Święty Mikołaj do okien zagląda . Dla
grzecznych dzieci ma podarek, a dla niegrzecznych rózgę. A Wy, czy byliście
grzeczni?
Moje lalki z drżeniem oczekiwały św. Mikołaja.
Na kominku zawiesiły skarpety, a przed kominkiem wystawiły buty – duże, żeby
się więcej zmieściło.
Oj co tu robić, jak mężczyzny w domu
brakuje? Maggie sama musiała się przebrać za Mikołaja. Żeby tylko nie poznały!
Broda okulary, czapka i futro – wszystko jak trzeba.
Panieneczki
rozsiadły się , gdzie która mogła Mimi i Yun Mi na kanapie, Breana, Gonia i Nanette
na fotelach, a Niunia na podłodze.
Powiedziały wierszyki, zaśpiewały
piosenki. Prezenty dostały. Obyło się bez rózgi, tym razem.
Teraz każda chciała zdjęcie z
Mikołajem.
A na koniec Maggie się schyliła, spadły
okulary i broda na ziemię. Oj było śmiechu co nie miara.
O! Jak tu miło! Z cała pewnością św. Mikołaj z chęcią zostawił tu prezenty =)
OdpowiedzUsuńślicznie udekorowany kominek :) i Maggie w stroju Mikołaja była nie do poznania ;)
OdpowiedzUsuńMam doświadczenie, kiedyś też robiłam za Mikołaja. A mój, wówczas, mały synek, bardzo spostrzegawczy, zapytał " Mikołaj, czy ty czasem nie masz okularów mamy?"
OdpowiedzUsuńAch ta Maggie. Wszystko wyszło na jaw. Dobrze, że chociaż prezenty zdążyła rozdać w kostiumie. :)
OdpowiedzUsuń