Kiedy Maryna zjawiła się u mnie wcale
nie była piękna, tylko przerażająca. Pisałam już o niej w sierpniowym poście.
Miała peruczkę z ludzkich włosów, które wyglądały strasznie. Biedactwo, nazwane
najpierw Sierotką, spędziło kilka dni w szafie, a potem pożegnało się z
czupryną. Ta wyładowała w śmietniku. Dziewczę dostało niemowlęcy czepek i wyglądało
tak.
Po jakimś czasie lalka zyskała nowy
image i została Maryną. Góralką z okolic Koniakowa. Włosów nadal nie miała i
nosiła czepek mężatki.
Dziś wreszcie udało mi się dostać w SH
stosowna peruczkę.
Co prawda, wolałabym czarną z długim warkoczem, ale jak się
nie ma co się lubi...
Pierwsza przymiarka sprawiła, że Maryna
wypiękniała.
A Wam jak się podoba? Oczywiście muszę jeszcze doprowadzić perukę
do ładu, ale jak dla mnie, wygląda całkiem, całkiem.
Maryna w biało-czerwonych ramkach, żeby uczcić
11 listopada.
Życzę wszystkim miłego świętowania
Włoski dodały jej wiele uroku:)
OdpowiedzUsuńCiekawa metamorfoza lalki- przeprowadziłaś ją od czasów niemowlęcych, aż do czepca mężatki przez wszystkie kobiece role. Piękny strój góralski.
OdpowiedzUsuńBardzo urocza laleczka. Blond peruczka bardzo jej pasuje :-)
OdpowiedzUsuńW tej peruce wygląda bardzo fajnie, tak dziewczęco :) Choć muszę przyznać, że w tym czepcu mężatki też jej było nieźle.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Słodziutko wygląda w nowych włosach. Teraz naprawdę jest ładna. :)
OdpowiedzUsuńZ włosami wygląda super, ale pomysł z góralką w czepcu też był świetny!!!
OdpowiedzUsuń