Obserwatorzy

czwartek, 21 sierpnia 2014

PIĘKNA SZARLOTA (FAIR CHARLOTTE)


 
Ta niestety nie moja, zdjęcie z netu.

         Nareszcie ją mam. Mrożoną Szarlotę (Frozen Charlotte). Była na mojej wishliście prawie od początku. Niestety nie jest kompletna. Kupiłam ją na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku, a pochodzi prawdopodobnie z wykopków , ze śmietnika. Dawne śmietniki to prawdziwe kopalnie staroci, w tym także zdekompletowanych porcelanowych lalek.
Wiele zachowanych do dziś Szarlot  stamtąd właśnie pochodzi.

zdjęcie z netu

         Lalka powstała w Niemczech około 1850 r. i była produkowana do 1920 r. Najczęściej z biskwitu, rzadziej ze szkliwionej porcelany. Powstała w zasadzie jako golasek do kąpieli i była bardziej figurką niż lalką w naszym pojęciu. Odlana była w całości, zero artykulacji, za to unosiła się na wodzie, bo w środku była pusta. 

          
Tak prawdopodobnie wyglądała moja w całości, zdjęcie z netu
            Zwykle była malutka, choć podobno bywały egzemplarze  do 18 cali. Te najmniejsze używano też jako niespodzianek w świątecznym puddingu, po prostu je tam zapiekano. Kto dostał kawałek z Szarlotą miał szczęście i zostawał Bożonarodzeniowym królem. Malutkie nazywano też „Groszową  lalką”, bo kosztowały jednego pensa , feniga czy centa. Mały rozmiar sprawiał, że chętnie była wykorzystywana jako lalka do domku dla lalek.
 
zdjęcie z netu
         Ale najpopularniejszą nazwą była „ Mrożona Szarlota – Frozen Charlotte”.  Nazwa ta ma związek z amerykańskim wierszem – balladą o Pięknej Szarlocie (Fair Charlotte) . Szarlota była wielką elegantką, lubiła się stroić i chciała być podziwiana. W Sylwestra wybrała się z narzeczonym na bal. Matka prosiła, żeby się ciepło ubrała, ale panna nie chciała słuchać, wsiadła do odkrytych sań w samej balowej sukni, która była bardzo piękna. Zanim dojechali na miejsce Szarlota zamarzła. Lalka jest zwykle biała (biskwit) i nieruchoma, stąd podobieństwo do zamarzniętej. Trochę creepy , nie?


         Moja Szarlota ma obtłuczone rączki i jedna stópkę. Mierzy zaledwie 5 cm czyli 2 cale. 


             Tylko włosy ma pomalowane na brązowo.


         Z tyłu ma dziurkę w pewnym miejscu, chyba inaczej nie dało się zrobić , żeby była pusta w środku. 


         Choć jest w takim stanie to i tak się z niej bardzo cieszę, to najstarsza moja lalka.



33 komentarze:

  1. Lubię takie aż się uśmiechnęłam na ich widok! Mam kilka takich maleństw jeszcze w gorszym stanie ale moje jakby szczuplejsze! ;) Kiedyś nawet zrobiłam im sesję ale oczywiście nie pokazałam na blogu z braku natchnienia! ;) Ale wiem, że czekasz na moje lalki Szara Sowo dlatego postaram się specjalnie dla Ciebie je pokazywać!
    Bardzo a bardzo cudne znalezisko....cieszę się razem z Tobą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekać się nie mogę, tego Twojego lalkowego wpisu. :)

      Usuń
  2. Świetna! Gratuluję zdobycia porcelanowego maleństwa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że udało Ci się znaleźć kolejną wymarzoną laleczkę:). Ja też lubię te starutkie... pamiętam główkę takiego maleństwa wygrzebaną gdzieś w obejściu u babci na wsi... oczywiście jej nie mam, a teraz żałuję..
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też żałuję, że dawniej nie wpadło mi do głowy aby kolekcjonować lalki, miałabym większość mojej wishlisty na półce.

      Usuń
  4. to maleńka Wenus z Milo - klasyka sama w sobie - niech swe wdzięki
    prezentuje z dumą jak niejedna elegancka rzeźba w Luwrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A takie skojarzenie nie przyszło mi do głowy. :)

      Usuń
  5. Ojej ale maleństwo :) jest śliczniutka, choć historia trochę straszna.. gratuluję jej zdobycia ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Sama w sobie raczej biedna niż straszna. Z raczkami wyglądałaby o wiele lepiej.

      Usuń
  6. Prawdziwy skarb, choć te uszkodzenia napawają smutkiem. Może warto postarać się o jakąś sukieneczkę dla niej, która zakryłaby ukruszone ramiona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że w sukience straciłaby swój mrożony urok.

      Usuń
  7. Świetny "wykopek". Szkoda, że troszkę obtłuczony.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Zazdrość byłaby uzasadniona, gdyby była cała.

      Usuń
  9. Łał! Gratuluję wymarzonej zdobyczy :D
    Pozdrawiam serdecznie :)
    Czasami spotykam takie różne cudeńka, ale nawet nie zastanawiam się nad ich 'wartością' zbieractwa (całe życie ponoć człowiek się uczy) i gdyby nie Twój wpis?
    Teraz większą uwagę będę zwracać na 'zakupach' :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze hobby ciągle zaskakuje. Ja nie miałam pojęcia o istnieniu wielu lalek i na moje nieszczęście, jak już zdobyłam wiedzę, to także rozszerzyła się moja wishlista.

      Usuń
  10. Bardzo ciekawy post - nie miałam dotąd pojęcia, jakie historie wiążą się z tymi małymi figurko-laluszkami ani jakie było ich przeznaczenie. Gratuluję zabytkowego targowego znaleziska! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że większość małych dziewczynek nie znała historii ich imienia i miały wiele frajdy z kąpania Szarloty.

      Usuń
  11. Gratulacje trafiłaś na cudeńko. Wiele ciekawych i wartościowych przedmiotów mijamy w swoim życiu nie mając pojęcia o ich wartości ,potem żałujemy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ilu ja żałuję, cóż czasu nie da się cofnąć.

      Usuń
  12. Świetna historia. Gratuluję nabytku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A po czym można poznać taką Szarlotę? Sygnatur, o ile widzę, brakuje… czy po prostu po specyficznym wyglądzie? Bardzo spodobała mi się opowiastka o Mrożonej Szarlocie – to byłby świetny deser, chociaż historia jest smutna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest porcelanowa, najczęściej nieszkliwiona, biała, odlana w całości czyli bez artykulacji, naga bo służyła do kąpieli. najczęściej jest malutka od 1 cala do podobno aż 18, ale te większe to rzadkość i są późniejsze. Nie jest to jakiś konkretny model, produkowało je kilka czy kilkanaście niemieckich wytwórni porcelany, nie mają sygnatur. To były bardzo tanie laleczki tzw. groszowe. Wysyłano je na cały świat, do USA, Australii, Ameryki Południowej i całej Europy oczywiście.

      Usuń
  14. Hi Szara, what lovely little dolls, I also have a little one.
    They are sooo sweet :)
    Have a great Sunday !

    Hugs Mieke

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale malutka! Szkoda tych rączek i nóżek. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano szkoda. Może mi się jeszcze kiedyś trafi cała.

      Usuń
  16. Mmm... Zapiekana Charlotte. :D Yummy. :D

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo się cieszę, że spełniłaś swoje marzenie!!

    OdpowiedzUsuń