRFB.


       Będziemy jednak, przede wszystkim, prezentować nasze domki, dioramy




      A może same tworzycie laleczki do waszych domków, albo stylizujecie te fabryczne. Koniecznie je pokażcie.

       Będzie czas na pokazanie wszelkich lalkowych  miniaturowych gadżetów. Zarówno tych  kupionych, jak i własnoręcznie wykonanych. Liczę na wiele pomysłów jak wykonać różne przydatne rzeczy dla lalek.



            Miłego, cieplutkiego i słonecznego sierpnia Wam życzę!

czwartek, 27 lipca 2017

OPERACJA "UPALNY LIPIEC"



      Może jesteście ciekawi, co dzieje się w Kwaterze Głównej Obrony Terytorialnej?
      Kwaterę przeniesiono z tajnej miejscówki Y do gabinetu Księcia Charlesa. Gabinet urządzono w podziemiach Baszty z bezpośrednim wejściem do tunelu w ogrodzie.


    
       Takim sposobem członkowie KG mogą spotykać się, przez nikogo nie widziani, ze swoim dowódcą. Do ścisłego grona dołączył ostatnio nowy członek, kapitan RAF’u Ralf Cameron.


Jak widzicie Kapitan Cameron jest doskonale przygotowany do tajnej operacji, która otrzymała kryptonim „Upalny lipiec”. Przybył na spotkanie w samym wojskowym podkoszulku, żeby nikt niepowołany nie dowiedział się jaki stopień wojskowy posiada i w jakich wojskach służy.
      Jak się domyślacie lotnicy są specjalistami od pogody. Pan MINIster bardzo zaniepokoił się stanem pogody i rozkazał aby obrona powietrzna rozprawiła się z chmurami i deszczem, ale tylko nad Półwyspem. Rozkazał, ale trzy dni temu rozkaz odwołał i teraz trzeba rozganiać chmury w zupełnie innym miejscu. A czarne chmury zbierają się nad Terytorium.


 
      Jak widzicie gabinet Księcia Charlesa zmienił swój wygląd. Podzielony jest na część cywilną i wojskową. W wojskowej przybyło map, lornetka, laptop, radiostacja starego typu, ale niezawodna. 




      Zajcew najbardziej lubi się kontaktować tą drogą. Rankiem właśnie zameldował, że skontaktował się z drugą stroną mocy, choć Obi był temu przeciwny. Jego łącznikiem ze stroną B jest niejaki Anakin S., pracownik pewnej ambasady, a raczej wywiadu.
Robi się gorąco.


      Ralf Cameron podobnie jak Sean McGregor pochodzi z firmy MH Armed Forces Toys.


      Przybył do mnie z SH z kompletnym ciałem, ale za to tylko w portkach. Reszta umundurowania i uzbrojenia przepadła w działaniach wojennych. Nie wiem nawet czy był z pieskiem czy bez pieska, a z wyrzutnią pocisków przeciwlotniczych. Jako znalezisko bardzo mnie ucieszył.



      Anakin Skywalker przybył do mnie wraz ze swoim sobowtórem. Pochodzi z planety Hasbro rocznik 2012, opatrzony aż trzema numerami. Jeden z Anakinów zasilił już szeregi pewnego miłośnika Gwiezdnych Wojen, drugi też nie zostanie u mnie. Chętnie wymienię go na jakąś bardziej interesującą mnie lalkę. Czekam na propozycje od fanów Gwiezdnych Wojen.


wtorek, 25 lipca 2017

KOLEJNA KARTKA Z KALENDARZA



      Jak ten czas leci. Nawet nie wiem jak minął mi miesiąc wakacji. Tylu spraw jeszcze nie zdążyłam załatwić, tyle lalek opisać. A tu puk, puk, sierpień nam puka do drzwi.
      Dziś zgodnie z lalkowym kalendarzem świętują drewniaczki: Matrioszki i Kokeshi. 

 
      Ich historii nie będę przytaczać, bo jest powszechnie znana. Dziś tylko dwa zbiorcze zdjęcia moich Kokeshi i Matrioszek. 

 
      Tym razem Kokeshi tylko drewniane, bo mam jeszcze kilka Momiji z masy plastycznej. 









 PS.  Co znaczą literki G P na główce lalki barbiopodobnej? Czy będę znów żałować, że nie kupiłam?


 

sobota, 22 lipca 2017

CIĄGNIE WILKA DO LASU



      A Holendra do Holandii, Nowej Holandii. 

 
      Jakiś czas temu otrzymałam w prezencie śliczną holenderską parę w strojach ludowych. Długo czekały na swoje pięć minut, ale się doczekały. Chłopcu nadałam imię Marten, a dziewuszce Fenna.



      Zabrałam je na wycieczkę do Nowej Holandii. To rodzinny park rozrywki na obrzeżach Elbląga.

Marten i Fenna w krzywym domu

      Warto wybrać się tam z młodszymi pociechami, tak do 12 roku życia. Na sporym terenie czeka dzieciaki mnóstwo atrakcji. Co prawda bilety nie są najtańsze 25 i 22 zł ulgowy, ale można też skorzystać ze zniżek rodzinnych. Wszystkie atrakcje poza grami na automatach, parkiem linowym dla juniorów i wypożyczalnią rowerów wodnych są w cenie. Trudno nawet wszystkie wymienić: kilka dmuchanych zamków, w tym jeden ogromny, 



park linowy dla maluchów,



 tramwaj wodny, trampoliny, wyspa potworów, małe zoo, 

zamek Króla Artura, strzelanie z łuku, gabinet luster i inne.

 
Odkopywanie szczątków dinozaura

      Jest możliwość zakupienia napojów, lodów, a nawet zjedzenia obiadu. Można ciekawie spędzić z dziećmi kilka godzin. Atrakcją jest to, że przyjeżdżając rano, możemy przebywać tam do 20.00, a nawet wyjść z parku i wrócić po południu, bilet jest ważny cały dzień.
 
I takie miejsca do zrobienia pamiątkowego zdjęcia

       Atrakcją są także liczne kanały przecinające park i wiele mostków nad nimi.



 Można wypożyczyć (dodatkowo odpłatnie) rower lub łódkę i zwiedzać park pływając po kanałach, jak w prawdziwej Holandii.



P.S. Nowa Holandia jest tylko namiastką prawdziwej, ale jakie zdumienie mnie ogarnęło, kiedy rozebrałam moją Holenderkę. Okazała się być przebierańcem. Włoszką w holenderskim stroju. Lalki pochodzą z włoskiej firmy Galba i są sygnowane takim bocianem.


niedziela, 16 lipca 2017

3 GRACJE


      Ja to mam szczęście, a właściwie moje barbiowate panienki. Ledwie dostałam cudne ubranko od Oli, a tu już znowu listonosz puka do moich drzwi. Tym razem przesyłka od Marzenki z bloga Dłubaniny lalkowe. Marzenka obdarowała nas trzema ślicznymi letnimi sukienusiami przybranymi w koronki: turkusową, miętową i wrzosową.
      Miętowa była przeznaczona specjalnie dla Shani, której bluzeczka wypłowiała na słońcu. ( O ja nierozważna) 


      Turkusową zawłaszczyła Oczko. Zobacz jak mi do koloru oczu ta sukienka pasuje.


      Wrzosową dostała Barbie, jej oryginalna sukienka była już tak wytarta, że wstyd w niej wyjść z domu. 


 
      Trzy Gracje dostały trzy sukienki od Marzenki.☺


      Postanowiły korzystając z niedzieli i pięknej pogody zrobić sobie piknik w ogrodzie. Zapakowały prowiant, każda do swojego koszyczka pod kolor sukienki. Trzy leżaki, stoliczek i wielki koc.


      Nie mogły początkowo znaleźć odpowiedniego miejsca, a to słońca za mało, a to znowu za dużo.


       Wreszcie rozsiadły się na leżakach wokół bogato zastawionego stoliczka. Lubią sobie dziewczyny dogadzać, lubią. No, ale one nie tyją choćby nie jedno ciasto cytrynowe, ale i pięć zjadły. 

 
      Potem postanowiły pobuszować po ogrodzie. Tu kwiatuszek, tam porzeczki. Ale najwięcej, żeby się tymi sukienkami pochwalić.



      Dziękujemy bardzo Marzence za prześliczny prezent i pozdrawiamy ją słonecznie z naszego ogrodu. ♥


piątek, 14 lipca 2017

NAŚCI, JAGUŚ, NAŚCI ...



      W zupełnie nieoczekiwanych miejscach można zdobyć nasze polskie lalki. Nie na giełdzie staroci, nie na targowisku, ale w SH, gdzie towar z Anglii i Irlandii przywożą. A może to panie sprzedawczynie tych cudów dokonują, podmieniając towar, żeby się waga zgadzała? Mnie tam wszystko jedno skąd, ważne, że się znajdują. I tak znowu znalazłam Basię od Krawala. Tym razem w łowickim stroju. 


      Brudna była i zakurzona tak, że koloru oczu nie było widać. Całe szczęście jednak, że pod warstwą kurzu wełniak był w całkiem żywych kolorach. Rękawki białej bluzeczki były brązowe, ale wybielacz sobie z tym poradził. 

 
     
Brakowało chustki na głowie. Takiej, co to Boryna Jagusi na targu podarował, ze szkodą dla Józki, dla której chustę kupił. To i moja Łowiczanka musiała dostać na imię Jagusia i chustkę też musiała dostać. 


      Brakowało też bucików, które na czas sesji pożyczyła Ala, czyli druga Basia od Krawala, Krakowianka. Wkrótce Jagusia dostanie swoje uszyte z filcu. 


      Panienki różnią się kolorem oczu, Ala ma niebieskie, a Jagusia zielone. Po za tym wyglądają jak dwie siostry. Bardzo się cieszę z kolejnej lalki od Krawala, jak zresztą każdej polskiej lalki.





środa, 12 lipca 2017

FANTASY



      Czy ja mam jakąś lalkę fantasy? Jedyna przedstawicielka tego gatunku to chyba Wilkołaczka Klaudynka. Ale czy na pewno? Chyba tak, wszak w literaturze fantasy występują wilkołaki.  

No, nareszcie pełnia!

      Ale może jednak trzeba zajrzeć do Wikipedii? No to zaglądajmy.

    „ Charakterystyczne jest także występowanie obok gatunku ludzkiego gatunków istot mitycznych lub baśniowych, takich jak: elfy, krasnoludy, trolle, gobliny, smoki,wiedźmy koboldy, gargulce, centaury, jednorożce, driady. „
      To w takim razie i syreny, rzecz jasna.
      Co do syren to posiadam  Juratę ( Arielkę od Simba), Akwamarynę i kilka zapasowych ogonów jakby co.
Stada syren zgodziły się dopełnić Barbie Hollywood Hair oraz Nelly od MGA
Panny zażyczyły sobie odpowiednich plenerów. Wszak mityczne syreny muszą siedzieć na skałach, pięknie śpiewać i wabić żeglarzy.
 
Te skały nie są zbyt wygodne, może się przeniesiemy?
       W mitologii greckiej nie były bynajmniej sympatycznymi córkami Neptuna (v. Arielka), ale morskimi potworami, które zwabiały śpiewem żeglarzy, aby zatopić statki na skałach, a potem pożreć rozbitków. Moja gromadka obiecała, że ograniczy się do śpiewania i wabienia żeglarzy seksapilem, zupełnie bez kulinarnych zamiarów.

O! widzę rybkę!
Świetne fale, a ja deski nie zabrałam :(
Nie ma to jak leżaczki na molo :)

      Żadnych innych postaci z gatunku fantasy nie posiadam. Ale przyznam się, że bardzo żałuję, że u nas przemysł lalkowy leży . Marzy mi się artykułowana figurka Wiedźmina oczywiście w wydaniu Michała Żebrowskiego.

wtorek, 11 lipca 2017

KTO MA TYLE WDZIĘKU CO JA?



       No, kto ma?.... Podśpiewuje Regina od rana. Jest prze-szczęśliwa, bo wygląda teraz jak lalka kolekcjonerska. E tam, nawet kolekcjonerskie nie mają takiej pięknej garsonki. Przyszła w liście od Oli, prezent co, prawda dla Szarej Sowy, ale przecież ona się w to nie zmieści. Nawet gdyby zmniejszyła się do rozmiarów 1:6. Sowa najpierw zastanawiała się, która lalka dostanie komplecik, ale Regina orzekła, że tylko ona ma pasujące pomarańczowe buciki, więc nie ma dyskusji. Nie musiała nawet zaglądać do lustra, żeby wiedzieć, że jest jej w nim cudnie. Wystarczyły maślane oczy Kenysia. Ale nawet on nie robił dziś na Reginie wrażenia. 


      Postanowiła sama uczcić cudowny prezent i wybrała się do kawiarni.
Usiadła przy stoliku i bardzo uważała, żeby nowego stroju nie poplamić winem, ani lodami. 

 
      Potem jednak nie wytrzymała i zaczęła się przechadzać, żeby wszyscy mogli zobaczyć i z przodu i z tyłu, jak wspaniale na niej leży.
     
      Mówią, że rzeczy na zdjęciach wyglądają lepiej niż w rzeczywistości, możemy solennie przysiąc, że w tym wypadku jest wprost przeciwnie. Żadne zdjęcie nie oddaje prawdziwego piękna wytworu paluszków Oli. 

 
      Olu stokrotnie dziękujemy. Uszczęśliwiłaś nas swoim darem. Ściskamy Cię serdecznie. 

 
                                                                      ♥♥♥
PS. Na blogu W kręgu sacrum ukazał się artykuł, o który pytałyście.