Dziwicie się zapewne, że pojawia się post za postem.
Muszę Wam zdradzić tajemnicę. Kiedy jeszcze nie miałam bloga, bo zwyczajnie nie
umiałam go założyć, pisałam sobie coś w tym rodzaju w Wordzie. Teraz nadrabiam
stracony rok.
Dziś będzie o przemianach. Czy trafiły się Wam lalki w
tak okropnym stanie, że praktycznie nadawały się do śmietnika? Minie ich
strasznie żal i staram się przywrócić je do lalkowego życia. Oto kilka z nich.
WISIA to lokatorka strychu mojej
koleżanki . Lalka nie ma sygnatur, ale nie jest zbyt stara jak sądzę. Ma brązowe oczy z ładnymi rzęsami,
pomarańczowe usteczka i wyglądała milutko mimo opłakanego stanu. Włosy to był
horror. Rozczesałam, umyłam, nakręciłam, dałam opaskę z pomarańczowej frotki i
wyglądały po japońsku czyli „jako-tako”. Najpierw dostała przefarbowaną sukienkę , która na nią
pasowała. Po kilku dniach nowa, różowa sukienka i różowa spineczka zmieniły
Wisię w zupełnie inną lalkę. Teraz wygląda wesoło. Nie ma jeszcze butków, ale i
temu postaramy się zaradzić.
Cykl
metamorfozy Wisi – larwa, poczwarka, motylek
DOROTKA to śliczna laluszka od Fisher Price, wykonana w Meksyku,
rocznik 1978. Na pudełku oryginału jest nazwa My friend Mandy, ale imię Mandy
zdecydowanie mi się nie podoba i nazwałam ją Dorotką. Ma winylową główkę, rączki i nóżki. Ładne
gęste włosy, ale oczy malowane. Korpus z materiału, szczęściem czysty, bo buzia raczej bardzo
brudna. Włosy brudne i potargane,
kosztowała 2 zł u Angola. I jak tu nie wziąć? Oryginał miał sukienkę różową w białe
kropeczki z koronkami i guziczkami. Dorotka najpierw została gruntownie umyta,
uczesana i dostała żółto- fioletową sukienkę bardzo mini, a także fioletowe
spineczki. Wygląda uroczo. Dorotka przed i po.
PAWEŁEK. Największa, lalkowa kupa nieszczęścia jaką
widziałam. Dostałam ją w prezencie. I pierwsza moja myśl była taka, żeby
prezent znalazł się w śmietniku. Bezkształtna, brudna kupka śmiecia. Jednak obejrzałam
jednak laleczkę dokładnie. Główka winylowa sygnowana 45-35, żółwik, modell
Heidi Ott. Korpus, rączki i nóżki z tkaniny brązowej. Korpus jakby w nim
brakowało połowy tego czym powinien być wypchany. Ubranko, brązowy wełniany
dres, bardzo nieprzyjemny w dotyku, ale z metką. Postanowiłam dać laleczce
szansę. Rozebrałam ją z tego okropnego dresu, umyłam buzię i włosy, w pasie
zastosowałam szeroką gumę. Dostał białą koszulkę, jeansy i trampki. Z czasem dostał jeszcze kimono karate, po
jakimś misiu. Oto PAWEŁEK. Naprawdę
ładny chłopaczek z niego. I fotogeniczny. Szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia przed.
Pawełek zaraz poczuł miętę do Dorotki. Teraz stanowią parę nieodłącznych przyjaciół.
Zauważyłam, że lalki bardzo łakną towarzystwa innych lalek:)
OdpowiedzUsuńTak, ja też. Będzie też post o bliźniakach.
OdpowiedzUsuńświetnie odnowione laleczki! Efekt wart był nakładu pracy
OdpowiedzUsuńWisia rzeczywiście wygląda o niebo lepiej!
OdpowiedzUsuńa moje serce skradł Pawełek. Ma śliczną buzię. Lilav.ti
OdpowiedzUsuńA ja jestem za Dorotką :)
OdpowiedzUsuńTo fajna satysfakcja, jak coś starego lub zniszczonego przywrócimy do życia.
Pozdrawiam.