Obserwatorzy

środa, 30 grudnia 2015

PANNA LUDWIKA





         
         W poniedziałek pojechałam do miasta po chleb i żeby sprawdzić czy w Eurofiranach są przeceny świątecznych ozdób. Były, ale zaledwie 30%, kupiłam sobie jeszcze trzy bombki.


         Koleżanka namówiła mnie na rundkę po ostatnich naszych lumpkach. W jednym z nich, w koszu, zobaczyłam smętną golaskę. Była tak brudna, że miałam opory wziąć do ręki, ale nogi i korpus były z celuloidu.  Główka i ręce z gumy, i to one lepiły się od brudu.


         Zaskoczona zobaczyłam na plecach jakiś napis, a konkretnie ten:
„38, Made in Germany, Schildkröt AG vorm. Rheinische Gummi- und Celluloidfabrik 1966

         Na główce był znak żółwia i podobny napis tylko rok 1964.


         A to niespodzianka. Bardzo lubię laleczki od Schildkröta, a mam niewiele.
         Trochę zmartwiły mnie kolorowe plamki na różnych częściach ciała, jak ta niebieska na twarzy.


         Szczęściem po zwyczajnym myciu wszystko pięknie zeszło.
        

         Nawet różnice w kolorze gumy i celuloidu przestały być tak rażące.


         Lala dostała na imię Ludwika. Jest bardzo starannie wykonana, Usta otwarte z widocznymi ząbkami, śliczne niebieskie oczka zamykają się bez problemów, rzęsy w komplecie. Włosy z nylonu po umyciu ułożyły się w pierwotną fryzurę bez problemów.


         Rączki mają śliczne dłonie, a nóżki kolanka i w ogóle są bardzo zgrabne. Na pleckach jest urządzenie wydające imitację płaczu, działa.


         Ludwisia dostała sukienusię w biało czerwoną krateczką i czarne buciki.
Wygląda prawie jak nowa. Ludwika to pewnie ostatnia lalka kupiona w tym roku, bo rok się kończy za dwa dni. Moje prezenty spod choinki pokażę już w przyszłym roku.
        A teraz wszystkim czytelnikom chciałabym złożyć serdeczne życzenia Szczęśliwego Nowego Roku i szampańskiego Sylwestra! Do Siego Roku!


 

wtorek, 22 grudnia 2015

WESOŁYCH ŚWIĄT !





Srebrna kolęda

Nad ubogą stajenką
noc gwiazdy kołysze
wirują srebrne
okruszyny blasku
Anioł im nuci
srebrną kołysankę
i do snu układa
w lśniącą bielą zaspę
Senne Dziecię otula
srebrnym puchem ciszy
noc betlejemska
drżąca od skrzydeł anielich
Anioł nad stajenką
srebrne sny kołysze
a strzecha się śniegiem
jak opłatkiem bieli
Już się niesie
kolęda srebrna
ponad światem
w noc grudniową
praz nieba
świetliste przestworza
W srebrnych trelach
wirujących gwiazdek
cicho śpi
Dziecina Boża *


         Kochani, z tak pięknej okazji Narodzenia Bożej Dzieciny, spieszę złożyć Wam życzenia.


         I niech święty Mikołaj nie omija waszego domostwa i moc prezentów wymarzonych pod choinką raczy pozostawić.


         Żeby te Święta były dla Was pełne szczęścia , radości i miłości, a przez długie lata były powodem cudownych wspomnień.




*wiersz popełniła Szara Sowa, a obrazeczki podebrane z netu.

niedziela, 13 grudnia 2015

SUKCES MA WIELU OJCÓW...



Lilka



         ...a porażka jest sierotą. Znane powiedzenie. Tym razem sukces miał dwie matki.
         Pamiętacie, że niedawno kupiłam  dużą celuloidową lalkę w częściach. Od razu wywiązała się sprawa czy lalka jest krajowa , jak sugerowała Lilavati, czy też niemiecka .
Bardzo chciałam, żeby to Lilavati miała rację, ale cóż. Lalka jest cudzoziemką, na 100% od Heubacha. Znalazłam dwie na niemieckich aukcjach, identyczne jak moja.
 
zdjęcie z aukcji niemieckiej
         Zresztą ma dwie sygnatury Heubacha, bo o ile zakończenie podków może być mylące to ta kropka pośrodku daje pewność. Wyewoluowała z tej łezki.

         Kupując wiedziałam o wszystkich niedoskonałościach nabytku, sprzedająca okazała się bardzo solidna. Wszystko starannie opakowała i lalka była czyściutka. Miała następujące mankamenty: małe dziurki w zewnętrznych (małych) paluszkach stóp, wgnieciony nosek, pękniętą szyję, z jednej strony mały kawałek, z drugiej do ucha. Brakowało też mocowania głowy. Rączki były oddzielone od korpusu, ale miały swoje mocowania. 

zdjęcie z aukcji

         Mądra Szara Sowa pogłówkowała i ...
         napisała do Manhamany!
         I tak pierwszą matką sukcesu jest Magda. Zapoznawszy się z przypadkiem udzieliła mi mailowo szczegółowych porad.
         Drugą matką jest moja skromna osoba, stosująca się pilnie do zaleceń mistrzyni.

         Stópki:
Dziurki zostały zalepione masą papierową powstałą z chusteczki higienicznej i kleju Magik, a następnie pomalowane farbą akrylową.
 
przed
po
         Nosek:
Wgniecenie podgrzałam suszarką i od środka wypchnęłam drutem zakończonym kulką. Takim do robienia na drutach. Potem na drugi koniec nałożyłam mniejszy koralik , bo wgniecenie było na samym czubeczku noska.
 
przed
po
         Szyja została sklejona Wikolem i od środka podklejona paskiem płótna nasączonym klejem. Mocowanie zrobiłam z kawałka plastiku w którym wypaliłam dziurkę. Przez nią przełożyłam hak mocujący zrobiony z drucianego wieszaka.
 
Hak mocujący z wieszaka, góra miejsce odcięcia
         Teraz wystarczyło wszystko połączyć gumką, użyłam grubej okrągłej gumy bieliźniarskiej.

         I oto lalka w komplecie!
 
po złożeniu
         Długo nie mogłam znaleźć dla niej imienia. Nie chciała nazywać się Helenka, ani Marysia, aż wreszcie znalazłam pasujące imię  - Lilka.
         To teraz przygotujcie się na spam zdjęciowy gotowej Lilki i wystrojonej jak ta lala.
W haleczce i skarpetkach

Tu już ciuszki w komplecie
 
Julka pożyczyła mi kapelusz
ale jestem piękna
        
 
Kocham Cię
  
w kapeluszu mi do twarzy
 
Trzy największe celuloidki

A to taka śmieszna laleczka, która bawi się w chowanego

                  Manhamano jesteś wielka! Stokrotne dzięki! Lilka sprawia mi tyle radochy.

Sprostowanie: To jednak Lilavati miała rację, Ania Ziembińska potwierdziła, ze Lilka nie pochodzi od Heubacha, bo oni nie robili lalek z celuloidu! jest nasza, polska!

czwartek, 10 grudnia 2015

ŚWIĄTECZNE PORZĄDKI





         Święta tuż, tuż. Na Wichrowym Wzgórzu świąteczne porządki trwają w najlepsze. Biedna Szara Sowa pucuje okna, myje podłogi, maluje kredens. (Już niedługo pokaże w Graciarni swoje dzieło). U Maggie w Baszcie też przez trzy dni robiono porządki i przemeblowanie. Nazbierało się tych miniaturek nad miarę i domek był zagracony, że hej.
Część musiała wylądować w kartonie, bo nie można było dosłownie przejść. Ale Maggie z Gosposią opanowały już sytuację.  



Przybyło też kilka nowych sprzętów.
W gabinecie Charlesa nowa ława, która wkrótce zamieni się w biurko.


Śliczny, biały, kaflowy kominek w salonie Maggie. Nowa wykładzina na podłodze i tapeta na głównej ścianie.


Nowe szafki w kuchni i zielony fotel dla gosposi. W kuchni pojawiły się też „kafelki na podłodze i ścianie głównej.


W dziecinnym pokoju ubyło najwięcej, ale za to stary kominek powędrował właśnie do dziecinnego pokoju. Przybyła zielona wesoła szafka na zabawki. Jest nowa podłoga i dywan z salonu.


Teraz trwa świąteczne dekorowanie, jeszcze nie skończone. I jak się Wam podoba?