W zasadzie nie przepadam za lalkami
typu „Baby Born”, ale w kolekcji wypada mieć.
Ostatnia
moja zdobycz z SH to niemowlaczek od Simba. Ma około
15 cm i "prawdziwe" oczka.Dostał na imię Michaś. Główka, rączki i nóżki
gumowe, korpusik z tkaniny. Na główce sygnatura Simby i metka przy korpusie.
Był
okrutnie brudny, więc niewiele myśląc wrzuciłam go do pralki. Rezultat
rewelacyjny. Zostały dwie malutkie plamki od, chyba, długopisu. Jedna na
włoskach – mniejsza i druga na stópce – wygląda na liczbę 2.
Oczywiście był bez ubranka.
Postanowiłam uszyć śpioszki, sweterek i czapulkę.
Jak go ubrałam, Michaś natychmiast zażądał
spacerku.
Dobrze powiedzieć – za oknem zima , a ja chora. Wczoraj wieczorem przeszła nad naszą miejscowością burza śnieżna. Trzeba było sobie
poradzić za pomocą komputera.
Po spacerku zdecydowałam, koniec
terroru! Marsz spać. Dzieci muszą dużo spać, żeby urosły.
A jak będziesz
grzeczny, to może kiedyś wyrośniesz na przystojnego Kena.
No proszę, z sierotki z SH stał się Michasiem - słodkim skrzatem :)
OdpowiedzUsuńNawet sympatycznie wygląda, choć nie miałam szczególnego przekonania.
Usuńwitam
OdpowiedzUsuńsłodki bobas , cudowne zdjęcia
pozdrawiam ;-)))
Dziękuję.
UsuńBędzie dzieciaczak miał u Ciebie dobrze
OdpowiedzUsuńNo pewnie, ze dobrze, tyle ciotek do rozpieszczania.
UsuńMaluszek jest uroczy. Bardzo mu do twarzy w Twoich ubrankach :) Ciekawa jestem co z niego wyrośnie:)
OdpowiedzUsuńTo już zmartwienie Maggie, to ona wychowuje wszystkie lalkowe dzieciaki. Nie zazdroszczę jej, bo mamy coraz więcej.
UsuńUroczy dzidziuś. Śliczne ubranko. :)
OdpowiedzUsuń