Obserwatorzy

piątek, 7 lutego 2020

GDYBY RANNYM SŁONKIEM...

            Rodzinne muzykowanie było kiedyś bardzo popularne. Dziś niestety już w niewielu rodzinach przetrwał ten zwyczaj. Moi rodzice nie byli muzykalni, ja też nie jestem. Mój syn kiedyś grał na gitarze, ale od dawna tego nie robi. Tylko najmłodsza wnuczka śpiewa w ludowym zespole, ale w domu nie chce.
          Cieszę się, że u Maggie jest inaczej. Zobaczcie jeden z takich muzycznych wieczorków. 



               Wieczorem Maggie wyciągnęła swoją wiolonczelę, a panna Gemma mała harfę. Dołączyła do nich Małgorzatka z luteńką.



  Uprosiły Pippę o zaśpiewanie kilku utworów. Bo Pippa ma śliczny głos.



                        Wtedy Mimi zasiadła do pianina.



                      Pippa gra też na gitarze hiszpańskiej



            Nawet Charles wyciągnął stare góralskie skrzypce, które dostał od szwagra.


                To prawie cała orkiestra, taki rodzinny sekstet. :)

         Instrumenty jak widzicie różnego pochodzenia się nam uzbierały . Lutnia Małgorzatki to broszka dziecięca, którą niedawno nabyłam wraz z innymi broszkami, gitarę pożyczyła Hiszpanka Chiclana, harfę Angela, skrzypki góralskie zostały po cepeliowskim góralu, a wiolonczela to skrzypce od większej lalki.

25 komentarzy:

  1. piękny koncert! =) wspaniały pomysł z kreatywnym użyciem broszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Broszki, jak się okazało mogą mieć różne zastosowanie ;)

      Usuń
  2. Jakie zacne grono...:) Super koncert.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała orkiestra:))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny pomysł na spędzenie miłego wieczoru. I genialny pomysł na lalkową sesję.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbieram mnóstwo różnych gadżetów, przydają się do sesji. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Piękny zwyczaj! W moim rodzinnym domu nikt nie grał na instrumentach, za to oglądaliśmy wspólnie skoki narciarskie z Adamem Małyszem :) no wtedy to się nawet trochę "pośpiewało" haha ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoki tez oglądam, właśnie się skończyły i Kamil Stoch był trzeci. Muszę wymyślić jakąś sesje narciarską, ale skąd wziąć śnieg ;)

      Usuń
  6. wspólne muzykowanie to cudowne doświadczenie!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Charles to jakby urwał się z choinki :P
    one pięknie wystrojone w wytwornym salonie, a on ...
    Też taki pomysł chodzi mi po głowie już od jakiś dwóch lat
    bo też tych instrumentów nazbierało mi się :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniałe muzykowanie, te miniaturki są piękne! Mi co prawda słoń na ucho nadepnął, ale ogromnie podziwiam tych, którzy potrafią zagrać coś więcej niż gamę. Z muzykalnych laluszek mam dwie stare Stefki, jedna śpiewa po niemiecku. Dobrze, że nie jodłuje;)
    Pozdrawiam
    Tasha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie cierpię śpiewających lalek. Mam głęboko w pudełku mała Evi. Jednej nocy spadła z parapetu i zaczęła śpiewać. makabryczne uczucie. ;)

      Usuń
  9. Piękny przykład muzykowania w starym stylu :)
    Mam szczęście, bo moi chłopcy bardzo chętnie grają na różnych instrumentach,śpiewają i ... w dodatku można tego słuchać :):)
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to masz Kasiu fajnie. Moje dzieciaki w młodym wieku też grały i śpiewały, potem im przeszło, a szkoda.

      Usuń
  10. Pamiętam czasy dzieciństwa i te wszystkie imprezy urodzinowe, świąteczne! I śpiewy! Jeden wujcio grał... na łyżeczkach nawet :) Muzykalność jest u nas od zawsze. Rodzina od strony Mamy bardzo uzdolniona instrumentalnie, natomiast mój Tata w latach 70tych był lokalnym DJem :) W weekandy grywał w lokalnym klubie. Mieliśmy w domu mnóstwo kolumn (niektóre były wyższe ode mnie!) i ciekawy sprzęt do rejestrowania dźwięku. Kilka mikrofonów, którymi się z siostrą bawiłam. Biblioteczki uginały się od płyt vinylowych :) Nic dziwnego, że imprezy odbywały się u nas. W szkole podstawowej chodziłam do klasy muzycznej. Śpiewałam w chórze kościelnym. Dużo tańczyłam. Mieliśmy zespół stworzony z niemal całej klasy i podróżowaliśmy po całej Polsce. Wspaniałe czasy :) Niestety tradycja świętowania rodzinnego u nas też się skończyła. Zostały tylko wspomnienia. Twoje lalki mają cudowne instrumenty! Ernest ma gitarę, ale na niej nie gra :) Mógłby za przykładem Maggie założyć zespół w Strefie :) Kiedyś chciałam zrobić fortepian w skali 1/6 Jest tyle tutoriali na youtube! :) Sówko ściskam Cię serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miły komentarz wspominkowo-muzyczny. Ja, niestety muzyczna noga, bardzo chciałam grać cóż nie mam poczucia rytmu. Podobno mój dziadek grał na skrzypcach. To sobie zrekompensowałam muzykalna rodzinka Maggie. ;)

      Usuń
  11. Bardzo lubię, kiedy lalki "odgrywają" granie na instrumentach :-) Wyglądają tak naturalnie i normalnie :)))
    Fakt, spadająca w nocy lalka i dźwięk wydobywający się z plastiku musi być mało przyjemny :)))
    Serdeczności, Sówko ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebyś wiedziała, że nie przyjemny. nagle w ciemności najpierw stukot, a potem grobowy głos zaczyna kołysankę ;)

      Usuń
  12. W mojej rodzinie muzykuje się przy specjalnych okazjach, jak Wigilia. Ja grywam raczej na nerwach, więc jedynie się przysłuchuję :)
    Wspaniały wpis, tyle instrumentów! Jednak pierwsze skrzypce grał ... żyrandol! Jakie cudo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyrandol to ozdoba choinkowa, nieco przerobiona i przystosowana do nowej roli. :)

      Usuń
  13. Kiedyś grałam na gitarze, teraz nawet "Wlazł kotek" nie zagram... Ech. A szkoda.

    Muzykanci z tej Twojej ekipy, że miło popatrzeć. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. O jak sobie świetnie muzykują! :)

    OdpowiedzUsuń