Obserwatorzy

poniedziałek, 30 maja 2016

MYSZ, KTÓRA RYKNĘŁA






         Pewnie by ryknęła (jak każda kobieta), gdyby zobaczyła, że ktoś zwinął jej nowe sukienki.
         Ostatnio u „Dziadka” lalkowa posucha, za to udało mi się kupić dwie zupełnie nowe sukieneczki. Pomyślałam, ze na baśkowate będą za duże, ale może na jakąś inną się przyda. W domu zobaczyłam, że kiecuszki są sygnowane. Pochodzą od Angeliny balleriny. Kto to taki nie wiedziałam. Ale od czego są znawcy? Okazało się, że rzeczona ballerina to nie lalka tylko  - mysz! I to od Madame Alexander.


         Zaczęłam poszukiwać odpowiedniej lalki, kiedy ktoś nieśmiało  zapytał. A może dla mnie?

         Sindusia przymierzyła sukienki i okazało się, że pasują. Może nie są opięte, ale też nie wiszą na niej.
         Wybrała się zaraz na kolorystyczna sesyjkę w ogrodzie. Patrzcie i podziwiajcie.:)


32 komentarze:

  1. Sindusia wygląda na zadowoloną -
    dobrze, że chociaż Ona może się
    pocieszyć tak romantycznym duetem -
    ale samą Myszę dorwać - to byłaby
    frajda - i tego Ci życzę, Śzara Sowo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E..., a na co mi mysz? Żeby coś pożarła? To są paskudne stwory, nawet jak udają miłe. Jedna taka to mi nawet kuchenkę gazową zniszczyła, bestia jedna. A jej siostrunia nornica, regularnie wyżera mi cebulki kwiatów w ogrodzie.

      Usuń
    2. masz rację - zatem tylko sobie i innym
      myszolubnym życzę napotkania lalkowej
      Gryzelli :)))
      szkoda, że uszate/ogoniaste tak źle się
      obchodzą z Twym domowym zaciszem...

      Usuń
    3. Jak wpadnie do mojej pułapki to odeślę do Ciebie :)

      Usuń
    4. to Ty masz pułapki na lalki?!
      no popatrz, że też ja na to
      nie wpadłam, no, no...

      Usuń
    5. Kuchenka to pryszcz! Choćby Ci samochód zjadła, byłabym w stanie wybaczyć akt wandalizmu. Ale pożarcie żywych cebulek, to już morderstwo, błeeee!
      A jednak, nawet jako zapalony działkowiec lubiłam myszowate. Może dlatego, że nie raz w różnych środowiskach nazywali mnie: "myszką"? ;-)

      Usuń
    6. Bo Ty byłaś grzeczną myszką, a nie kwiatkożercą ;)

      Usuń
  2. Wygląda ślicznie ,sukienki jak ulał pasują .Kwiaty masz cudowne,bajkowe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że ładnie Sindusi w tych mysich łaszkach? A kwiatków co raz więcej zakwita, tylko susza u nas straszna. Wszędzie pada, a u nas nie chce.

      Usuń
  3. Przegonię trochę burzowych chmur do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dotarły. Mieliśmy piękną ulewę. :)

      Usuń
  4. Jaka śliczna. Bardzo jej ładnie w tych sukieneczkach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie było butów, może też by pasowały.

      Usuń
  5. Ładnie jej w tych sukienkach. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Sukieneczki są przesłodkie, zwłaszcza ta w żółtą krateczkę. Piękny masz ogród :-)
    Wszystkiego najlepszego z okazji Twojego Święta :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia. Ogród dostał prezent, nareszcie i u nas popadało.

      Usuń
  7. tak tak, sindy zadają szyku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Sindy są śliczne i we wszystkim im ładnie.

      Usuń
  8. Śliczna sesja. Nowe sukienki leżą na lali idealnie. Widać, że u Ciebie słonecznie i pewnie cieplutko, a u mnie szaro i wietrznie:)
    Buziaki!:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nas cieszy deszcz, już drugi dzień popadało. Susza była ogromna, nie padało w maju prawie wcale. Moje lalki też się cieszą , bo kwiatki będą ładnie kwitły.

      Usuń
    2. A u mnie pada właśnie w tej chwili i przy takiej ulewie super siedzi mi się w domu i słucha, jak kropelki bębnią w szybę:)
      Kolorowych snów!:)

      Usuń
  9. Garderoby nigdy dosyć :) szczególnie markowej ;)))))))))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, ciuchów i butów, nigdy za wiele. Szkoda, że żadnych butów dla Sindy nie udało mi się dostać. Ciekawe, czy od myszki by pasowały, ma ładne baletki.

      Usuń
  10. Sentymentalna lalka śliczna, jak większość artefaktów z innych, lepszych dla człowieka czasów. I sukieneczka dopasowana. Ale to piękne kwiaty zdominowały ten post. Te białe z ostatniej fotografii, dźgnęły me serce. Rosły u nas przy samym wejściu i pachniały tak słodko. O, jak ja je uwielbiałam! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyjemnie jest wyjść do ogrodu, szczególnie wieczorem, kiedy kwiaty pachną najmocniej. Właśnie mi przypomniałaś, że w tym roku nie posiałam maciejki. Może jeszcze nie jest za późno. Zauważyłaś, ze często niepozorne kwiatki ślicznie pachną? Miłej niedzieli.

      Usuń
  11. Bardzo ladnie jej w tych sukieneczkach ;)

    OdpowiedzUsuń