Obserwatorzy

poniedziałek, 31 grudnia 2012

JAK OBYCZAJ KAŻE STARY




       Już czas Stary Rok pożegnać
Tak więc ojców obyczajem
Za zło wszelkie przepraszamy,
Ręce swe ściskając wzajem.
Zaś za dobro dziękujemy,
Że płynęło  nam strumieniem
I do ziemi się kłaniamy
Cześć Wam swą okazujemy.


       Jak obyczaj każe stary
Nowy Rok z Wami witając
Życzenia nasze składamy
Nikogo nie pomijając.
Niech pomyślność w Nowym Roku
Domostw waszych nie omija
Niech Wam służy dobre zdrowie
I fortuna niechaj sprzyja!

       Wszystkim miłym przyjaciołom i gościom naszego bloga z baszty na Wichrowym Wzgórzu ślą Maggie i Szara Sowa.

       W rolę Starego Roku wcielił się Piaskowy Dziadek, zaś Nowym Roczkiem został uroczy Kiełpik.

niedziela, 30 grudnia 2012

"ONA JEST NAJSŁODSZA ZE WSZYSTKICH"




         Nareszcie mam! Tym razem jest moja. Kewpie doll! Kiedy zobaczyłam ją w SH moje rozczarowanie było wielkie. Brwi, rzęsy, usta pomalowane pisakiem. Rozumiecie mój jęk zawodu. No i cena pierwszego dnia nie zachęcała do kupna lalki w takim stanie. Mimo , że na pleckach dumnie prężył się napis Made in Hong Kong.  Obiecałam sobie, że jeśli poleży do piątku będzie moja mimo , że taka usmarowana. I była. I dziw nad dziwy jakby buźka czyściejsza niż poprzednio. A teraz fuj! Pośliniłam palec i przejechałam po brwiach. To nie pisak, to kredka ! Hurra! W domu umyłam i wszystko ślicznie zeszło.


         Mój Kiełpik jest gumowy i piszczący. Ma  22 cm wysokości. Oczywiście jest golutki. Ma zabawne dołeczki.


         Może ruszać rączkami i nóżkami. Sam stoi i siedzi.


         Troszkę historii tej kultowej laleczki. Kewpie znaczy Kupidynek. Rose O’Neill jest twórczynią ilustracji, która ukazała się w 1909 r. w Ladies Home  Journal. Potem ukazał się komiks, a pierwsza lalka ukazała się w Niemczech w 1913 r. Kewpie była maskotką szkoły, hotelu, fast-foodu,  a nawet japońskiego majonezu. Doczekała się licznych gadżetów, książek, a  nawet swojej piosenki. Lalki produkowano z celuloidu, plastiku i porcelany. Były bardzo popularne do lat pięćdziesiątych.

                                   (fot: z netu)

MAGIEL TOWARZYSKI




         Dziś dalsza część moich gwiazdkowych prezentów. A wśród nich – magiel.


         Nie, to nie pomyłka – magiel – miniaturka. Maggie była bardzo zadowolona. Ma oczywiście żelazko, ale duże sztuki o wiele szybciej się magluje. No i w dawno, dawno temu, każda szanująca się gospodyni miała takie urządzenie. I gdzie tu sprawiedliwość, prezent miał być dla mnie, a jest jak zwykle dla niej (patrz lustro w ubiegłym roku).
         Następnym prezentem ( znowu czy aby naprawdę dla mnie?) jest siostrzyczka Yun Mi. Dostała na imię Kim Song. Ma czarne włosy i świąteczną sukienkę w gwiazdki.
         Yun Mi zaprosiła ją na śniadanie do kuchni. Było świeże pieczywo.


         Y: Może masz ochotę na chałkę?


         K: Z przyjemnością naleję ci kakao.


         Y: Smacznego siostrzyczko! I nich ktoś wreszcie zabierze stąd ten magiel!


piątek, 28 grudnia 2012

SONKA, SONIA, SONIECZKA...





         Jak to u nas mawiają Wesołego po Świętach! Nadszedł więc czas pochwalenia się prezentami od św. Mikołaja.
         Dzisiaj przedstawiam marzenie, które się spełniło. Dostała na imię SONIA.


A na szyjce miała upragnioną przeze mnie sygnaturę:


         Sonia ma 35 cm . Czarne włosy do pasa. Niebieskie oczka, piegi i naburmuszoną minkę. Ubrana jest w kremową sukienkę przybraną gipiurą, koronkowe pończoszki, białe butki. Ma też we włosach kokardę w kolorze sukni. Sonia ma stojak, ale za to nie  może siedzieć.


         Jak nie można siedzieć to nudne jest ciągle stać . Sonia postanowiła wybrać się na spacer, korzystając z iście wiosennej pogody.. Piękne słońce i +1,5 stopnia.


         Szczególnie pociąga ją ciemna świerkowa gęstwina. Co tam się może kryć? Nic!


         A to rozczarowanie i stąd pewnie ta minka.


wtorek, 25 grudnia 2012

WESOŁYCH ŚWIĄT




„Tradycja
To stół wigilijny
Z siankiem
I białym opłatkiem
To choinka pachnąca
I szopka
Wół i osioł
Królowie z darami
I złocone aniołki
Tradycja
To smak dzieciństwa
Przekazywany
Z pokolenia na pokolenie”
            Wszystkim czytelniczkom i czytelnikom mojego bloga życzę radosnych, spokojnych i błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia.


         Do życzeń dołącza się oczywiście Maggie wraz ze swoją lalkową rodzinką.  Oto jak świętowano w domku na oknie. Była choinka i prezenty. Miły wieczór wigilijny przy kominku. Aż salon trzeba było powiększyć.



         Nad radosną atmosferą świąt czuwają moje domowe anioły


         „W izbie ciepło
            Pachnie choinką
            I kapustą z grzybami...”

piątek, 21 grudnia 2012

BIELSZY ODCIEŃ BIELI




Jak już pisałam, zaraziłam się chorobą o nazwie Shabby schic. Toteż część moich świątecznych dekoracji jest w tym właśnie stylu. Nie krytykujcie zbyt surowo, bo jestem nowicjuszką w tej dziedzinie. Zapraszam do oglądania zdjęciowego spamu.
Oto moja weranda, w której już zagościły dekoracje, choć remont jeszcze nie skończony. Zabrakło  i czasu i kasy.
Widok ogólny


Okno od wschodu


Okno od północy


Aniołek na lustrze


Konewka i wiaderko 


Anioł


Następny anioł


Szyszki i stara serwetka


W kubeczku

Kartka i metalowy koszyczek


Stare bombki



Właściwie to co dzień coś zmieniam i jaka będzie ostateczna wersja jeszcze nie zdecydowałam. Wiem jedno, to wciąga.

niedziela, 16 grudnia 2012

NA CAŁEJ POŁACI ŚNIEG




**Na naszą równinę - śnieg.
Na każdą mieścinę - śnieg.
Na tłoczek przed kinem
Na ładną dziewczynę - śnieg... śnieg.**

                                           ***

         Śnieg, śnieg i po śniegu. Czy dotrwa jeszcze do jutra? Dziś cały dzień było na plusie i śnieg zaczął się topić. Dobrze, że jeszcze zdążyłam zrobić kilka zdjęć na początku tygodnia.


         Piosenkę miesiąca prezentuje Wam mój długo ukrywany skarb.
Oto Elżbieta. Od Leonardo Collection. Ma 43 cm, piękne kasztanowe włosy i zielony świąteczny strój z białym futerkiem i srebrno-złotymi ozdobami. 


Miała też zielone pantofelki, ale uznałam, ze na zimę są raczej niepraktyczne i w serii zamianek otrzymała brązowe sznurowane kozaczki. Nie miała swojej czapeczki, czapka pochodzi od innej lalki.


         Elżbietę dostałam w prezencie od mojej córki. To chyba najładniejsza z moich lal.


         Kiedy popadał śnieg Elżbieta poczuła się Elżusią i zaprosiła koleżanki na zimowy spacer po ogrodzie.


         Towarzyszyły jej Nuka i Emilka.

         Nuka jak to Inuitka uwielbia śnieg.

         Emilka w zimowym ubranku również doceniła zalety śniegu.


         Na spacerze spotkały też Mikołaja.



         Lalki z żalem patrzyły dziś na topniejący śnieg i marzą o białych świętach, ale skoro Barbara była po lodzie...
         A może częste śpiewanie przeboju Starszych Panów zaczaruje zimową aurę i znów „na całej połaci (będzie) śnieg”!

piątek, 14 grudnia 2012

LALA JAK MALOWANIE




         Dziś będzie króciutko, ale muszę się Wam pochwalić. Dostałam niezwykły prezent.


To rysunek ołówkiem przedstawiający, a jakże, lalkę. Narysował ją dla mnie mój dawny uczeń. Teraz jest uczniem liceum plastycznego. Jak Wam się podoba? Choć rysunek jest ołówkiem, to od razu widać, że lalka to piegowaty rudzielec.
        Liczba wyświetleń mojego bloga przekroczyła dziś pięć tysięcy. Wszystkim odwiedzającym serdecznie dziękuję. Miło mi, że tu zaglądacie.

wtorek, 11 grudnia 2012

DAWNO, DAWNO TEMU ...




         Dawno, dawno temu ... Tak zaczynają się wszystkie baśnie świata.
 I tuż przed gwiazdką wydawnictwo DeAgostini kusi nas baśniowymi księżniczkami z porcelany.


      Tym razem zmieniono politykę wydawniczą i wszystkie księżniczki Disney’a ukazały się na raz i to w cenie 9,90 PLN. Widać wreszcie doszli do wniosku, że nikt nie zapłaci za 20 cm porcelankę 35 zł.
         Laleczki są całe z porcelany, ale tym razem buzie różnią się od poprzednich. (Damy i ludowe miały jeden mold). Różnią się też między sobą kształtem oczu i makijażem. Niestety już suknie zostawiają dużo do życzenia. Po pierwsze są przyklejane do ciała klejem, tak jak i biżuteria. Po drugie jedna księżniczka – kilka sukni, w tym niektóre przypadkowe. No i kolory – np. brudnożółty ma udawać złoty. Wykończenie sukni też nie najlepsze. Włosy kiepskiej jakości. Jak zwykle trafiają się egzemplarze zezowate, poplamione itp. 



         Ja skusiłam się na Arielkę. Był jeszcze Kopciuszek w identycznej jak u Arielki sukni, ale buzia była fatalnie pomalowana.
         Mam też ochotę na czarnowłosą Śnieżkę w niebiesko-czerwono-żółtym stroju, ale nie wiem czy uda mi się zdobyć. Jak na razie nigdzie nie widziałam.
         Jeszcze jedno zdjęcie Arielki w mojej graciarni na oknie.



piątek, 7 grudnia 2012

HISTORIA GAŁGANKOWEJ BALBISI




         Wiele z nas zna amerykańską lalkę Raggedy Ann.

                                        (Fot. tableandhome.com)
 Johnny Gruelle wydał w 1918 r. książkę o szmacianej lalce i jej przygodach.

                                   (Fot. rubylane.com)
 Do książki została dołączona  lalka, która zrobiła ogromną karierę. Jest produkowana do dziś. Powstało wiele książek i filmów o Ann i jej bracie Andy’m. Sprzedaje się nie tylko lalki i książki, ale mnóstwo gadżetów. 

                     (Fot. scoop.diamondgalerie.com)
         A kto słyszał o gałgankowej Balbisi?
         Nikt? Bo Balbisia miała mniej szczęścia. Urodziła się nad Wisłą, gdzie nie umieją robić zawrotnych karier. Nikt w 1936 r. nie dołączył do książeczki lalki, a mitycznej Babci Łatkowskiej na ulicy Gołębiej trudno szukać.
         Mnie jakiś czas temu wpadła w ręce paczka papierów do spalenia, a w niej.....


Książka Janiny Broniewskiej - „Historia gałgankowej Balbisi”. Oho, już widzę wiszący nad moją głową miecz Damoklesa. Że ja nie wiem, kim była Janina Broniewska... No prawda, ale co ma wspólnego gałgankowa Balbisia i książka napisana przez redaktorkę Płomyka w 1936 r.? Nie ma w niej krzty polityki, tylko wzruszająca historia szmacianej lalusi, dzięki której świat stał się trochę bardziej przyjazny biednym i pracowitym ludziom.

(il. K.M. Sopoćko)

         Szkoda, że kariera Balbisi pozostała tylko na kartach zapomnianej książki.

                                                                 (il. K.M. Sopoćko)
 Że nikt nie zrobił lalki, że nie stała się ona ulubienicą dzieci. Może też szkoda, że dzieci nie znają tej historii, może polubiłyby Balbisię. Naszą polską szmacianą lalkę.

A swoją drogą, marzy mi się Raggedy Ann, może któregoś dnia odnajdę ją w jakimś SH.