Dziś dalsza część moich gwiazdkowych prezentów.
A wśród nich – magiel.
Nie, to nie pomyłka – magiel –
miniaturka. Maggie była bardzo zadowolona. Ma oczywiście żelazko, ale duże
sztuki o wiele szybciej się magluje. No i w dawno, dawno temu, każda szanująca
się gospodyni miała takie urządzenie. I gdzie tu sprawiedliwość, prezent miał
być dla mnie, a jest jak zwykle dla niej (patrz lustro w ubiegłym roku).
Następnym prezentem ( znowu czy aby
naprawdę dla mnie?) jest siostrzyczka Yun Mi. Dostała na imię Kim Song. Ma
czarne włosy i świąteczną sukienkę w gwiazdki.
Yun Mi zaprosiła ją na śniadanie do kuchni.
Było świeże pieczywo.
Y: Może masz ochotę na chałkę?
K: Z przyjemnością naleję ci kakao.
Y: Smacznego siostrzyczko! I nich ktoś
wreszcie zabierze stąd ten magiel!
Siostrzyczki są przeurocze, a jak dobrze wychowane :)
OdpowiedzUsuńMagiel też znalazłaś rewelacyjny - dla Was ;)
Ależ one miłe i układne:) a do tego takie sympatyczne;) Ale chyba nie lubią prania, prasowania i maglowania;)
OdpowiedzUsuńMagiel pierwsza klasa, a na chałkę w tak doborowym towarzystwie sama bym się załapała!
OdpowiedzUsuńSłodkie te siostrzyczki. :)
OdpowiedzUsuńMoże magiel też był głodny? :)
Już widzę, jak po zakończeniu zdjęć magiel ucieka z planu trzymając w pyszczku kawałek chałki. :D Hmm... Czy to aby nie antropomorfizowanie przedmiotów nieożywionych? :D
OdpowiedzUsuńCUDNY TEN MAGIEL!!!
OdpowiedzUsuń