Obserwatorzy

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

TU ZASZŁA ZMIANA



            Dziwicie się zapewne, że pojawia się post za postem. Muszę Wam zdradzić tajemnicę. Kiedy jeszcze nie miałam bloga, bo zwyczajnie nie umiałam go założyć, pisałam sobie coś w tym rodzaju w Wordzie. Teraz nadrabiam stracony rok.
            Dziś będzie o przemianach. Czy trafiły się Wam lalki w tak okropnym stanie, że praktycznie nadawały się do śmietnika? Minie ich strasznie żal i staram się przywrócić je do lalkowego życia. Oto kilka z nich.

             WISIA to lokatorka strychu mojej koleżanki . Lalka nie ma sygnatur, ale nie jest zbyt stara jak sądzę.  Ma brązowe oczy z ładnymi rzęsami, pomarańczowe usteczka i wyglądała milutko mimo opłakanego stanu. Włosy to był horror. Rozczesałam, umyłam, nakręciłam, dałam opaskę z pomarańczowej frotki i wyglądały po japońsku czyli „jako-tako”. Najpierw  dostała przefarbowaną sukienkę , która na nią pasowała. Po kilku dniach nowa, różowa sukienka i różowa spineczka zmieniły Wisię w zupełnie inną lalkę. Teraz wygląda wesoło. Nie ma jeszcze butków, ale i temu postaramy się zaradzić.
 Cykl metamorfozy Wisi – larwa, poczwarka, motylek

            DOROTKA to śliczna laluszka od Fisher Price, wykonana w Meksyku, rocznik 1978. Na pudełku oryginału jest nazwa My friend Mandy, ale imię Mandy zdecydowanie mi się nie podoba i nazwałam ją Dorotką.  Ma winylową główkę, rączki i nóżki. Ładne gęste włosy, ale oczy malowane. Korpus z materiału,  szczęściem czysty, bo buzia raczej bardzo brudna. Włosy brudne i potargane,  kosztowała 2 zł u Angola. I jak tu nie wziąć?  Oryginał miał sukienkę różową w białe kropeczki z koronkami i guziczkami. Dorotka najpierw została gruntownie umyta, uczesana i dostała żółto- fioletową sukienkę bardzo mini, a także fioletowe spineczki. Wygląda uroczo. Dorotka przed i po.


      PAWEŁEK.  Największa, lalkowa kupa nieszczęścia jaką widziałam. Dostałam ją w prezencie. I pierwsza moja myśl była taka, żeby prezent znalazł się w śmietniku. Bezkształtna, brudna kupka śmiecia. Jednak obejrzałam jednak laleczkę dokładnie. Główka winylowa sygnowana 45-35, żółwik, modell Heidi Ott. Korpus, rączki i nóżki z tkaniny brązowej. Korpus jakby w nim brakowało połowy tego czym powinien być wypchany. Ubranko, brązowy wełniany dres, bardzo nieprzyjemny w dotyku, ale z metką. Postanowiłam dać laleczce szansę. Rozebrałam ją z tego okropnego dresu, umyłam buzię i włosy, w pasie zastosowałam szeroką gumę. Dostał białą koszulkę, jeansy i trampki.  Z czasem dostał jeszcze kimono karate, po jakimś misiu. Oto PAWEŁEK. Naprawdę ładny chłopaczek z niego. I fotogeniczny. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia przed.
 Pawełek zaraz poczuł miętę do Dorotki. Teraz stanowią parę nieodłącznych przyjaciół.

6 komentarzy:

  1. Zauważyłam, że lalki bardzo łakną towarzystwa innych lalek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ja też. Będzie też post o bliźniakach.

    OdpowiedzUsuń
  3. świetnie odnowione laleczki! Efekt wart był nakładu pracy

    OdpowiedzUsuń
  4. Wisia rzeczywiście wygląda o niebo lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  5. a moje serce skradł Pawełek. Ma śliczną buzię. Lilav.ti

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja jestem za Dorotką :)
    To fajna satysfakcja, jak coś starego lub zniszczonego przywrócimy do życia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń