Dziś znowu pada. Wymknęłyśmy się z
Maggie do Baszty Szarej Sowy na wspominki.
M:
Pamiętasz wizytę Basi?
Ja: Jak
mam nie pamiętać. Od tego wszystko się zaczęło.
Agatka przywiozła swoją lalkę Basię,
takie półtora nieszczęścia w za dużej sukience. Basia chciała sprzedawać w
cukierni. Trzeba jej było uszyć strój ekspedientki i stworzyć stanowisko pracy.
Ja zajęłam się ladą cukierniczą, a Agatka wypiekami. Lada była z kartonu , z
szybką z plastikowej teczki, wypieki z modeliny. Czego tam nie było: torty,
donuty, muffinki, lody, Cukierki w słoju, a nawet waga i puszka na
napiwki.
Maggie wystąpiła w roli klientki.
Maggie wystąpiła w roli klientki.
Po wyjeździe Agatki i Basi Maggie oświadczyła.
„Ja też chcę cukiernię!”
M: Oho
wykręcałaś się, jak mogłaś.
Ja: Ale w
końcu zrobiłam ci ladę.
M:
Zrobiłaś, potwierdzam.
Ja: Ale
ty nie poprzestałaś na ladzie, o nie!
M:
Prawdziwa cukiernia musi mieć regał.
Ja: Na
regale się nie skończyło, chciałaś mieć szafę, a potem cały sklep.
M:
Przedsiębiorcza kobieta musi rozwijać firmę.
Ja: Tak,
moim kosztem, ciągle chciałaś nowych towarów.
M: Bo
zbliżały się święta i ruch w sklepie był duży.
Ja: I
wykorzystywałaś Ritę.
M: Czasem
trzeba odpocząć, byłam w sklepie od rana do nocy.
Ja: A
potem chciałaś mieć salon.
M: Ale o
tym opowiemy w inny deszczowy dzień.
mojej Viki przypadł by do gustu taki sklep! - jest idealny! czy to Ty robiłaś te wypieki?
OdpowiedzUsuńSama, samiuteńka, Maggie tylko mnie poganiała.
OdpowiedzUsuńWszystko piękne, a chleb jaki realistyczny!
OdpowiedzUsuńFajna historyjka. Świetnie to wszystko zrobiłaś :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Dzięki wszystkim za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńBardzo smacznie wyglądają te towary. :P
OdpowiedzUsuń